Radca Prawny Marta Babiak: Dzięki zumbie ładuję akumulatory

Rozmowa | Marta Babiak, radca prawny z Poznania, instruktorka zumby

Aktualizacja: 01.05.2016 22:29 Publikacja: 01.05.2016 11:00

Foto: materiały prasowe

Rz: Skąd się u pani wzięła zumba?

Marta Babiak: Już jako dziecko ćwiczyłam taniec towarzyski. Brałam udział nawet w amatorskich konkursach. Potem miałam kontuzję. Wiedziałam, że zawodowo tańca trenować już nie będę mogła, ale na studiach do tańczenia wróciłam. Stąd blisko już do zumby. Trafiłam na nią tuż po obronie pracy magisterskiej, jeszcze przed egzaminem na aplikację. Poczułam, że to coś dla mnie. Wówczas zumba dopiero wkraczała do Polski. Mało kto o niej słyszał. Po pierwszych zajęciach prowadząca zapytała, czy ktoś chciałby zrobić kurs instruktora. Zgłosiłam się bez wahania.

Co to w ogóle jest zumba?

To fuzja aerobiku i tańca inspirowana latynoskimi rytmami. Wykorzystujemy taką muzykę, jak merengue, salsa, cumbia, reggaeton, flamenco, samba, taniec brzucha, cha-cha, rumba, twist i wiele innych. Do każdej piosenki jest tworzona osobna, niezmienna choreografia. Musi być na tyle prosta, by po kilku powtórzeniach piosenki można było ją powtórzyć. Na zajęciach nie odczuwa się, że się ćwiczy. Ludzie się przede wszystkim bawią. Uczestniczki mówią, że na fitnessie między kolejnymi brzuszkami zerkają z niecierpliwością na zegarek. Na zumbie tego nie ma. Wychodzą z sali zlane potem, spaliwszy nawet 600–800 kalorii. W zumbie chodzi o to, by się powygłupiać, potańczyć, poskakać i pokrzyczeć.

Czy to się nie kłóci z powagą zawodu radcy prawnego?

Nikt z samorządu zawodowego nie zgłaszał zastrzeżeń. Staram się też oddzielać te aktywności zawodowe.

Czy ukończenie kursu na instruktora zumby jest ciężkie?

Nie, kurs trwa weekend. Problemem może być potem znalezienie klientów, którzy będą chcieli przychodzić na zajęcia. Trzeba umieć przyciągać do siebie ludzi i mieć predyspozycje do tańca. Pewnie to też kwestia charakteru. Konieczny jest też ciągły rozwój – trzeba chodzić na kursy i szkolenia. Nie może być przecież tak, że klientka fitness klubu rusza się lepiej niż instruktorka.

Kto przychodzi na pani zajęcia?

Przede wszystkim kobiety, w bardzo zróżnicowanym wieku. Są i nastolatki, i panie po pięćdziesiątce.

Prowadzi pani zajęcia kilka razy w tygodniu. Czy łatwo to połączyć z pracą radcy prawnego?

Właściwie to od zajęć zumby mam wolne tylko soboty. Zajęcia zaczynają się zazwyczaj o 19 lub 20. Wcześniej cały dzień mogę udzielać porad prawnych. Sądy działają też przeważnie do godziny 15.30. I tak po godzinach pracy bym ćwiczyła. Być może nie tak intensywnie, ale przynajmniej nie muszę przejmować się tym, ile jem. Od pewnego czasu ze względu na problemy zdrowotne musiałam zrezygnować z prowadzenia zajęć, jednak mam ogromną nadzieję, że już wkrótce na nie wrócę.

Czy zumba to tylko sposób na zgrabną sylwetkę?

Nie, absolutnie. Bardzo przeżywam sprawy moich klientów. Czasem nawet przejmuję się nimi za bardzo. Gdybym nie mogła oczyścić umysłu na zajęciach, byłoby mi dużo trudniej.

Charakterystyczne dla zajęć zumby jest też to, że im więcej wkładamy w nie wysiłku, tym paradoksalnie mamy więcej energii i chęci do życia. Na zajęciach ładuję akumulatory.

Najważniejszym aspektem jest jednak kontakt z ludźmi. Każdy z nas przychodzi z optymistycznym nastawieniem, żeby się bawić. Cieszę się na każde spotkanie z moimi kursantkami.

Udało mi się też przy okazji zumby pomagać innym. Ze znajomymi organizowaliśmy zumba maratony. To takie trzygodzinne imprezy na dużej sali ze sceną. W trakcie tych trzech godzin instruktorzy zmieniają się, ale bez przerwy są prowadzone zajęcia. Można tańczyć cały czas, jeśli oczywiście ma się siłę. Nasze zumba maratony prawie zawsze miały jakiś szczytny cel. Dochód z nich przeznaczaliśmy albo na chore dzieci, albo na bezdomne zwierzęta, albo na fundację propagującą kulturę latynoamerykańską.

Rz: Skąd się u pani wzięła zumba?

Marta Babiak: Już jako dziecko ćwiczyłam taniec towarzyski. Brałam udział nawet w amatorskich konkursach. Potem miałam kontuzję. Wiedziałam, że zawodowo tańca trenować już nie będę mogła, ale na studiach do tańczenia wróciłam. Stąd blisko już do zumby. Trafiłam na nią tuż po obronie pracy magisterskiej, jeszcze przed egzaminem na aplikację. Poczułam, że to coś dla mnie. Wówczas zumba dopiero wkraczała do Polski. Mało kto o niej słyszał. Po pierwszych zajęciach prowadząca zapytała, czy ktoś chciałby zrobić kurs instruktora. Zgłosiłam się bez wahania.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Konsumenci
UOKiK ukarał dwie znane polskie firmy odzieżowe. "Wełna jedynie na etykiecie"
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego