Fałszywe oskarżenia o gwałt to ok. 2 proc. Tymczasem kiedy kobieta mówi o przestępstwie seksualnym, od razu pada pytanie, czy nie kłamie. Tak się nie dzieje w żadnej innej sprawie. Tak się nie mówi o kradzieżach czy o przestępstwach finansowych.
Mogą się zdarzyć pomówienia, zwłaszcza że przestępstwo zgwałcenia bywa używane jako element taktyki procesowej w sprawach np. o rozwód. Pojawia się też jako element zemsty. Wystarczy porozmawiać z kimkolwiek, kto zajmuje się sprawami rodzinnymi. Nie możemy udawać, że takie rzeczy się nie dzieją.
Nie, no przepraszam, ale nie opierajmy się na argumentach typu „wystarczy pogadać z kimkolwiek". Gwałt to przestępstwo o takiej właśnie specyfice. Dzieje się w czterech ścianach, sprawcą z reguły jest osoba dobrze znana ofierze – obecny albo były mąż czy partner. Gwałt nie dzieje się w ciemnej uliczce, nie dokonuje go mroczny zbir znikąd. To nie jest przypadek, że kwestie przemocy wychodzą przy sprawach rozwodowych. Tak jak do przemocy wobec kobiet w ogóle najczęściej dochodzi w gospodarstwie domowym, w odróżnieniu od przemocy wobec mężczyzn, która częściej spotyka ich w przestrzeni publicznej.
Ale rozumiesz, że domniemanie winy to złamane życie wielu niewinnych facetów?
A ty jesteś świadomy, że w tej chwili łamie się życie tysiącom kobiet, a przestępcy za to nie odpowiadają? Gwałt jest w praktyce niekarany i uznajemy ten stan za normalny.
Nie uznajemy. Prawo cały czas się zmienia, by pomóc kobietom. Zgwałcenie zaczęło być ścigane z urzędu, a nie na wniosek osoby pokrzywdzonej. Problem jest poważny, tylko rozwiążmy go na gruncie dorobku naszej cywilizacji, do którego nie należy domniemanie winy.
A kto to postuluje? Problem w polskich sądach jest dokładnie odwrotny. Adwokat zadaje poniżające pytania, pyta na przykład ofiarę o wielkość członka sprawcy, by udowodnić, że kłamie. I nikt nie ma z tym żadnego problemu.
Adwokaci robią różne rzeczy. Możemy się oburzać, ale taka jest ich praca. Na pewno pytanie było uchylone przez sąd.
Mówimy o procesie tłumaczki zgwałconej na wyjeździe przez ratowników. Przypominam, że sprawa toczy się już cztery lata, a pierwszy wyrok był w zawieszeniu. Sposób, w jaki traktuje się tę kobietę w systemie sprawiedliwości, jest absolutnym skandalem. Sprawdza się, czy jest wiarygodna.
Przed sądem trzeba być wiarygodnym, bo sędzia musi wziąć pod uwagę, że po drugiej stronie jest niewinna osoba. Czy zdarzają się skandaliczne sprawy jak ta, o której wspominasz? Tak. Czy sądy powinny działać w takich sprawach subtelniej? Na pewno tak.
Mówię tu też o zachowaniu policji i prokuratury, które nie wierzą ofiarom gwałtów.
Trzeba szkolić i uczulać.
Tak, oczywiście. To się jednak nie dzieje, przynajmniej nie na taką skalę, jak powinno. Edukacja to kluczowy temat w rozmowie o przemocy wobec kobiet. Cała tzw. ideologia gender...
Mówię o szkoleniach dla służb.
...którą nas straszyła prawica to po prostu edukacja antyprzemocowa. To tłumaczenie małym chłopcom, że „nie" znaczy „nie". Że bycie dobrym człowiekiem, to nie jest bycie kimś, kto zawsze dominuje. Że gdy jest im smutno, to mogą płakać. Uczenie dziewczynek, że nie muszą być uległe, zamiast przyzwyczajania ich od małego, że ich granice ciągle są ustawiane przez kogoś. Taka edukacja postawi tamę przemocy. Ale uderza w porządek społeczny, którego chce prawica i niestety, Kościół. W języku angielskim słowo „płeć" ma dwa znaczenia: „sex", czyli płeć biologiczna i „gender", czyli rola społeczna związana z płcią. Edukacja w sposób oczywisty łączy się z tym drugim.
