Aborcja - pierwszy problem Merkel

Praca nowego rządu koalicyjnego rozpoczęła się od poważnego konfliktu.

Aktualizacja: 13.03.2018 22:00 Publikacja: 12.03.2018 17:38

Aborcja - pierwszy problem Merkel

Foto: AFP

Tak nie wygląda początek koalicji opartej na zaufaniu – twierdzi Elisabeth Winkelmeier-Becker, rzeczniczka frakcji CDU/CSU ds. prawnych. Chodzi o projekt ustawy nowelizującej kodeks karny, a dokładnie wykluczenie z niego art. 219a. Przewiduje on karę grzywny lub rok pozbawienia wolności za „reklamowanie przerwania ciąży".

Projekt przedstawiła właśnie w Bundestagu partia SPD, a więc partner CDU/CSU w koalicyjnym rządzie, który zostanie zaprzysiężony w środę. Jak twierdzą oburzeni tym faktem przedstawiciele partii chadeckich, takie postawienie sprawy nie tylko godzi w system wartości CDU oraz bawarskiej CSU, ale jest także działaniem, które stawia pod znakiem zapytania dobre intencje partnera koalicyjnego. Są to mocne słowa na starcie kolejnych wspólnych rządów, ale przyznać trzeba, że SPD nie od dziś walczy z art. 219a.

Sprawa stała się głośna w listopadzie ubiegłego roku, kiedy zapadł wyrok skazujący Kristinę Haenel, 61-letnią ginekolog z Hesji, na 6 tys. euro grzywny za reklamowanie aborcji na swej stronie internetowej. Obrona była zdania, że prezentowane tam informacje na temat przebiegu aborcji nie mogą być w żadnym przypadku uznane za jego reklamę, co jest w Niemczech czynem karalnym. Sama aborcja jest legalna, jeżeli zostanie dokonana przed upływem 12. tygodnia ciąży i jeżeli kobieta skorzystała co najmniej trzy dni przed zabiegiem z fachowej porady w tym zakresie. Nie tak dawno działalność taką prowadziły nawet instytucje kościelne, co było źródłem konfliktu z Watykanem.

Kristina Haenel odmówiła uiszczenia grzywny, wniosła apelację, a pod jej petycją wzywającą do zniesienia art. 219a podpisało się ponad 150 tys. osób. Przypomniano też wtedy, że przepis kodeksu został do niego wprowadzony w 1933 roku, a więc w czasach nazistowskich, co miałoby być dodatkowym argumentem za jego usunięciem. Okazało się też, że niemieckie sądy wydały w ostatnim czasie wiele wyroków skazujących ginekologów na grzywny za promowanie dokonywanych przez nich zabiegów przerywania ciąży.

Sprawą zajęła się SPD i stąd projekt nowelizacji kodeksu, który trafi w najbliższych dniach pod głosowanie. Nie jest jasne, czy zwolennicy nowelizacji kodeksu uzyskają większość.

Nie wszyscy deputowani SPD są za. Zdeklarowanymi zwolennikami zmiany są Zieloni, liberałowie z FDP oraz postkomuniści z Die Linke. Przeciwko występuje obóz kanclerz Angeli Merkel oraz deputowani prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD).

W Niemczech wykonuje się rocznie ok. 100 tys. aborcji. Eksperci twierdzą, że prawdziwa liczba jest znacznie większa. Nieproporcjonalnie wiele zabiegów w stosunku do liczby ludności dokonuje się w landach graniczących z Polską.

Tak nie wygląda początek koalicji opartej na zaufaniu – twierdzi Elisabeth Winkelmeier-Becker, rzeczniczka frakcji CDU/CSU ds. prawnych. Chodzi o projekt ustawy nowelizującej kodeks karny, a dokładnie wykluczenie z niego art. 219a. Przewiduje on karę grzywny lub rok pozbawienia wolności za „reklamowanie przerwania ciąży".

Projekt przedstawiła właśnie w Bundestagu partia SPD, a więc partner CDU/CSU w koalicyjnym rządzie, który zostanie zaprzysiężony w środę. Jak twierdzą oburzeni tym faktem przedstawiciele partii chadeckich, takie postawienie sprawy nie tylko godzi w system wartości CDU oraz bawarskiej CSU, ale jest także działaniem, które stawia pod znakiem zapytania dobre intencje partnera koalicyjnego. Są to mocne słowa na starcie kolejnych wspólnych rządów, ale przyznać trzeba, że SPD nie od dziś walczy z art. 219a.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach