Wszyscy są nad wyraz uprzejmi i na każdym kroku podkreślają wylewnie, jak bardzo nie są rasistami.

Tytuł filmu „Uciekaj!" to jednak nie żart. Poznawanie przyszłych teściów może być prawdziwym horrorem, dziwi więc, dlaczego do tej pory temat ten na warsztat brali głównie twórcy komedii. Z pewnością napięcie, w jakim trzyma thriller Jordana Peele'a, świetnie oddaje nastrój takich spotkań. Do tego czarnoskóra służba zachowuje się coraz bardziej przerażająco, a Chris popada w coraz większy obłęd – sam już nie wie, kto jest dobry, a kto zły.

Cała obsada filmu dotychczas była kojarzona raczej z kiepskimi komediami. Również w „Uciekaj!" nie brakuje hollywoodzkiego humoru, ale reżyser i scenarzysta Jordan Peele dobrze wyważył proporcje. Jego reżyserki debiut robi wrażenie, a wcielający się w głównego bohatera Daniel Kaluuya może dzięki temu wyrwie się w końcu z błędnego koła ról komediowych. Choć wcześniej zdążył już zagrać jedną świetną rolę w brytyjskim serialu science fiction „Czarne lustro" i inną dość dobrą, choć drugoplanową – w „Sicario" Denisa Villeneuve'a.

Przy tym „Uciekaj!" to coś więcej niż tylko ambitne kino rozrywkowe. To ciekawy, nieoczywisty głos na temat rasizmu. Film nie powiela nudnych, liberalnych kalk. Raczej zostawia widza z wątpliwościami. Ale to jednak świetny thriller z zaskakującymi zwrotami akcji i trzymającą w napięciu tajemnicą. Dziwi tylko fakt, że producentom tak zależało na promowaniu filmu jako horroru. „Uciekaj!" dużo bliżej do science fiction niż do zjawisk nadprzyrodzonych.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95