Rzecznik PSL Jakub Stefaniak: To nie PSL bojkotuje TVP, tylko TVP bojkotuje PSL

- Myślę, że jak popatrzymy na opinie na temat tego, co dzisiaj dzieje się na antenach telewizji niby publicznej, to nie ma wątpliwości, że jest to tuba propagandowa rządu - ocenił Jakub Stefaniak, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego. Gość Michała Kolanki w programie #RZECZoPOLITYCE ubolewał, że przedstawiciele jego ugrupowania są rzadko zapraszani do TVP. - Być może boją się ci, którzy tam siedzą, tego, że przedstawiciele PSL-u będą w stanie zdemaskować te manipulacje, które mają tam miejsce - mówił polityk.

Aktualizacja: 21.05.2018 11:43 Publikacja: 21.05.2018 11:19

Jakub Stefaniak

Jakub Stefaniak

Foto: tv.rp.pl

Dzień dobry, Michał Kolanko, zaczynamy #RZECZoPOLITYCE; moim gościem jest dziś Jakub Stefaniak, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, dzień dobry.

Dzień dobry.

Dzisiaj, widzę, ma pan ze sobą rekwizyt. Co to jest?

To jest księga pamiątkowa, którą prezentowaliśmy i która była „bohaterką” Nocy Muzeów przed Sejmem. Bo niestety w tym roku nie można było wejść do środka, ale stwierdziliśmy, że skoro pan marszałek (Marek Kuchciński) zamknął Sejm przed Polakami, to my zorganizujemy alternatywną Noc Muzeów przed Sejmem, żeby spotkać się z ludźmi, którzy chcieliby zwiedzić ten gmach, opowiedzieć im, jak wygląda, pokazać zdjęcia z ubiegłych edycji i można się było wpisać do księgi, także mamy tych wpisów sporo; przekażemy je panu marszałkowi na pewno.

Pytanie jest, czy rzeczywiście było tak, że przychodzili tam ludzie spoza tego świata polityki, nazwijmy to, i myśleli, że mogą wejść do Sejmu, bo jest Noc Muzeów, a nie mogli. Były takie przypadki?

Były takie przypadki. To też proszę pamiętać o tym, że to jest tak, że przychodzili tam ludzie, którzy wybierali sobie pewnie jakąś trasę na całą Noc Muzeów i jednym z punktów byłby Sejm. Nawet przychodzili po to, żeby sobie zrobić zdjęcie przy tych barierkach, które Sejm chronią. Ja szukam takie wpisu, bo tam akurat taka grupa młodych ludzi, kilkunastolatkowie, oni napisali, że tam właśnie mają po 12, 16 lat i że chcieli zobaczyć, jak wygląda Sejm. (Rzecznik przegląda księgę) Nie znajdę teraz, bo tych wpisów jest mnóstwo, ale tak przeglądałem, byli też i tacy ludzie.

Jakub Stefaniak prezentuje księgę pamiątkową z Nocy Muzeów przed Sejmem

Jakub Stefaniak prezentuje księgę pamiątkową z Nocy Muzeów przed Sejmem

tv.rp.pl

Pytanie, jaki był polityczny cel tego wydarzenia, organizowanego przez PSL?

Przede wszystkim chcieliśmy pokazać Polakom, że nie wszystkie grupy parlamentarne zgadzają się z decyzją zamknięcia Sejmu na Noc Muzeów, ale nie tylko – w ogóle odizolowania się od Polaków. I to też chyba była taka swoista rola przejęcia inicjatywy, bo to my staliśmy się gospodarzami Sejmu, mimo, że marszałkiem jest pan Kuchciński. Chcieliśmy przede wszystkim wiele osób przeprosić, bo takie też głosy rozgoryczenia tam można było usłyszeć, więc staraliśmy się przeprosić za to, że ludzie nie mogą wejść do Sejmu. I jednocześnie zrekompensować w jakiś sposób, pokazując właśnie zdjęcia z kolejnych edycji, po prostu być z tymi ludźmi, poczęstować lemoniadą, porozmawiać. I to się chyba udało. Ja nie mówię, że tam były tłumy, to nie była manifestacja kilkudziesięciotysięczna. Ale myślę, że całkiem sporo osób się zjawiło. No, ponad 60 litrów lemoniady wydaliśmy, a nie wszyscy przecież częstowali się tą lemoniadą. Także myślę, że było to dobrych kilkaset osób, jeśli nie kilka tysięcy.

Tak się zastanawiam, czy to był też element, te wydarzenia, które organizuje PSL – ostatnio Noc Muzeów przed Sejmem, wcześniej był taki TweetUp, kilka miesięcy temu jeszcze zimą chyba – czy próbujecie państwo świadomie zmieniać swój wizerunek z partii, która jest silna poza dużymi miastami, do partii, która jest silna też w dużych miastach i która ma inny wizerunek, niż do tej pory miał PSL. Też tak jest? Tak było w tym?

Wie pan, to jest tak, że my naprawdę jako PSL się zmieniamy. To nie jest kwestia tylko tego, że zmieniamy wizerunek. Ta zmiana nastąpiła, jest to zmiana np. pokoleniowa – wystarczy spojrzeć na władze partii: nasz prezes jest najmłodszych liderem politycznym, cały zarząd to są ludzie pokolenia 30-40 latków. Tak naprawdę to nie jest tylko fasada, to nie jest trick, to nie jest zabieg PR – to są realne działania. A jeśli chodzi o partię, jaką jest PSL, to ja uważam, że trzeba przede wszystkim przypomnieć ludziom, jaki PSL był dawniej. A PSL w wyborach po wojnie zaraz, które zresztą zostały później sfałszowane przez komunistów, ale wygrało w dużych miastach. Śp. Władysław Bartoszewski był członkiem zarządu Koła Śródmieście w Warszawie. To nie jest więc tak, że PSL był tylko i wyłącznie partią małych miejscowości, wsi. To była partia powszechna, tak jak dzisiaj Europejska Partia Ludowa jest w Parlamencie Europejskim partią powszechną, tak samo PSL, jako Polskie Stronnictwo Ludowe, również jest partią powszechną i staramy się pokazać Polakom, bo wiem, że innym formacjom nie zależy na tym, żeby PSL miało właśnie taki odbiór. Najchętniej wbiliby nas tylko w jedną dziedzinę.

Liczba mnoga sugeruje, że nie chodzi tylko o Prawo i Sprawiedliwość, ale o kolegów i koleżanki z opozycji?

Myślę, że nie, myślę, że również i innym formacjom opozycyjnym też niekoniecznie jest miło, gdy elektorat PSL-u by się powiększył. Ale to jest taka gra, na tym polega polityka. Natomiast my się nie damy wbić tylko i wyłącznie w jakieś stereotypy, które funkcjonowały bardzo długo. Ale pokazuje to na realnych działaniach. To nie jest tylko tak, że o tym mówimy. Pokazujemy państwu, Polakom, jak PSL się zmienił i że jest to dobra rzecz.

A czy w ramach tej zmiany będą też kandydaci, bo wiem, że program dla Warszawy jest opracowywany, jego zręby zostały już pokazane w ramach tego programu „Rzeczpospolita Samorządowa”, natomiast jest pytanie, czy będzie kandydat własny PSL-u w stolicy, może w innych większych miastach?

Takie decyzje jeszcze są przed PSL-em, natomiast jeśli mnie pan osobiście pyta, ja uważam, że powinien być kandydat PSL-u, bo to jest możliwość zaprezentowania tego programu, jest to możliwość bycia w dyskusji. A dzisiaj szczególnie, w momencie, kiedy widzimy, jak wygląda ta kampania i jak te dwie partie - które na razie zdominowały ten medialny przekaz - działają, to myślę, że wiele osób czeka na taką trzecią kandydaturę, która byłaby rozsądna i byłaby alternatywą.

