Memches: ONR-owiec zamiast geja

Arcybiskup Marek Jędraszewski to jeden z tych hierarchów, którzy byli nadzieją tzw. Kościoła otwartego w Polsce.

Aktualizacja: 12.11.2016 08:42 Publikacja: 11.11.2016 23:01

Memches: ONR-owiec zamiast geja

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Metropolita łódzki jest autorem rozpraw poświęconych Jeanowi-Paulowi Sartre'owi i Emmanuelowi Levinasowi. Nie zamykał się więc w bogoojczyźnianym getcie, ale interesował się myślicielami spoza katolicyzmu i pochylał nad doświadczeniem ludzi, dla których Bóg umarł.

To jednak przeszłość. Dziś arcybiskup Jędraszewski stoi – jak to określił niedawno na łamach „Polityki" Adam Szostkiewicz – po „pisowskiej stronie mocy", ponieważ z jego ust padają takie uwagi, jak: „obecnie przychodzi do nas lewacka zaraza".

Metropolita łódzki nie owija więc niczego w bawełnę. W jego wypowiedziach pojawia się wobec współczesnego świata zarzut, że żyje tak, „jakby Bóg nie istniał". I to jest dla osób, które oczekują od purpuratów przytakiwania obozowi „postępu", poważny problem. Z lewicowo-liberalnej perspektywy powinni oni bowiem tropić przejawy ksenofobii i szowinizmu na Marszach Niepodległości, natomiast w trakcie czarnych protestów – kiedy feministki gardłują za prawem do dzieciobójstwa – siedzieć cicho.

Warto się jednak zatrzymać na wątku rozczarowania, który również pojawia się w tekście Szostkiewicza. I tu wracamy do postaci Levinasa, francuskiego myśliciela z żydowskimi korzeniami, którego część rodziny zginęła w Holokauście. „W Kościele lat 80. jego filozofia dialogu była synonimem otwartości, światłego i rozsądnego spojrzenia na świat" – stwierdza Szostkiewicz.

Teraz jednak – wynika z tekstu w „Polityce" – arcybiskup Jędraszewski nie ma z Levinasem nic wspólnego, bo wpuścił do łódzkiej katedry działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego, a to już jest dla „postępowców" rzecz niedopuszczalna. W filozofii dialogu, którą uprawiał Francuz, istotny jest termin „Inny". To w relacjach z „Innym", a więc kimś, kto nie jest mną, kto jest odmienny ode mnie, mogę przekraczać swój egoizm – tak w skrócie i dużym uproszczeniu można streścić przekaz Levinasa.

Ideologia nacjonalistyczna – w wersji, w której Boga próbuje się podporządkować interesowi narodowemu – jest rzecz jasna nie do pogodzenia z filozofią dialogu. A do ONR – słusznie lub nie – przylgnęła opinia organizacji siejącej w polskim społeczeństwie wrogość wobec imigrantów, a więc unikającej jakichkolwiek relacji z „Innym".

Czy jednak to miałoby przesądzać o tym, że arcybiskup Jędraszewski jest sprzymierzeńcem środowisk, które odwołują się do jaskiniowego, z ducha neopogańskiego, nacjonalizmu? Odpowiedzią na to pytanie może być choćby działające w podziemiach łódzkiej katedry Centrum Ku Wielokulturowości, w którym pokazana jest historia Łodzi jako miasta różnych grup narodowościowych i religijnych.

Swoją drogą zastanawiające jest to, jak wybiórczo ludzie o poglądach lewicowo-liberalnych interpretują filozofię dialogu. Dla nich „Inny" to wyłącznie uchodźca lub gej, a więc ktoś, wobec kogo nie żywią oni – przynajmniej w założeniu – żadnych uprzedzeń. „Postępowcy" stawiają zatem wymagania wyłącznie „ciemnogrodowi" – uważają, że relacje z „Innym" mają go reedukować.

Dlaczego jednak nie stawiać takich samych wymagań ludziom sprowadzającym chrześcijaństwo do lewicowo-liberalnych bajek? Oni też mają swojego „Innego". Oczywiście nie będzie nim uchodźca czy gej, ale – do wyboru, do koloru – działacz ONR, moher, uczestnik miesięcznic smoleńskich czy aktywista ruchów pro-life. Chętnie bym zobaczył, jak „postępowi" katolicy praktykują z tym „Innym" filozofię dialogu – przekraczają swoje ograniczenia i próbują zdobyć się na „otwartość" wobec osób, które postrzegają jako godnych potępienia lub politowania barbarzyńców.

Obawiam się jednak, że w tym przypadku może to być zbyt wysoko ustawiona poprzeczka. Łatwiej przecież szukać drzazgi w oku bliźniego niż belki w swoim.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Metropolita łódzki jest autorem rozpraw poświęconych Jeanowi-Paulowi Sartre'owi i Emmanuelowi Levinasowi. Nie zamykał się więc w bogoojczyźnianym getcie, ale interesował się myślicielami spoza katolicyzmu i pochylał nad doświadczeniem ludzi, dla których Bóg umarł.

To jednak przeszłość. Dziś arcybiskup Jędraszewski stoi – jak to określił niedawno na łamach „Polityki" Adam Szostkiewicz – po „pisowskiej stronie mocy", ponieważ z jego ust padają takie uwagi, jak: „obecnie przychodzi do nas lewacka zaraza".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów