"To wyrok z systemów autorytarnych"
Działacz zapewnił, że w sprawie zachował należytą staranność. - Na konferencji prasowej było wyjaśnione dokładnie wszystko. W artykułach prasowych, które się pojawiły, były dokładnie okoliczności tej sprawy wyjaśnione. Udowodniliśmy przed postępowaniem sądowym w materiale dowodowym, że pani Górnikowska złamała przepisy, nie dopełniła swoich obowiązków, że skutki jej działalności były potężne i szkodliwe. Kamienica na koniec dnia wróciła do zasobu miasta, czyli cały proces reprywatyzacji był nielegalny. I ja jestem jedyną osobą, która ponosi konsekwencje za tę sytuację. Przepraszam, no to jest wyrok z systemów autorytarnych. To jest wyrok, którego również powinni się obawiać dziennikarze i liczyłbym też na jakąś elementarną solidarność dziennikarską, bo to jest wyrok, który mówi, że sądy mogą wyciągnąć jedno słowo ze zdania i mogą uczynić pana przestępcą, bo pan inaczej interpretuje jedno słowo. No nie. Na tym polega debata publiczna, na tym polega możliwość krytyki osób publicznych, że możemy tego typu słów używać. Jeśli nam sąd to odbierze, jeśli nam to sąd skryminalizuje, to witamy w świecie autorytarnym - powiedział gość programu #RZECZoPOLITYCE.
Podkreślił, że uzasadnienie wyroku wydanego w jego sprawie nie musiało być tajne, a utajnienie ogranicza jego możliwość obrony. - Absolutnie jest to wyrok polityczny. To sygnał, że nie będzie żadnego rozliczenia z aferą reprywatyzacyjną. To sygnał, że ludzie, którzy się dorobili majątków mogą spać bezpiecznie - ocenił.
"To niebezpieczne dla całej demokracji w Polsce"
Jan Śpiewak poinformował, że ma 22 procesy o zniesławienie, i w takiej sytuacji "siłą rzeczy" trzy czy cztery przegra. Dodał, że w Stanach Zjednoczonych nazywa się to zorganizowaną formą wyciszania przeciwników. - Składa się pozwy, bo to jest tanie, i można komuś zniszczyć życie. I w Polsce robi się to samo - stwierdził.
Zwrócił uwagę, że jego sytuacja byłaby dramatyczna, gdyby nie to, że ma "trójkę wspaniałych adwokatów", którzy pracują dla niego pro publico bono i "ratują honor warszawskiej palestry" oraz że jako osoba rozpoznawalna ma możliwość przedstawienia swych racji w mediach. - A ile jest osób w całym kraju, które nie mają takich możliwości? Które walczą z lokalnymi układami? Które też czasem w krytyce, w gorączce emocji powiedzą jakieś twarde słowo? - pytał.
Ocenił, że prawo do ostrej krytyki władzy i osób publicznych to kluczowy element demokracji, a sprawa, w związku z którą został skazany, dotyczyła materii publicznej i powinna być jawna, by opinia publiczna mogła sobie wyrobić zdanie. - Tu następuje kryminalizacja tego typu zachowań. To jest naprawdę bardzo niebezpieczne. I to nie jest tylko niebezpieczne dla mnie, to jest niebezpieczne dla całej demokracji w Polsce - powiedział Jan Śpiewak.