Na szczęście MSZ zachowało się bardzo mądrze i zapowiedziało, że nie wpuści do Polski Richarda Spencera, amerykańskiego suprematysty i alt-prawicowca, który miał wystąpić dzień przed Świętem Niepodległości na „konferencji metapolitycznej" organizowanej przez kieszonkową grupę polskiej alt-prawicy. W związku z tym to spotkanie okazało się nudnym niewypałem. W prasie amerykańskiej nie było o nim nawet wzmianki.
Inaczej było, jak wiemy, następnego dnia z Marszem Niepodległości. Jakby nikomu nie przyszło do głowy, że marsz organizowany przez ONR i Młodzież Wszechpolską może się okazać dla niektórych gratką. Ktoś wydał zgodę, żeby Marsz Niepodległości odbył się w samym centrum Warszawy, w popołudniowych godzinach, gdy zapada już zmierzch i race są widoczne nawet z satelitów, a wielu kojarzą się z przemocą, bardziej oczywiście hitlerowską niż komunistyczną, skoro bolszewicy swoje ludobójstwa woleli robić w cieniu. W atmosferze, która panuje w mediach od dwóch lat, było oczywiste, że wielu dziennikarzy polskich i zagranicznych będzie próbowało przedstawić ten marsz jako ukoronowanie zapowiadanej „faszyzacji Polski".
Bardzo mi się spodobało, że kilkanaście kobiet zinfiltrowało marsz z transparentem „Stop faszyzmowi". Szkoda, że nikt nie zorganizował równoległego marszu świętującego niepodległość 1918 roku jako powstania Polski, w której było pięć języków urzędowych, a nie-Polacy stanowili ponad 30 proc. ludności. A jeszcze większa szkoda, że organizatorzy marszu, zamiast poturbować i wyrzucić te panie, nie wzięli ich na czoło pochodu.
Następnego dnia rozpętało się piekło, zwłaszcza wokół haseł „Europa tylko biała" i „Czysta krew". W Polsce zaczęła się dyskusja, czy Murzyn może być Polakiem i czy Polak może być Murzynem. Może w przyszłości takie hasła powinni mieć prawo nieść tylko ci, którzy przyniosą wynik badania DNA, że są w 100 proc. Słowianami. Za 25 dolarów można sobie zrobić taki test, który nie zaświadczy o białości, ale pokaże, jaka mieszanka narodowościowa płynie w naszych żyłach. Oczywiście, badania DNA mogą przynieść nieoczekiwane skutki, zwłaszcza dla osób opętanych obsesją amerykańsko-niemiecko-żydowskich spisków przeciwko Polsce. Ciekawe, czy na przykład Grzegorz Braun, o którym wieść gminna niesie, że jest „self-hating Jew", odważyłby się na takie badania?
Rasa jest ostatnio popularna. Pan Rybak spalił we Wrocławiu kukłę Żyda jako „instalację sprzeciwiającą się przyjmowaniu islamistów" i powiedział o żonie prezydenta, że jest „żydówą", co prasa i internauci rozpropagowali, wzywając, by prezydent bronił swojej żony przed obrazą czy nawet „zhańbieniem". Nie wierzę w dobre intencje tych, którzy to pisali jakoby z oburzenia, zwłaszcza że dominował tam zwrot: „Pańska formacja otworzyła puszkę Pandory". Pan Rybak nie obraził pani Agaty Dudy, ale powiedział nieprawdę. Jestem przeciwniczką przymusowego leczenia psychiatrycznego, ale jednak ten pan powinien być poddany obserwacji psychiatrycznej. Tajemnicą poliszynela jest, że mężczyźni właśnie w tym wieku często przechodzą klimakterium w dużo cięższej formie niż kobiety, ale nikt nie zajmuje się ich leczeniem.