Najbogatszy kandydat w Rosji

Na swoją kampanię wyborczą Władimir Putin uzbierał więcej niż pozostali kandydaci razem wzięci.

Aktualizacja: 10.01.2018 20:11 Publikacja: 09.01.2018 17:57

Najbogatszy kandydat w Rosji

Foto: AFP

Centralna Komisja Wyborcza Rosji (CIK) poinformowała, że Władimir Putin zebrał ponad 400 mln rubli (równowartość 24 mln złotych). Rachunek prezydenta, który został otwarty zaledwie dwa tygodnie temu, został wypełniony po brzegi. Więcej „darowizn" Putin przyjmować już nie może, ponieważ uzbierał wyznaczoną przez prawo maksymalną kwotę.

Ale chętnych do wsparcia jego kampanii nie brakuje. Największy przelew w wysokości 28 mln rubli (ok. 1,7 mln złotych) zrobiła partia Jedna Rosja, mimo że w wyborach rosyjski przywódca startuje jako „kandydat niezależny". Reszta środków pochodzi przeważnie od powiązanych z Kremlem rozmaitych fundacji i firm.

– Prosimy się nie obrażać i wykorzystać inne możliwości wsparcia naszego kandydata, takie jak np. zbiórka podpisów. Oczywiście prosimy przyjść do lokali wyborczych 18 marca i zagłosować – zwróciła się do zwolenników Putina Natalia Orłowa, która zajmuje się finansami kampanii wyborczej prezydenta.

W porównaniu jednak z poprzednimi wyborami prezydenckimi w USA, które kosztowały prawie 2 mld dolarów, wybory Putina wyglądają na bardzo tanie.

– Fundusz wyborczy nie gra w Rosji żadnej roli. Putin w swoich rękach ma władzę absolutną. Cały aparat władz państwowych i regionalnych będzie pracował dla niego za darmo. Chętni biznesmeni ustawiają się w kolejce, by sponsorować jego kampanię, a już Kreml wybiera najbardziej godnych – mówi „Rzeczpospolitej" Gleb Pawłowski, były doradca Kremla. – Wyborów w Rosji nie ma. Większość kandydatów mianują władze, by upozorować wyścig wyborczy. Ci z kolei na wszelkie sposoby chcą zwrócić na siebie uwagę Putina, traktują udział w wyborach jako szansę na awans – dodaje.

Pod koniec grudnia CIK poinformował, że na fotel prezydenta Rosji pretenduje aż 45 osób. Nie wszyscy jednak zostaną dopuszczeni do wyborów. Kandydaci niezależni, w tym również Putin, muszą uzbierać 300 tys. podpisów. Na razie zarejestrowano tylko jednego kandydata, nacjonalistycznego lidera Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimira Żyrinowskiego. Podpisy zbiera dziennikarka i opozycjonistka Ksenia Sobczak, córka byłego gubernatora Petersburga Anatolija Sobczaka, u boku którego Putin zaczynał polityczną karierę.

Takiej możliwości nie dostał szef fundacji na rzecz walki z korupcją Aleksiej Nawalny, który tropi „miliardy Putina" i innych wysokiej rangi rosyjskich urzędników. Nie został dopuszczony do wyborów, ponieważ ma wyrok w zawieszeniu. Moskwa nie wzięła pod uwagę również opinii Trybunału w Strasburgu, który stanął po stronie Nawalnego.

– Putin nie ma konkurentów, jest najpopularniejszym politykiem w Rosji – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog, blisko związany z Kremlem.

– Najbliższe wybory będą przypominać referendum. Wszyscy patrioci wesprą Putina, ponieważ Zachód prowadzi przeciwko Rosji wojnę – dodaje.

Centralna Komisja Wyborcza Rosji (CIK) poinformowała, że Władimir Putin zebrał ponad 400 mln rubli (równowartość 24 mln złotych). Rachunek prezydenta, który został otwarty zaledwie dwa tygodnie temu, został wypełniony po brzegi. Więcej „darowizn" Putin przyjmować już nie może, ponieważ uzbierał wyznaczoną przez prawo maksymalną kwotę.

Ale chętnych do wsparcia jego kampanii nie brakuje. Największy przelew w wysokości 28 mln rubli (ok. 1,7 mln złotych) zrobiła partia Jedna Rosja, mimo że w wyborach rosyjski przywódca startuje jako „kandydat niezależny". Reszta środków pochodzi przeważnie od powiązanych z Kremlem rozmaitych fundacji i firm.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"