Zgodnie z zapowiedziami rządu Sejm na posiedzeniu, które rozpoczęło się we wtorek rano, zajął się projektem podwyższającym rentę socjalną do 1029 zł. To realizacja jednego z postulatów protestujących od trzech tygodni w Sejmie rodziców osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych. Ale uwagę we wtorek przyciągało coś innego. To wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy pod adresem protestujących. – Widząc, jak się zachowują opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki. Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdarzyć niestety zwyrodniali rodzice – powiedział poseł Jacek Żalek (Porozumienie). W podobnym tonie wypowiadała się podczas komisji posłanka Bernadeta Krynicka z PiS. – Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej, ja naprawdę znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie – powiedziała.
Czytaj więcej:
Minister Rafalska blokuje pomoc dla opiekunów
Protest trwa i nie wygląda na to, by miał zostać przerwany w najbliższych dniach, mimo poniedziałkowego, wieczornego spotkania protestujących z przedstawicielami strony rządowej. Ich postulaty są dwa. Jeden dotyczy renty socjalnej, czym zajmuje się Sejm. Drugi – przyznania świadczenia w wysokości 500 zł dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji. W poniedziałek protestujący przedstawili rządowi kolejną propozycję „schodkowego” dochodzenia do takiej wysokości świadczenia od 250 zł we wrześniu 2018 roku do 500 zł w styczniu 2020 roku. – To kroczek w tył – zapowiedzieli.
Wydaje się, że to koniec negocjacji z rządem na jakiś czas. Bo już we wtorek Alicja Jochymek, jedna z protestujących zapowiedziała, że nie będzie już żadnych rozmów za zamkniętymi drzwiami, a wszystko będzie odbywać się w obecności mediów.