Wracam do tej powieści co pewien czas i za każdym razem brzmi ona dla mnie inaczej, odkrywam w niej co innego.
Bardzo ważne są też dla mnie dwa filmy, „Miś" Stanisława Barei oraz „Dzień świra" Marka Koterskiego. Każdy z nich oglądałem kilkanaście razy. Oba są dla mnie wielką nauką, nie tylko o reżyserskim i aktorskim rzemiośle, ale o życiu. Do tego pełne są fantastycznego, słodko-kwaśnego poczucia humoru.
Do dziś nie mogę przeboleć, że „Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy nie otrzymała Oscara. To przepiękny film, arcydzieło artystyczne, które powinno zostać uhonorowane nagrodą amerykańskiej akademii filmowej, i to w kilku kate0goriach. Jeżeli chodzi o filmy zagraniczne, lubię wracać do „Dawno temu w Ameryce" Sergio Leone i trylogii Francisa Forda Coppoli „Ojciec chrzestny". Przedziwna rzecz, że każda z części „Ojca chrzestnego" jest bardzo interesująca. Często się przecież zdarza, że kolejne adaptacje filmowe danej powieści są znacznie gorsze. W tym przypadku jest jednak inaczej. To fantastyczna epopeja.
Jeżeli chodzi o muzykę, bardzo lubię „Bema pamięci żałobny rapsod", utwór Czesława Niemena skomponowany do słów wiersza Cypriana Kamila Norwida. Genialne dzieło sztuki. Lubię też posłuchać czasem czegoś lżejszego, np. Freddiego Mercury'ego i zespołu Queen.
Na koniec kilka słów o teatrze. Osobiście największą wagę przywiązuję do jakości tekstu teatralnego, do słów, które płyną ze sceny; zwracam uwagę, co pod nimi się kryje, czy mają energię, odpowiednią dynamikę i kompozycję. Wielu ludzi mówi, że w teatrze nie chcą być dołowani, że potrzebują sztuk mądrych, skłaniających do refleksji, a jednocześnie takich, które pozwolą im odpocząć. Bo przecież nasza cywilizacja rozbija człowieka. Ludzie są zmęczeni. W poszukiwaniu pomocy chodzą do psychoanalityków, coachów. Tymczasem również ludzie sztuki powinni się starać, aby pomóc im się pozbierać i znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Miejscem terapeutycznym, dającym poczucie spokoju, przekazującym sensowne wartości, może być właśnie teatr. ©? —not. lub.