Nie potrafiliście tu nic wytłumaczyć. Lewica była bezradna. Ukradziono wam język, a zwykły człowiek kojarzy potwora gender.
Prawica dominuje w mediach. Mój dziadek był przekonany, że jest jakiś pan Gender, który wymyślił jakąś chorą ideologię. Wielu skrajnie konserwatywnych freaków, jak ksiądz Oko, miało dostęp do telewizyjnego okienka i gadało głupoty. A jeśli feministki miały szansę się tam przebić, to tylko sadzane naprzeciwko takich ludzi. Z jednej strony osoby, które zajmują się np. edukacją antyprzemocową, z drugiej zapluwający się z nienawiści fanatycy.
Jeśli ktoś jest zaplutym z nienawiści freakiem, to łatwo z nim wygrać dyskusję, a to akurat feministki są słabo przygotowane do rozmów. Nie umieją mówić do ludzi. Prawica je najczęściej miażdży w studiach telewizyjnych.
Ciężko jest dyskutować z kimś, kto kłamie albo obraża. Ciężko mówić do ludzi, gdy siedzi się naprzeciwko Mariana Piłki czy Roberta Winnickiego.
Naprawdę rozmawiałem z obydwoma panami i jestem sobie w stanie wyobrazić trudniejszych interlokutorów.
Zasady, na których feministki występowały w mediach, nie były i nie są uczciwe. Na szczęście mamy teraz do czynienia z odrodzeniem ruchu feministycznego. Czarny protest bardzo dużo tu zmienił. Znalazłyśmy sposoby, by docierać do nowych ludzi.
Po to powstała też Partia Razem?
Partia Razem to część tej fali. Stworzyliśmy ją, bo mieliśmy dosyć hegemonii prawicy.
Stworzyliście i dalej jesteśmy skazani na jej hegemonię.
W trzy lata niemożliwe było jej rozbicie. Ale Razem rośnie. Połączyliśmy środowiska na lewo od SLD, jesteśmy w mediach, działamy w dużych i w małych miastach. To oczywiście dopiero pierwsze kroki, ale trzeba docenić to, co już się udało. Niezależna lewica nigdy nie była tak silna.
Wielu myślało, że po przebiciu się w kampanii parlamentarnej i uzyskaniu dotacji teraz wasze sondaże będą rosnąć, a wy od dwóch lat stoicie w miejscu.
Po wyborach wieszczono nam rychłą śmierć. Nie ma drugiej takiej partii, która by powstała bez kapitału, bez znanych twarzy i przetrwała. To my nagłośniliśmy aferę billboardową. To my zmusiliśmy PiS do wycofania się z podwyżek opłat sądowych. Oczywiście media ciągle podchodzą do nas jak do jeża. Trudno nam się przebić do wieczornych dzienników. Ale jestem przekonana, że to się zmieni, gdy wejdziemy do następnego parlamentu.
Nie ma lewicy w Sejmie i pojawiło się naturalne miejsce dla ugrupowania takiego jak wy. Możemy odsunąć sondaże, ale wy nie generujecie odpowiedniego ruchu, by się przebić.
Serio? Zainicjowanie największych w historii III RP manifestacji w ramach czarnego protestu to nie jest „generowanie odpowiedniego ruchu"?
Duże, ale nie największe, a ludzie po tych protestach za wami nie poszli.
Zatrzymaliśmy Ordo Iuris i nie pozwoliliśmy na wprowadzenie jednej z najostrzejszych ustaw antyaborcyjnych na świecie, to powinno być najważniejsze. Jesteśmy najbardziej racjonalnymi krytykami PiS. PO i Nowoczesna są histeryczne. My argumentujemy w konkretnych sprawach, takich, które dotyczą milionów Polaków. Takich jak opłaty sądowe. Rozmawialiśmy przed chwilą o przemocy – te 2 tys. zł opłaty za rozwód miało być chyba po to, by kobiety dalej tkwiły w „przemocowych" sytuacjach. Po prostu postulatem politycznym prawicy jest to, żeby nie przeciwdziałać przemocy wobec kobiet.
Ministerstwo Sprawiedliwości jednak sporo robi dla kobiet. Wprowadzili rozwiązanie, które sprawiło, że alimenty zaczęły być lepiej ściągane.
Ściąganie alimentów powinno w całości przejąć państwo. Jest dobry wzór, jak to robić – to Szwecja. A jeśli chodzi o ten rząd, to nie ma inicjatyw, które walczyłyby z przemocą wobec kobiet. W programach nauczania promuje się skrajnie konserwatywny model, który przekłada się na pozycję kobiety w rodzinie.
Wiążesz bezpośrednio konserwatyzm z przemocą. Takie zachowania są i będą po obydwu stronach barykady i partyjna czy ideologiczna legitymacja nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma to, jak te strony będą potrafiły się z tego rozliczyć.
Tu nie chodzi o partyjną legitymację. Można być konserwatystą i przyzwoitym człowiekiem, który brzydzi się przemocą. Natomiast częścią politycznej agendy prawicy jest to, żeby zachować status quo, żeby nic się nie zmieniało. Jednym z narzędzi jest właśnie edukacja – uczenie dziewczynek uległości, a chłopców dominacji.
W prawdziwym konserwatywnym modelu kobieta ma takie poczucie własnej wartości, że nie pozwoli sobie na taką uległość czy podporządkowanie.
Nie będzie miała wyboru, bo będzie uzależniona ekonomicznie od mężczyzny. Tu akurat mogę powiedzieć coś dobrego o PiS. Jednym ze skutków świadczenia 500+ jest to, że kobiety dzięki pewnej niezależności finansowej częściej decydują się odejść od swoich partnerów, gdy doświadczają przemocy.
Proszę. Czyli sukces konserwatystów w walce z przemocą.
Myślę, że tak. Stało się to oczywiście przypadkiem, ale jest oczywiste. W ogóle ten program ma wiele pozytywnych skutków. Na przykład wychowywanie wielu dzieci przestało oznaczać popadnięcie w skrajne ubóstwo. Gdy mężczyzna trzyma pieniądze, to kobieta ma znacznie mniejsze pole do działania.
O cokolwiek spytam, wracamy do przemocy w rodzinie.
Bo to poważny problem, więc naturalnie powraca.
Porozmawiajmy o rodzinie bez przemocy. Jesteś najmłodsza z pięciorga rodzeństwa. Pochodzisz z Lublina.
Tak, zresztą z dość konserwatywnej rodziny. Zdarzało nam się ostro spierać, ale są też sprawy, w których się zgadzamy. Tata od dłuższego już czasu zajmuje się np. pomocą dla uchodźców czeczeńskich w Brześciu, za białoruską granicą. Jeździ tam, organizuje wsparcie z Polski, znajduje im miejsce do życia. Bardzo blisko współpracuje przy tym z Kościołem, zresztą rodzice są bardzo mocno zanurzeni w środowisku inteligencji katolickiej. Kłócimy się natomiast o gospodarkę – ojciec jest wielkim fanem planu Balcerowicza i niskich podatków. Pewnie jakoś wynika to z jego drogi życiowej.
Pewnie zaczynał w latach 90.
Jak wielu z jego pokolenia tata myśli, że jego historia sukcesu – założył firmę w 1994 r. – mogłaby się przydarzyć każdemu. Jeśli komuś się nie udało, to znaczy, że za mało pracował albo nie był wystarczająco bystry. Oczywiście tak nie jest.
I co, edukujesz rodziców? Podrzucasz im Karola Marksa?
Sporo rozmawiamy o polityce, choć może niekoniecznie akurat o Marksie. Z tą częścią Kościoła, z którą jakoś identyfikują się moi rodzice, czyli z tą realnie wierzącą i zaangażowaną, lewica ma o czym gadać. Pokazuje to kwestia uchodźców. Niestety, w Polsce to rzadka postawa – Franciszek jest daleko, a biskupi wolą grzmieć o grzesznych prezerwatywach niż zajmować się losem osób uciekających przed wojną i przemocą. Takie kwestie nie trafiły w polskim Kościele pod strzechy. A szkoda. Bardzo bym chciała, by w tym roku list biskupów był o tym, że talerz przy wigilijnym stole jest dla zagubionego wędrowca. ©?
—rozmawiał Piotr Witwicki, (dziennikarz Polsat News)
Justyna Samolińska jest zaangażowana w ochronę praw osób LGBT, ruch lokatorski, feministyczny i propracowniczy. Studiowała politykę społeczną