W tym roku poszukiwania trzeciej siły są wyjątkowo intensywne. Też mówi się o tym, że trzecią siłą było w sondażu ”Rzeczpospolitej” – publikowaliśmy w piątek sondaż ze ściany zachodniej – bardzo silni są tam bezpartyjni samorządowcy. W wyborach sejmikowych w tym sondażu 18 procent na Dolnym Śląsku, prawie 15 procent w województwie zachodniopomorskim. Nie uważa pan, że ich siła to jest pewnego rodzaju zagrożenie dla PSL-u?

Zobacz sondaż » Na zachodzie są zmiany. PiS słabnie

Nie, to nie jest zagrożenie dla PSL-u. Ja uważam, że to jest dowód na to, że dzisiaj obecna władza centralna robi źle. Ponieważ to są zupełnie dwie różne płaszczyzny polityki – ta polityka centralna, parlamentarna nijak się ma do tego, co się dzieje w polityce regionalnej i dlatego też dzisiaj rządzący rząd PiS-u, tak stara się ograniczać samorząd – bo go nie rozumie.

Mówi pan o ograniczaniu samorządu...

No tak, o zabieraniu kompetencji.

Ale też prezydent Duda zawetował ustawę o RIO, Regionalnych Izbach Obrachunkowych.

No, nie miał innego wyjścia, bo to była zła ustawa. Natomiast ja patrzę na to przez pryzmat zabierania kompetencji samorządów przez rządzących; przesuwania tych kompetencji, jakby rozszerzania, budowania olbrzymich gabinetów wojewodów, którzy przecież są nominatami rządu w terenie, na rzecz marszałków, czy sejmików województw. To nie jest dobry kierunek, dlatego że to jest władza przywożona w teczce. I myślę, że ludzie dlatego właśnie popierają w tych lokalnych społecznościach kandydatów bezpartyjnych, często związanych z danym terenem, bo nie podoba im się to, jak im się przywozi tego namiestnika partyjnego z Warszawy, który jest wojewodą i on ma tam o wszystkim decydować. Nie, on oczywiście ma swoje kompetencje, chociaż my mamy zdanie takie, żeby zlikwidować urzędy wojewódzkie...

To chyba łączy PSL z innymi partiami opozycyjnymi, bo o ile wiem, Koalicja Obywatelska – Platformy i Nowoczesnej – też ma podobne postulaty.

My to zapisaliśmy w swoim programie już prawie dwa lata temu i mówiliśmy o tym w momencie, gdy ten program się tworzył. Natomiast trzeba powiedzieć jedno – tych wspólnych mianowników w opozycji jest sporo i może okazać się tak, że przy wyborach parlamentarnych już, powstaną takie dwa bloki: blok prodemokratyczny – ten, który jest za zasadą pomocniczości, za rozwojem demokracji lokalnej, samorządów - i ten blok taki powiedziałbym „betonowy”, który idzie w stronę centralizowania wszystkiego.

A kto byłby w tym prodemokratycznym bloku? Bo jak obserwuję na Twitterze na przykład rozmowy posłów opozycji, polityków opozycji, m.in. z pana udziałem, to wydaje mi się, że do zgody opozycji bardzo daleko. Np. widzi pan w tym bloku miejsce dla SLD też i Koalicji Obywatelskiej? Taka czwórkoalicja byłaby...

To nie jest kwestia tego, że trzeba to rozstrzygać na zasadzie nas w partii. To jest kwestia pewnych wartości, które podzielamy albo nie. Jeżeli umawiamy się, czy też rozmawiamy o tym, że jesteśmy za silną pozycją Polski w UE, za właśnie rozwojem demokracji lokalnej, czyli za decentralizacją, za możliwością przenoszenia pewnych kompetencji do regionów, jeśli chodzi o sprawowanie władzy centralnej, to jeżeli mamy ten wspólny mianownik, to możemy iść ramię w ramię i budować taki blok. Myślę, że każda formacja, która byłaby zainteresowana taką współpracą, miałaby też swoje warunki. Na pewno warunkiem PSL-u byłoby to, żeby uwzględnić i poprzeć projekt „Emerytura bez podatku”.

Czyli koalicja przed wyborami parlamentarnymi tak – ale np. warunkiem byłoby to, że i SLD, i Koalicja Obywatelska – załóżmy, że to byłyby i inne komponenty – zgodzą się na ten projekt „Emerytura bez podatku”, który jest bardzo kosztowny zresztą.

To jest projekt, który jest mniej kosztowny niż 500 plus, ale realny. Pokazaliśmy, wykazaliśmy źródła, które mogłyby...

No, 500 plus też jest realny.

Tak, ale mówię w znaczeniu jakby udźwignięcia przez budżet. Nawet w kwestii tego, żeby nie likwidować 500 plus, bo my absolutnie nie zamierzamy tego robić. Chcemy zostawić 500 plus i dać takie „500 plus” emerytom. Proszę pamiętać, że w większości, ponad 40 procent emerytur w Polsce, to są te najniższe emerytury, więc tak naprawdę dla tych seniorów to będzie olbrzymi zastrzyk, który będzie w wysokości kilkuset złotych, mniej niż 500 plus, ale do czego zmierzam – myślę, że każda partia pewnie będzie miała takie swoje sztandarowe punkty i programy, które chciałaby zrealizować.

Tak ale na przykład SLD, ja pamiętam wypowiedzi i przemówienie Włodzimierza Czarzastego na konwencji SLD kilka tygodni temu o renegocjacji konkordatu. Jeżeli każda partia przed wyborami parlamentarnymi postawi na stole różnego rodzaju postulaty, to w pewnym momencie będzie z tego miszmasz, taki chaos, bo wątpię, żeby PSL chciało iść ze sztandarem renegocjacji konkordatu do wyborów.

Dlatego trzeba szukać wspólnych mianowników, a nie tego, co dzieli. I to jest podstawowe zadanie. Ja nie mówię, że zadanie łatwe. Natomiast mamy dobrych liderów, odpowiedzialnych, którzy też jakby mają swoje pomysły, my jesteśmy tylko takimi drobnymi żuczkami do wykonywania prac.

Wracając do tego sondażu – czy uważa pan, że z punktu widzenia badań opinii publicznej , tylko tego sondażu, ta decyzja, żeby iść samodzielnie, PSL idzie samodzielnie do sejmików, się będzie opłacać? Bo ten sondaż nie jest... Ściana zachodnia nie jest może jakimś bastionem PSL-u, ale też ten sondaż nie jest dla PSL-u jakiś superkorzystny.

Panie redaktorze, ta decyzja została podjęta gremialnie, bo w PSL-u jest tak, że takie decyzje podejmuje się gremialnie, jest Rada Naczelna, która decyduje o tym. I tyle. Tutaj nie ma już co dyskutować, natomiast takie były oczekiwania społeczne. W większości miejsc, które ja odwiedziłem, a o wiele więcej takich miejsc odwiedzał prezes (Władysław Kosiniak-Kamysz) i posłowie z naszego klubu, to przeważały głosy takie, żeby iść pod własnym szyldem. Poza tym też proszę pamiętać, że my absolutnie się nie wstydzimy tego szyldu, odbudowujemy go i to widać, więc chcemy, żeby ludzie zobaczyli, że ten nowy PSL, który zaczyna funkcjonować, to dobra alternatywa. I pamiętajmy też jeszcze o tym, że na takich spotkaniach, które mają miejsce, rozmawia się o programie. Ja muszę powiedzieć, że ten program, który prezentujemy, jest bardzo dobrze odbierany.

... no jeśli są propozycje „Emerytura bez podatku” to nietrudno, żeby ludzie byli przeciwko takiemu pomysłowi.

Ale nie tylko. Ale to są o wiele mniejsze sprawy, bo nie dotyczą skali takiej globalnej, jeśli chodzi o całą Polskę, tylko raczej społeczności lokalnych, które w poszczególnych miejscach te pomysły i propozycje naprawdę się podobają. I to też daje jakby taki sygnał, że samorządowcy, którzy już pracują na rzecz mieszkańców, są dobrze odbierani i ludzie chcą, żeby kontynuowali swoją pracę.

A jak z koalicjami po wyborach samorządowych? Dopuszcza pan możliwość koalicji, jeśli będzie taka wola partii? Mówi pan, że w PSL decyzje podejmuje gremium, jest demokracja. Jeśli demokratycznie uzna partia np. w województwie lubelskim, albo w innych województwach, że trzeba zawrzeć koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, to co pan na to?

Oczywiście nie można niczego wykluczyć, w sensie takim, że ktoś taki się znajdzie, kto rzuci takie hasło, ale wydaje mi się, że jest to nierealne. Natomiast prezes już też jasno powiedział i większość w Radzie Naczelnej... no nie większość, ja myślę, że niemal jednogłośnie to zostanie wyartykułowane: nie można wchodzić w koalicję z partią antydemokratyczną i antysamorządową. Myślę, że to jest nierealny scenariusz i takiego scenariusza bym nie zakładał. Natomiast proszę też pamiętać o tym, że niejeden już się przejechał na sondażach, więc dzisiaj te sondaże, które są tak dobre dla partii rządzącej, mogą zupełnie nie mieć przełożenia na wyniki wyborów samorządowych.

Pytanie też o opozycję, rozmawialiśmy, mówił pan o tym prodemokratycznym bloku, który może się przed wyborami parlamentarnymi utworzyć. Ale jak widzę na dzisiaj, na koniec maja 2018 roku, to w tym hipotetycznym bloku jest masa napięć. Np. pytanie, czy w ogóle będzie decyzja wspólna parlamentarnej opozycji o bojkocie całego TVP Info? Nie o konkretnym programie mowa, tylko o całym TVP Info.

Nie. Żeby była jasność, bo to też trzeba wyraźnie powiedzieć: otóż drodzy państwo – Polskie Stronnictwo Ludowe na pewno nie jest przeciwko Telewizji Polskiej, telewizji publicznej. My uważamy, że Polacy zasługują na to, żeby mieć dobrą telewizję na wzór BBC. Na razie tego BBC w Polsce nie widzimy, więc to nie jest tak, że my chcemy bojkotować telewizję publiczną, ale po prostu nie zgadzamy się z tym, żeby program publicystyczny prowadził rzecznik PiS-u. I to jest pewnie główna przyczyna tego, do którego tematu pewnie pan zmierza, czyli wyjścia z programu „Woronicza 17”.

Przeczytaj » Część opozycji nie przyszła do TVP. SLD "przystawką na telefon"?

Wczoraj ta sytuacja była szeroko komentowana, była też wspólna konferencja opozycji parlamentarnej, ale pytanie, czy będą wspólne decyzje o bojkocie całego TVP Info, uczestnictwa we wszystkich programach TVP Info?

Panie redaktorze, na razie to ja mogę powiedzieć, jeśli chodzi o PSL, to nie PSL bojkotuje TVP, tylko TVP bojkotuje PSL. Ja osobiście mogę panu powiedzieć tak: ostatni raz ja osobiście byłem w programie TVP w 2016 roku. Dzisiaj mamy, Bogu dzięki, maj 2018 roku. Nie jestem tam zapraszany. Nie żebym płakał z tego powodu, ale to pokazuje najlepiej, że ten bojkot jest z drugiej strony. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, przedstawiciele PSL-u w głównym programie informacyjnym, po „Wiadomościach”, nie wiem, jak on się tam nazywa...

„Gość Wiadomości”.

... „Gość Wiadomości”, ostatni raz... znaczy raz na rok średnio. W ostatnich dwóch latach to było jedno zaproszenie na rok, gdzie np. w samym styczniu w ciągu jednego miesiąca w tym programie znalazło się ponad 20, czy nawet 26 chyba, przedstawicieli PiS-u. Proszę zobaczyć, jak to wygląda i gdzie ten pluralizm?

Ale „Woronicza 17”. Czy w tym tygodniu, który teraz się zaczyna, przyjdzie ktoś z PSL do tego programu?

Pytanie, czy TVPiS zaprosi kogoś z PSL-u. Ze mną nie kontaktują się te osoby, nie wiem, dlaczego nie chcą rozmawiać. Natomiast my, tak jak powiedziałem, nie będziemy bojkotować telewizji, ponieważ ta telewizja powinna być wszystkich Polaków, powinna być pluralistyczna. Natomiast nie zgodzimy się nigdy na to, żeby rzecznik PiS-u prowadził program. Dzisiaj niestety tak jest. I bardzo mi przykro, panie redaktorze, muszę powiedzieć, że jest to udowodnione i jeszcze udowodnione, że ta osoba potrafi kłamać na wizji.

Gwoli ścisłości, Michał Rachoń, o którym mowa, był związany z Prawem i Sprawiedliwością wiele lat temu i to na krótko. Nie jest teraz rzecznikiem PiS-u.

No to niech się tak nie zachowuje. Ja mam wrażenie, że są pewne granice przyzwoitości, których nie można przekroczyć, będąc, podając się za dziennikarza. No niestety dzisiaj, w ocenie moich kolegów, te granice przyzwoitości zostały przekroczone. Doszło do tego, że politycy opozycji wyszli z programu. Ja myślę, że jak popatrzymy na opinie na temat tego, co dzisiaj dzieje się na antenach telewizji niby publicznej, to nie ma wątpliwości, że jest to tuba propagandowa rządu.

A pytanie też o SLD, bo widzę na Twitterze też jest napięcie wokół tego, że przedstawiciel SLD (Jerzy Wenderlich) pojawił się wczoraj w programie „Woronicza 17”, napięcie też między PSL-em a SLD...

Nie, nie ma żadnego napięcia.

No tak to wygląda.

Ja powiem tak: źle się dzieje, że są te napięcia w opozycji i źle się dzieje, że jedni drugich atakują...

Padają nawet takie stwierdzenia, że SLD w nagrodę później dostało wiele różnych miejsc w programach.

To trzeba pytać tych, którzy jakby to formułują. Natomiast ja mogę powiedzieć tak – każda partia ma swoją własną, indywidualną siłę decyzji i decyduje indywidualnie. Jeżeli SLD podjęło taką decyzję, to jest ich decyzja. My możemy tylko apelować do tego, żeby jak już tam są, nazywać rzeczy po imieniu.

A będziecie państwo rozmawiać z przedstawicielami SLD, żeby przekonywać ich do tego, żeby też nie chodzili do tego programu?

Ale to jest ich decyzja. To nie jest nasza decyzja. I nie będziemy w jakiś sposób tutaj próbować wasalizować. To jest ich decyzja i biorą odpowiedzialność za tę decyzję. Tak jak powiedziałem: nie można narzucać, jedna partia nie powinna narzucać drugiej swojej woli, tylko trzeba pamiętać o tym, żeby nazywać rzeczy po imieniu. Jeśli jest manipulacja, to mówić o tym, że jest manipulacja. Ja też osobiście jestem zdania, że no nie można oddawać pola. Dlatego jak pytał mnie pan o bojkot... Dlaczego tak rzadko przedstawiciele PSL-u są zapraszani do TVPiS? No dlatego, że być może boją się ci, którzy tam siedzą, tego, że przedstawiciele PSL-u będą w stanie zdemaskować te manipulacje, które mają tam miejsce.

Zostawmy już to, jak będzie, zobaczymy też w przyszłą niedzielę. Natomiast na koniec chciałbym zapytać jeszcze o przyszłe plany PSL-u samorządowe. Bo jest też taki, zauważyłem, trend, że np. politycy PiS-u mówią, że nie będą prowadzić żadnej kampanii, absolutnie żadnej, przed oficjalnym ogłoszeniem (terminu wyborów). Niektórzy tak mówią, np. Małgorzata Wassermann, która tak dała do zrozumienia, że nie będzie prowadzić kampanii aż do lipca. A PSL będzie tę swoją kampanię prowadzić zanim premier Morawiecki ogłosi datę wyborów?

