Joseph Conrad: Wizjoner z Berdyczowa

W twórczości Josepha Conrada odnajdziemy najważniejsze problemy naszych czasów – od schedy po kolonializmie, przez emigrację, terroryzm i rasizm, po wpływ technologii i wolnego handlu.

Publikacja: 24.11.2017 17:00

Najbardziej znaną próbą przeniesienia na ekran prozy Conrada był „Czas apokalipsy” F.F. Coppoli

Najbardziej znaną próbą przeniesienia na ekran prozy Conrada był „Czas apokalipsy” F.F. Coppoli

Foto: AFP

Niewielu pisarzy wytrzymuje próbę czasu. Żeby nie być gołosłownym, rzućmy okiem na listę noblistów z dwóch pierwszych dekad XX wieku – nagroda Akademii Szwedzkiej, mimo licznych wad, jest niezłym probierzem sławy i popularności, zwykle przyznaje się ją bardzo cenionym (w danym momencie) twórcom. Obok autorów do dziś rozpoznawalnych i czytanych na liście laureatów znajdziemy takie postaci jak Henrik Pontoppidan, Karl Gjellerup (Duńczycy), Verner von Heidenstam (Szwed), Paul Heyse, Rudolf Eucken (Niemcy), Giosue Carducci (Włoch) czy Bjornstjerne Bjornson (Norweg). Josepha Conrada na niej nie ma, podobnie zresztą jak innego giganta tamtych czasów, Lwa Tołstoja. Obaj wytrzymali jednak próbę czasu zdecydowanie lepiej od wymienionych noblistów. O ile Tołstoj ceniony jest przede wszystkim za niezwykłą wnikliwość w kreśleniu ludzkich charakterów i wyjątkową umiejętność szkicowania panoramicznych fresków (a i za świetnie poprowadzone fabuły, co przecież nie bez znaczenia dla współczesnych czytelników), o tyle Conrada, którego 160. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku (stąd ustanowienie roku 2017 przez Sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu Rokiem Josepha Conrada-Korzeniowskiego), wyróżnia wręcz niebywała aktualność.

W prozie autora „Nostromo", którą w Polsce często sprowadzano głównie do marynistyki i jednoznacznie interpretowanego wymiaru moralnego (choć należy podkreślić, że dla pokolenia Armii Krajowej był on wielkim autorytetem moralnym, czego świadectwem jest szkic „Conrad mojego pokolenia" Jana Józefa Szczepańskiego; sam Conrad mówił „jesteśmy przyzwyczajeni chodzić w bój bez złudzeń"), odnajdziemy bowiem niemal wszystkie najważniejsze problemy naszych czasów – począwszy od schedy po kolonializmie, przez emigrację, terroryzm i rasizm, po wpływ technologii i wolnego handlu.

W oczywisty sposób wiąże się to z osobistymi doświadczeniami autora „Lorda Jima". Gdyby nie odwiedził Konga, z pewnością nie powstałoby „Jądro ciemności", gdyby nie pływał na morzu, być może nie zainteresowałby się „końcem epoki żaglowców". Tak ważne dla niego polskie korzenie sprawiły, że interesował się też wszystkim, co dzieje się w rosyjskim imperium, a to z kolei znalazło odzwierciedlenie choćby w powieści „W oczach Zachodu", której tematem jest śmiertelny konflikt między tłumiącym wszelką swobodę samodzierżawiem a rewolucją.

„Tajnego agenta" – również koncentrującego się na terroryzmie – przypominano po zamachu 11 września 2001 roku, zaś „Nostromo" opowiada o roli wielkiego kapitału międzynarodowego, a także – jak zauważył najwybitniejszy polski conradysta profesor Zdzisław Najder – „o zwycięstwie »postępowego« porządku, narzuconego przez siłę »interesów materialnych«, porządku przynoszącego względny dobrobyt, okupiony zniewoleniem i duchowym wyjałowieniem". Dodajmy do tego Conradowską wizję „Europy bez granic", realizowaną w ograniczonej mierze przez Unię Europejską, i ważny w dobie licznych kataklizmów naturalnych wątek obojętności przyrody na człowieka pojawiający się w opowieści „Wtajemniczenie" ze zbioru „Zwierciadło morza". Trudno o równie współczesnego autora, który żyłby na przełomie XIX i XX wieku.

Obywatel świata

Aktualność dzieła Josepha Conrada była jednym z głównych tematów konferencji „Conrad nasz współczesny", organizowanej dzięki wsparciu Instytutu Książki, w której wzięli udział najwybitniejsi conradyści z Polski i ze świata. Jak ich zdaniem polsko-brytyjski pisarz widziałby współczesność i w jakim tonie by ją opisywał? „Proza Conrada pozostaje równie świeża, aktualna i przedstawia podobne wyzwanie jak wtedy, gdy Conrad ukazywał w »Jądrze ciemności«, co kryje się za »cywilizującą« misją Belgów w Kongu króla Leopolda" – mówił profesor Robert Hampson, przewodniczący brytyjskiego Towarzystwa Josepha Conrada. Angielski badacz uważa, że z pewnością pisarza niepokoiłyby autokratyczne tendencje we współczesnej Rosji i – jako zwolennika idei zjednoczonej Europy – brexit. Profesor John G. Peters, redaktor naczelny periodyku „Conradiana" i były prezes Amerykańskiego Towarzystwa Josepha Conrada, również zwraca uwagę na sytuację w Rosji: „Conrad byłby oczywiście zadowolony, widząc niepodległą Polskę. Poświęcił tej sprawie wiele miejsca w swych późnych tekstach. Ale sądzę, że martwiłyby go niepokoje polityczne w tak wielu częściach świata, zwłaszcza wpływ ekonomiczny i kontrola, jaką silne kraje mają nad słabszymi".

Z kolei emerytowany profesor Cedric Watts, jeden z założycieli Towarzystwa Josepha Conrada, który napisał sześć książek o autorze „Jądra ciemności", zauważa, że w powieści „Nostromo" z 1904 roku Conrad przewidział, że Stany Zjednoczone staną się dominującym mocarstwem na świecie. Angielski naukowiec dodaje, że Conrada z pewnością przerażałby współczesny terroryzm: „To, że za przykładem jego Profesora, niedoszłego zamachowca samobójcy z »Tajnego agenta« z 1907 roku, poszło wielu fanatyków, budziłoby w nim odrazę". Watts nie zgadza się jednak z Hampsonem w sprawie stosunku Conrada do brexitu, zauważa bowiem, że równie ważna co idea „Europy bez granic" była dla niego sprawa samostanowienia narodów. – Conrad cenił sobie polską niepodległość, więc sprzyjałby sprawie brytyjskiej niepodległości. Ponieważ był krytycznie nastawiony do „interesów materialnych", z pewnością dostrzegłby, że gospodarka finansowa strefy euro jest tak skorumpowana, że żadna firma księgowa nigdy nie zgodziła się podpisać pod jej raportami finansowymi. Niepokoiłby go także wyraźny triumf międzynarodowego kapitalizmu. W „Autokracji i wojnie" Conrad mówi, że demokracja ujęta w ramy kapitalistyczne zawsze jest spętana, bo gra się tak, jak chce ten, kto płaci – zauważa badacz.

Aktualność Conrada wzbudziła także zainteresowanie amerykańskiej historyczki z Uniwersytetu Harvarda Mai Jasanoff, która poświęciła polsko-angielskiemu pisarzowi wydaną niedawno książkę „The Dawn Watch". Jasanoff widzi w Conradzie przede wszystkim obywatela świata prorokującego narodziny społeczeństwa, w którym materializm całkowicie zastąpi idealizm.

Powrót Conrada?

Conrad okazał się nie tylko wybitnym diagnostą swojej współczesności – w szkicu „Autokracja i wojna" z 1905 roku przepowiedział rychły wybuch I wojny światowej, w książce „W oczach Zachodu" znakomicie przedstawił przedrewolucyjny klimat Rosji, niejako przewidując, że rewolucja nie przyniesie wyzwolenia obywatelom carskiego imperium. Z kolei w „Jądrze ciemności" ukazał starcie cywilizacji z barbarzyństwem, które z perspektywy etycznej nie wypada wcale korzystnie dla cywilizacji – był więc pisarzem, który wykracza poza swoją epokę. Inaczej niż większość modernistów, których czyta się dziś głównie na studiach filologicznych, nie przestał budzić emocji, wchodząc przy tym na stałe do kanonu literatury światowej. Jego powieści do dziś cieszą się powodzeniem także wśród filmowców – począwszy od kultowego „Czasu apokalipsy" Francisa Forda Coppoli, który jest wariacją na temat „Jądra ciemności", a na zeszłorocznym trzyodcinkowym serialu BBC na podstawie „Tajnego agenta" skończywszy (nawiasem mówiąc, angielska telewizja przeniosła też na mały ekran „Wojnę i pokój" Tołstoja).

Co ciekawe, mimo prężnie działającego polskiego środowiska conradystów autor „Nostromo" do dziś nie odzyskał takiej popularności, jaką cieszył się jeszcze w czasie II wojny światowej. Duża w tym „zasługa" komunistycznych literaturoznawców, którzy krytykowali jego „mieszczańskie moralizatorstwo", co wynikało między innymi ze wspomnianej popularności Conrada wśród żołnierzy AK, ale i tego, że polsko-brytyjski pisarz doskonale zdawał sobie sprawę z ludzkich słabości i nie wierzył w możliwość ulepienia „nowego człowieka".

Czy Rok Conrada ma szansę przywrócić autorowi „Lorda Jima" pozycję, na jaką zasługuje w polskiej kulturze? Raczej nie, choć to niewątpliwie krok w dobrą stronę. Ciekawa sztuka biograficzna Ingmara Villqista „Conrad" w Teatrze Śląskim (premiera 3 grudnia), „Spiskowcy" w reżyserii Jerzego Englerta w Teatrze Telewizji czy konferencja „Conrad nasz współczesny" pokazują, że Joseph Conrad ma nam do powiedzenia o nas samych dużo więcej niż większość pisarzy współczesnych. I to nie tylko dlatego, że tak dobrze opisał trapiące nas bolączki. W końcu znajomością ludzkiej natury niewiele ustępował Tołstojowi. ©?

Niewielu pisarzy wytrzymuje próbę czasu. Żeby nie być gołosłownym, rzućmy okiem na listę noblistów z dwóch pierwszych dekad XX wieku – nagroda Akademii Szwedzkiej, mimo licznych wad, jest niezłym probierzem sławy i popularności, zwykle przyznaje się ją bardzo cenionym (w danym momencie) twórcom. Obok autorów do dziś rozpoznawalnych i czytanych na liście laureatów znajdziemy takie postaci jak Henrik Pontoppidan, Karl Gjellerup (Duńczycy), Verner von Heidenstam (Szwed), Paul Heyse, Rudolf Eucken (Niemcy), Giosue Carducci (Włoch) czy Bjornstjerne Bjornson (Norweg). Josepha Conrada na niej nie ma, podobnie zresztą jak innego giganta tamtych czasów, Lwa Tołstoja. Obaj wytrzymali jednak próbę czasu zdecydowanie lepiej od wymienionych noblistów. O ile Tołstoj ceniony jest przede wszystkim za niezwykłą wnikliwość w kreśleniu ludzkich charakterów i wyjątkową umiejętność szkicowania panoramicznych fresków (a i za świetnie poprowadzone fabuły, co przecież nie bez znaczenia dla współczesnych czytelników), o tyle Conrada, którego 160. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku (stąd ustanowienie roku 2017 przez Sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu Rokiem Josepha Conrada-Korzeniowskiego), wyróżnia wręcz niebywała aktualność.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Armenia spogląda w stronę Zachodu. Czy ma szanse otrzymać taką pomoc, jakiej oczekuje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Wolontariusze World Central Kitchen mimo tragedii, nie zamierzają uciekać przed wojną
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Iran i Izrael to filary cywilizacji
Plus Minus
Afera w środowisku LGBTQ+: Pliki WPATH ujawniają niewygodną prawdę
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
„Civil War” Alexa Garlanda to filmowa przestroga dla USA przed wojną domową