Marek Biernacki: Wojtunik nie jest lubiany przez klasę polityczną

Postawienie zarzutów ma zablokować Wojtunikowi pełnienie prestiżowej funkcji doradcy premiera Mołdawii – mówi „Rzeczpospolitej” poseł Marek Biernacki, były koordynator ds. służb specjalnych rządu PO-PSL, obecnie członek Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Aktualizacja: 19.07.2018 11:59 Publikacja: 18.07.2018 21:51

Marek Biernacki: Wojtunik nie jest lubiany przez klasę polityczną

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Zaraz po tym kiedy Paweł Wojtunik złożył dymisję, ruszyły śledztwa go dotyczące. Zawsze był świadkiem, teraz ma być podejrzanym. To nie dziwne?

Wezwanie Pawła Wojtunika do prokuratury, i to z założeniem że będzie postawiony w stan podejrzenia o jakieś przestępstwa, jest zaskakujący. Zwłaszcza, że nie było po temu żadnych przesłanek o których byśmy wiedzieli. Był on szefem jednej z kluczowych służb - Centralnego Biura Antykorupcyjnego, jest więc wciąż ważną osobą w państwie polskim. Zatem informacje dotyczące wezwania go na przesłuchanie i ewentualnych zarzutów powinny być przekazane Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Na razie wiadomo tylko, że ma stawić się w czwartek rano w roli podejrzanego. „Rzeczpospolita” ustaliła, że chodzi o śledztwo w którym jest dziesięć wątków, w tym dotyczący inwigilacji dziennikarzy, i rzekomych nadużyć SKW.

Sprawa jest dziwna także dlatego, że Wojtunik został wezwany do prokuratury po swoim niedawnym wystąpieniu w Białobrzegach (to miasto rodzinne Wojtunika – red.). Przypomnę, że w końcu kwietnia, na otwartym dla mieszkańców spotkaniu z obecnym ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim, Paweł Wojtunik zadał ministrowi pytanie co ten zrobił w sprawie nagród dla ministrów rządu PiS. Niechęć ministra Kamińskiego do Wojtunika jest powszechnie znana, ale emocje prywatne nie powinny determinować jego postępowania, czy postępowania całego państwa. Paweł Wojtunik obecnie pełni bardzo znaczącą funkcję w Europie – jest doradcą premiera Mołdawii, ale z ramienia Unii Europejskiej. Wygrał konkurs, został wybrany, i z tego co wiem, jest ceniony. Cieszy się dużym poważaniem, bo otrzymuje szereg innych ciekawych zagranicznych propozycji.

Chodzi o to, by mu zaszkodzić i w konsekwencji sprawić, aby stracił tę prestiżową posadę?

Wiem na pewno, że w Polsce zamiast się cieszyć z tego, że polski były wysoki urzędnik pełni zaszczytną funkcję, chce się go skompromitować po to, żeby ją stracił. Jeśli prokuratura hipotetycznie zabrałaby Wojtunikowi paszport, to będzie on miał problem z wyjazdem z kraju. Takie zachowanie stawia Polskę w bardzo złym świetle, ponieważ dotyczy to osoby cenionej.

Już wcześniej, bo w 2015 r. Wojtunikowi odebrano certyfikat dostępu do informacji niejawnych z argumentacją, że toczą się wobec niego śledztwa, w których może usłyszeć zarzuty. Teraz mamy kolejną odsłonę nagonki?

Odwołanie Wojtunikowi certyfikatu jest dziwne. Odebrano mu go dlatego, że nałożył powtórnie klauzulę niejawności na dokument, który ujawnił ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet. Pan Seremet zdjął klauzulę z dokumentu, ponieważ podał o nim informacje na komisji ds. służb specjalnych. Z kolei Wojtunik uznał, że są to informacje dotyczące pracy operacyjnej Centralnego Biura Antykorupcyjnego i nałożył powtórnie na nie klauzulę – po to, by chronić funkcjonariuszy operacyjnych. Chodziło – przypomnę – o uzyskane przez CBA nagrania z restauracji „Sowa i przyjaciele” dotyczącego tzw. afery taśmowej. To jedyny przypadek z którym się spotkałem odebrania szefowi służby certyfikatu za to, że nadał materiałom klauzulę niejawną chcąc chronić informacje i funkcjonariuszy. Ujawnienie informacji mogło spowodować, że zdradzi się źródła z których te materiały - czyli płyta z nagraniem, zostały zdobyte.

Śledztwo, w którym wezwano Wojtunika w charakterze podejrzanego, toczy się od ponad dwóch lat. To możliwe, by teraz doszukano się czegoś co pozwala stawiać zarzuty?

Sprawa nie dotyczy np. przestępstw gospodarczych, finansowych czy korupcyjnych. Powinna być więc tu być zachowana wyjątkowa staranność w działaniu organów państwa. Wymaga precyzyjnego wyjaśnienia.

Znał pan Pawła Wojtunika już wtedy, kiedy pracował on w policyjnym Centralnym Biurze Śledczym. Jak ocenia pan jego kompetencje i uczciwość?

Byłem twórcą Centralnego Biura Śledczego – w latach 1999 do 2001 pełniłem funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji. Pamiętam Wojtunika z najlepszej strony. Oficerowie CBŚ zresztą zawsze działali bardzo zdecydowanie, ale przestrzegli procedur, dlatego też CBŚ w ciągu lat pracy i przeprowadzonych licznych operacji specjalnych nie miało żadnej wpadki – żadnych zarzutów, że przekroczyło uprawnienia w pracy operacyjnej, bo to była świętość. Również kiedy Wojtunik szefował CBA, Biuro nie miało żadnych incydentów dotyczących przekroczeń w pracy operacyjnej. Do dziś zresztą operacje specjalne przeprowadzone za jego czasów są okryte tajemnicą.

W sprawie tzw. inforafery Wojtunikowi ponoć oko nie zadrżało choć wiedział, że Andrzej M. (były policjant, główny winny korupcji przy przetargach informatycznych – red.) będzie nazajutrz zatrzymany przez CBA

Bo Wojtunik to profesjonalista, jest szanowany jako osoba zdecydowana, zdeterminowana i uczciwa.


Czy teraz mógł popełnić jakiś błąd i „przekroczyć uprawnienia”?

Nie sadzę. Nie ukrywajmy, Wojtunik nie jest lubiany przez klasę polityczną – tak z partii rządzącej, jak i z opozycyjnych. Wyjaśnienie jest proste: taka była jego rola zarówno w CBŚ jak i w CBA żeby ujawniać i ścigać wszelkie nadużycia. Przypomnę, że Centralne Biuro Antykorupcyjne kierowane przez Pawła Wojtunika zatrzymywało przedstawicieli aparatu władzy zarówno z Platformy Obywatelskiej, jak i z Prawa i Sprawiedliwości. Teraz jakoś nie słyszę o zatrzymywaniu posłów czy wysokich urzędników z PiS, bo CBA nie realizuje spraw dotyczących aparatu obecnej władzy – a ten jest przecież najbardziej narażony na korupcję.

Czy komisja ds. służb specjalnych zainteresuje się zarzutami dla byłego szefa CBA jeśli prokuratura sama jej nie poinformuje?

Oczywiście, sprawa do której został wezwany Paweł Wojtunik jest poważna, dotyczy nielegalnej inwigilacji między innymi środowisk dziennikarskich, więc komisja musi to wiedzieć. Jeżeli zaś ewentualnie zostaną postawione Wojtunikowi jakieś zarzuty, to sprawa powinna szybko trafić do sądu, aby mógł się szybko bronić, a nie czekać latami. Wtedy publicznie wszystko jest odtajnione, widać jakie dowody zgromadziła prokuratura i każdy może sobie na ich podstawie wyrobić własną opinię.

Zaraz po tym kiedy Paweł Wojtunik złożył dymisję, ruszyły śledztwa go dotyczące. Zawsze był świadkiem, teraz ma być podejrzanym. To nie dziwne?

Wezwanie Pawła Wojtunika do prokuratury, i to z założeniem że będzie postawiony w stan podejrzenia o jakieś przestępstwa, jest zaskakujący. Zwłaszcza, że nie było po temu żadnych przesłanek o których byśmy wiedzieli. Był on szefem jednej z kluczowych służb - Centralnego Biura Antykorupcyjnego, jest więc wciąż ważną osobą w państwie polskim. Zatem informacje dotyczące wezwania go na przesłuchanie i ewentualnych zarzutów powinny być przekazane Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE
Polityka
Donald Tusk: PiS i Konfederacja chcą wyprowadzić Polskę z UE
Polityka
Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji. Minister kultury wystartuje w wyborach do PE