Wie pan, pytanie, co rozumiemy przez prekampanię. Pani Wassermann wspomniana, mówi pan, że nie będzie prowadziła kampanii, ale jej aktywność medialna, chociażby związana z pracami komisji, na której stoi czele, to też jest pewnego rodzaju aktywność, więc zależy, co przez to rozumiemy. My na pewno nie zamkniemy się w czterech ścianach i nie będziemy czekać na łaskawą decyzję pana Morawieckiego, tylko będziemy pracować tak, jak do tej pory - spotykać się z ludźmi, przedstawiać nas, nasz program, ale szanujemy oczywiście PKW i jakby no zdanie PKW, i nie można też, w mojej ocenie, przekraczać pewnych granic. Natomiast też może warto się zastanowić nad tym, żeby trochę usystematyzować te przepisy. Bo po pierwsze PKW nie ma żadnych narzędzi do tego, żeby wyciągać konsekwencje, jeśli uzna za stosowne, a po drugie, trzeba też się zastanowić, czy to nie jest czasem tak – tak po ludzku – że kampania wyborcza za każdym razem rusza kolejnego dnia po ogłoszeniu wyników danych wyborów, więc to chyba też jest trochę martwy przepis i w zależności od tego, jak interpretujemy, jak te granice sobie wyznaczymy, tak to wygląda.

Na koniec chciałbym zapytać o wydarzenia z ostatniej niedzieli, weekendu. Seria spotkań polityków PiS w całym kraju w terenie, premier Morawiecki w Gdańsku... Jak to pan odbiera? Bo są dwie interpretacje – albo suweren jest wkurzony, albo – jak mówi PiS – bojówki KOD zakłócają spotkania. Bo rzeczywiście wygląda na to, że wiele osób pojawia się na tych spotkaniach i ich celem jest podkręcanie atmosfery, a nie jej obniżanie. Tak to wygląda.

Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku. Z jednej strony pewnie są takie osoby, którym zależy na tym, żeby podkręcać atmosferę, ale bez wątpienia skala czy też liczba błędów, które popełnili w ostatnim czasie rządzący, jest tak duża, że ludzie zaczynają dostrzegać pewne rzeczy. Ja mogę powiedzieć na przykładzie chociażby kwestii emerytur rolniczych. PiS podniosło rolnikom wiek emerytalny o pięć lat. Przez dwa ostatnie lata – cisza. Ludzie się jakby nie zorientowali, dopiero w momencie, kiedy udali się z dokumentami, bo myśleli, że mogą przejść na emeryturę, zaczęło się robić nerwowo, bo okazało się, że ten wiek został podniesiony. I takich przypadków pewnie jest mnóstwo.

A jak pan słyszy posłankę Lichocką, która mówi o tym, że chciałaby – to chyba był żart – jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego byłoby lepsze niż demokracja – tak powiedziała na jednym ze spotkań, chyba w sobotę. Ja rozumiem, że to była taka ironia czy żart...

Dowiedz się więcej » Joanna Lichocka: Najlepiej wprowadzić jednowładztwo Kaczyńskiego

Nie wiem, czy to był żart. Mam wrażenie, że to mogło być takie ciche wyjście z szafy. Bo chyba tak jest w PiS-ie – tam nikt inny nie decyduje, czego dowodem może być to, co dzieje się dzisiaj w Sejmie: protest osób niepełnosprawnych trwa, mimo że dochodzi tam, naprawdę, do strasznych już scen i widać, że ci ludzie też są zmęczeni, wszyscy już widzą, że to jest taki moment kulminacyjny, ale nikt w PiS-ie nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji, bo wszyscy czekają do momentu, kiedy pan prezes Kaczyński wróci ze szpitala i powie, co dalej zrobić.

Dzień dobry, Michał Kolanko, zaczynamy #RZECZoPOLITYCE; moim gościem jest dziś Jakub Stefaniak, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, dzień dobry.

Dzień dobry.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE