Wołodymyr Hrojsman stanął na czele gabinetu ministrów w kwietniu 2016 roku, gdy wydawało się, że przyszłość rządzącej koalicji była przesądzona. – Za rządów Hrojsmana po raz pierwszy od kilku lat mamy wzrost PKB, średnia pensja wzrosła o 8 proc., a minimalna aż o 30 proc. – podsumowuje roczne osiągnięcia premiera kijowski ekonomista Ołeksandr Ochrimenko.
– Z drugiej zaś strony pogarszają się warunki do prowadzenia biznesu z powodu presji podatkowej oraz zwiększającej się skali przestępczości. Mieliśmy już przypadki, kiedy uzbrojeni bojówkarze wkraczają do przedsiębiorstwa i je okradają – mówi.
To dodaje argumentów zwolennikom przedterminowych wyborów, o których ciągle się mówi w kuluarach ukraińskiego parlamentu. – Rząd Hrojsmana podejmuje decyzje, które pomagają wzbogacać się oligarchom związanym z prezydentem Petro Poroszenką – mówi „Rzeczpospolitej" deputowany Rady Najwyższej Witalij Kuprij z partii Ukrop. – Przedterminowe prezydenckie i parlamentarne wybory to jedyna szansa na pokojowe rozwiązanie sytuacji, na to, by nie doszło do kolejnego Majdanu – dodaje.
Badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii wskazują, że Ukraińcy najbardziej nie ufają rządowi, prezydentowi, rosyjskim mediom oraz Radzie Najwyższej. Nastroje społeczne świetnie wyczuwa szefowa Batkiwszczyny Julia Tymoszenko, która od miesięcy domaga się dymisji premiera i prowadzi we wszystkich sondażach. Hrojsman nazwał niedawno byłą premier Tymoszenko „matką ukraińskiej korupcji i populizmu".
– Przez 20 lat robiła wszystko, by zniszczyć Ukrainę. Julia Tymoszenko chce dorwać się do władzy, to jej główny cel – mówił.