Goszczą tu z powodzeniem największe światowe musicale: „Koty" „Nędznicy", „Upiór w operze" czy „Mamma Mia" to tylko kilka przykładów. Co ciekawe, Kępczyńskiemu zawsze udawało się uzyskać zgodę od właścicieli praw, by realizować je w formule „non replica", czyli nieco inaczej od ustalonego z góry szablonu.
Produkcje muzyczne dyrektora Romy szybują wysoko i tak jest z najnowszą, długo oczekiwaną, premierą pt. „Piloci". To już trzeci polski musical napisany specjalnie dla tego teatru. Wcześniej były „Piotruś Pan" Przybory oraz „Akademia Pana Kleksa" Brzechwy. „Piloci" są przedsięwzięciem szczególnym, bo – mówiąc górnolotnie – powstało ono z potrzeby serca. Kępczyński, który jest tym razem nie tylko reżyserem, ale i autorem libretta, nie ukrywał, że opowiadając o bohaterstwie polskich pilotów w bitwie o Anglię, chciał nawiązać do wątków rodzinnych. Bracia jego babci byli pilotami RAF.
Temat opowieści z muzyką Jakuba i Dawida Lubowiczów, wojna i miłość, jest stary jak świat. Główny bohater Jan jest polskim pilotem wojskowym zakochanym w aktorce kabaretowej i piosenkarce Ninie. Ich wielkie uczucie, jak nietrudno się domyślić, zostanie wystawione na ciężką próbę, kiedy rozpocznie się wojna.
Jest więc miłość, zazdrość, namiętność, ale też honor, odwaga, poczucie obowiązku, odpowiedzialność i bohaterstwo. Kiedy Jan w lotnictwie dzielnie walczy z Niemcami, Nina w okupowanej Warszawie prowadzi działalność konspiracyjną i dla dobra sprawy, występując w koncesjonowanym przez Niemców teatrze, nawiązuje znajomość z niemieckim oficerem. Jest więc zaplanowany precyzyjnie romans, są dzielni Polacy, piękne kobiety, sympatyczni, nieco zaskoczeni naszą „bezpośredniością'' flegmatyczni Anglicy.
Kępczyński przypomina też gorzką prawdę o polskim losie. Sytuację, kiedy podziwiani przez świat bohaterowie w nowych warunkach ustrojowych nie mają prawa powrotu do ojczyzny. Narzucona Polsce socjalistyczna władza patrzy na nich podejrzliwie i traktuje jako szpiegów i zdrajców. Tymczasem autentyczni zdrajcy z czasów okupacji świetnie wkomponowują się w aparat UB.