A Zbigniew – ten co się uważa za sędziego nad sędziami – uznał nawet, że jest mało doświadczony i sporo się musi jeszcze nauczyć. Ciekawie brzmią te słowa w ustach tego, który sam przed laty Jarosława zdradził... Choć nie była to zdrada podobna do tej Piotrowej. Mniejsza jednak o to.
Problem jest dość poważny, bo o namówienie Andrzeja na weto podejrzewają nas. Nikt oczywiście nie wskazał na Ciebie lub na mnie, ale ogólnie o biskupach swoich mówią, że to oni za tym stoją. Zauważyć trzeba, że ich prezydium już w kilka godzin po decyzji Andrzeja wydało list, w którym doceniali jego gest. No i jeszcze ten Twój nieszczęsny wyjazd akurat w tym czasie. Wszyscy wiedzą, żeś do Rzymu pojechał. A tutaj oznacza to, że szukasz wskazówek za Spiżową Bramą... I czego byś nie powiedział, to nie wyjaśnisz. Będą wiedzieć swoje. A może faktycznie powinieneś pomówić z następcą Siewcy, jak mamy z tego kryzysu wyjść? Może on będzie potrafił dla nas maluczkich znaleźć jakieś rady? Faktem bowiem jest, że będą nas usiłowali wciągnąć do swojej polityki, a tego chyba raczej nie chcemy...
I jeszcze jedno. Jak wiesz, Jarosława od nauki wyrzucili z grona redakcyjnego pewnego pisma, którym przez lata kierował. A z Rzymu od jednego profesora, który lata długie współpracował z ich największym świętym, przyszedł list protestacyjny w tej sprawie. I oczywiście znów podejrzenia padają na Ciebie, bo nad Tybrem przebywasz.
Widzisz zatem, że sytuacja jest poważna i prostego wyjścia nie ma. Dobrze byłoby zatem, gdybyś przerwał swój pobyt w Wiecznym Mieście i wrócił nad Wisłę, by nie wyniknęły z tego jeszcze większe kłopoty. Pamiętać bowiem musisz o tym, że wielkimi krokami zbliża się święto Matki Siewcy, które zazwyczaj jest okazją do tego, by pasterze powiedzieli coś do rządzących. Obecnie sytuacja jest tak napięta, że wydaje się, iż na to, co powiedzą, powinniśmy mieć chociaż minimalny wpływ.
Pozdrawiam Cię serdecznie i oczekuję rychłego powrotu.