Diakonisy, prezbiterki, papieżyce…

W Niemczech w katolickich kościołach można spotkać kobiety udzielające komunii. Coraz częściej pojawiają się głosy, aby mogły też zostawać diakonami, proboszczami, a nawet kardynałami. Czy zbliża się moment, kiedy panie będą uczestniczyć w konklawe i wybierać papieża?

Aktualizacja: 21.05.2016 19:32 Publikacja: 19.05.2016 13:18

Zwyczajna msza w Oberöwisheim: ksiądz może liczyć na wsparcie Kommunionhelferin

Zwyczajna msza w Oberöwisheim: ksiądz może liczyć na wsparcie Kommunionhelferin

Foto: Imago/East News

W Alpach Bawarskich na zboczu najwyższego szczytu Niemiec, góry Zugspitze, jest mała kaplica. Zbudowana z wapiennego kamienia i pokryta miedzianym dachem świątynia stoi na wysokości 2690 m n.p.m. Tuż obok – na płaskowyżu Zugspitzplatt – znajduje się najwyżej położony i jedyny w Niemczech ośrodek narciarski na lodowcu. Prawdziwa mekka dla narciarzy. Kościółek konsekrowany w październiku 1981 roku przez ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngi Josepha Ratzingera – dziś emerytowanego papieża Benedykta XVI – zwiedzałem kilka razy. Jeden był dość szczególny.

Zagrała trochę polska mentalność. Byliśmy na nartach z grupą znajomych. Pierwotny plan zakładał, że w niedzielny poranek wymeldowujemy się z hotelu i w drodze powrotnej do kraju zatrzymamy się na mszę św. w Monachium. Ale skoro na szczycie Zugspitze jest kościół, w którym w południe odprawiana jest msza, a nasze karnety są ważne, plan uległ zmianie. Postanowiliśmy zatem opuścić hotel jak najwcześniej, wjechać na lodowiec pierwszym kursem kolejki linowej, pójść na górze na mszę i natychmiast zjeżdżać na dół, by ruszyć w drogę powrotną do Polski.

Tak też uczyniliśmy. Spóźniliśmy się chwilę. Drzwi od kaplicy otworzyłem dokładnie o 12.03. Stanąłem jak wryty na progu i przez moment zastanawiałem się nad wycofaniem się. Ale zostałem wepchnięty do środka przez nacierających znajomych. Za ołtarzem z szeroko rozłożonymi ramionami stała kobieta, a z jej ust płynęło melodyjne: „Der Herr sei mit euch" (Pan z Wami).

Moja znajomość języka niemieckiego pozostawia wiele do życzenia, więc przez 40 minut zastanawiałem się, o co chodzi. Kościół przecież – na co wskazywały choćby fotografie z jego konsekracji – katolicki. Co zatem robi tu ta kobieta? Była liturgia słowa, kazanie, jakieś modlitwy i w końcu komunia. Piąte przez dziesiąte zrozumiałem, że konsekrowane komunikanty przywieziono z Monachium. Ale to było jakby za mało.

Po nabożeństwie usiłowaliśmy nawiązać kontakt z celebranską (cóż za okrutne słowo!). Niewiele się dowiedzieliśmy, bo nie mówiła po angielsku ani tym bardziej po polsku.

Wątpliwości rozwiał dopiero telefon do zaprzyjaźnionego polskiego księdza, który przez kilka lat pracował u naszych zachodnich sąsiadów. – Spokojnie. Kościół był jak najbardziej katolicki. Uczestniczyliście w liturgii słowa, a pani była nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej z upoważnieniem od biskupa do prowadzenia liturgii słowa – wytłumaczył kapłan i dodał, że w cierpiących na niedobór kapłanów i diakonów stałych Niemczech to całkiem normalna sytuacja. – Kilka lat temu, gdy przyjechałem do Niemiec, miałem podobną sytuację, gdy podczas udzielania komunii z pierwszej ławki poderwała się zakonnica i jak gdyby nigdy nic podeszła do tabernakulum, wyjęła z niej puszkę, stanęła obok mnie i udzielała komunii. To był szok, ale z czasem przywykłem – mówił ze śmiechem.

Zakonnice nie chcą być biskupami

To w sumie dość humorystyczne zdarzenie przypomniało mi się po spotkaniu papieża Franciszka z Międzynarodową Unią Przełożonych Generalnych Zakonów Żeńskich. Na spotkaniu tym siostry przedstawiły całą listę postulatów odnośnie do pełniejszego udziału kobiet w życiu Kościoła. Jeden z nich dotyczył diakonatu stałego w nawiązaniu do posługi diakonis w Kościele pierwotnym. Odpowiadając na tę sugestię, Franciszek wprawdzie stwierdził, że charakter posługi kobiet zwanych wówczas diakonisami nie jest jasny, ale obiecał wyjaśnienie tej kwestii. Temat ma zgłębić specjalna komisja.

Co wspólnego ma moja przygoda w Zugspitze z postulatami zakonnic? Otóż wbrew pozorom sporo. Jest bowiem niejako potwierdzeniem słów matki Carmen Sammut, przewodniczącej Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych Zakonów Żeńskich. Po spotkaniu z Franciszkiem mówiła ona w wywiadzie dla dziennika „La Repubblica": „Wydaje się nam, że przyznanie nam diakonatu byłoby słuszne, ponieważ ludzie w ten właśnie sposób nas postrzegają i wiele z nas jest powołanych do pełnienia posługi, która w rzeczywistości jest diakonatem".

W wielu Kościołach partykularnych na świecie – głównie tam gdzie brakuje księży – kobiety chrzczą, przewodzą nabożeństwom adoracji Najświętszego Sakramentu, liturgii słowa, prowadzą nabożeństwa pogrzebowe, pełnią funkcje nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii.

W rozmowie z „La Repubblica" matka Sammut nie ukrywała, że jest mocno rozgoryczona tym, że od wieków w ikonografii Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy przedstawiany jest wyłącznie w męskim gronie, a przecież uroczysta kolacja bez kobiet wydaje się niemożliwa.

Tłumaczyła, że taka wizja Kościoła, w którego kierowniczym gronie są tylko mężczyźni, zakorzeniła się na dobre. – Myślę, że nadszedł czas, aby się od niej wyzwolić i przywiązywać należytą wagę do obecności kobiet w Kościele – mówiła matka Sammut. Zastrzegła jednak, że zakonnice nie marzą wcale o kapłaństwie i biskupstwie. – Chcemy jednak, aby uznano nasz diakonat jako posługę, bo jest to korzystne dla ludzi – dodawała.

Jeśli komisja, o której wspominał Franciszek, powstanie, to jej praca nie będzie łatwa. – Będzie bowiem trzeba przeprowadzić poważne badania historyczne, sięgnąć daleko wstecz, przez całe stulecia, aby zrozumieć, czym była u początków Kościoła posługa tak zwanych diakonis i co mogłoby być jej ekwiwalentem w naszych czasach – stwierdza biskup Juan Ignacio Arrieta, sekretarz Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych.

Nauczać kobiecie nie pozwalam

W Piśmie Świętym bezpośrednie wspomnienie o diakonisach pojawia się tylko raz. W ostatnim rozdziale Listu do Rzymian św. Paweł prosi o życzliwe przyjęcie Feby, diakonisy Kościoła w Kenchrach: „Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego" (Rz 16, 1–2).

Ale już w 1 Liście do Tymoteusza św. Paweł, pisząc m.in. o cechach, jakie winien posiadać biskup, wspominał też o diakonach. Pisał: „Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. Kobiety również – czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim" (1 Tm 3, 8–11).

W przypisie do tego ostatniego zdania polska Biblia Tysiąclecia podaje: „Idzie tu nie tyle o żony diakonów, ile o tzw. diakonisy – charyzmatyczki oddane służbie Kościoła". Jaką rolę pełniły diakonisy, tego nie wiadomo. Z pewnością nie mogły nauczać. Święty Paweł we wspomnianym liście do Tymoteusza pisał bowiem: „Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w cichości" (1 Tm 2, 11–12).

Sprawą diakonatu kobiet Watykan już raz się zajmował. W 2003 roku nad tematem pochylała się Międzynarodowa Komisja Teologiczna. Jej obradom przewodniczył wówczas kard. Joseph Ratzinger i mimo długiej dyskusji komisja nie wypracowała jednoznacznego stanowiska. Teolodzy spierali się wówczas właśnie o to, czy to, o czym pisał św. Paweł o diakonisach, jest tożsame z diakonatem mężczyzn.

Dziś diakonat postrzegany jest bowiem jako pierwszy stopień posługi święceń – jest sakramentem tak jak kapłaństwo. I choć kard. Walter Kasper nie wyobraża sobie, by Franciszek zmienił nauczanie Kościoła i zgodził się na kapłaństwo kobiet, to jednak wyobraża sobie kobietę w roli diakona. W wywiadzie dla dziennika „Corriere della Sera" niemiecki duchowny, odnosząc się do tej kwestii, mówił, że już trzy lata temu proponował, by w stosunku do kobiet zastosować rozwiązanie, które Kościół praktykuje od wielu lat w odniesieniu do opatek klasztorów. W chwili nominacji nie otrzymują one święceń, lecz specjalne błogosławieństwo. – Błogosławieństwo jest z pewnością możliwe – podkreślał purpurat.

Spekulując zaś na temat diakonatu kobiet, uznał, że diakonisy mogłyby tak jak diakoni głosić kazania, błogosławić związki małżeńskie i udzielać chrztów. Przypomniał przy tym, że za pontyfikatu Benedykta XVI w kodeksie prawa kanonicznego wyodrębniono już uprawnienia diakonów. – A więc jeden krok już w istocie uczyniono – tłumaczył dziennikarzom kard. Kasper i uznał, że także kobietom papież mógłby udzielić takiego prawa. – Byłaby to decyzja dyscyplinarna, kanoniczna, a nie sakramentalna – stwierdził.

W tej samej rozmowie podkreślił to, o czym mówiła także matka Sammut. Byłoby to uznanie dla pracy kobiet, jaką od dawna wykonują, choć „nie oznaczałoby to jednak rozwiązania wielkich problemów duszpasterskich wynikających z braku księży, gdyż diakoni nie mogą odprawiać mszy".

Ale paradoksalnie, wbrew intencjom przełożonej Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych Zakonów Żeńskich oraz kard. Waltera Kaspera, który nie wierzy w możliwość wprowadzenia kapłaństwa kobiet, obecna dyskusja o diakonacie w istocie na nowo otwiera debatę na ten temat.

Franciszek uchyla furtkę

Tę dyskusję, którą – jak się wydawało – w 1994 roku definitywnie zakończył Jan Paweł II. Polski papież wydał wówczas list apostolski „Ordinatio sacerdotalis", w którym wyraźnie zapisał, że święceń prezbiteratu można udzielać wyłącznie mężczyznom.

Do tego listu odwoływał się zresztą trzy lata temu także Franciszek. W drodze powrotnej z Brazylii na pokładzie samolotu tłumaczył dziennikarzom, że kobiety nie będą mogły zostawać w Kościele katolickim duchownymi. „Te drzwi są zamknięte" – oświadczył wówczas i dodał, że Jan Paweł II w „definitywnej formie" zdecydował o tej sprawie.

Kilka miesięcy później (w maju 2014 roku) Franciszek ekskomunikował Marthę Heizer, przewodniczącą ruchu „Wir sind Kirche" („My jesteśmy Kościołem"). Heizer wraz ze swoim mężem symulowała odprawianie Eucharystii. Od połowy lat 90. proponowała ona odprawianie mszy prywatnie, bez kapłanów, aby w ten sposób wprowadzić „kapłaństwo kobiet". Ruch, któremu przewodzi Heizer, postuluje zresztą także zniesienie celibatu, żąda święceń diakonatu oraz prezbiteratu dla kobiet.

Podczas wspomnianej już konferencji na pokładzie samolotu z Brazylii papież mówił jednak, że udział kobiet w życiu Kościoła powinien być większy, a ich rola nie może zostać zredukowana do bycia matkami. Nie wystarczy, by kobiety były dyrektorkami Caritasu albo katechetkami. Zdaniem papieża należy pójść dalej i rozwinąć „głęboką teologię kobiety".

Mimo że Franciszek uważa, że kobiety nie mogą zostawać kapłanami, wiele osób jako uchylenie furtki w tym kierunku traktuje gest, jaki uczynił w tym roku w Wielki Czwartek. W ośrodku dla uchodźców w Castelnuovo di Porto niedaleko Rzymu Franciszek – po raz pierwszy w historii papiestwa – demonstracyjnie umył i ucałował stopy kobiet.

Jak interpretować słowa papieża, który chce, by kobiety miały „większą rolę w katolicyzmie", by brały większy udział w „ważnych decyzjach, gdzie sprawowana jest władza Kościoła"? Odwołajmy się jeszcze raz do niemieckiego kardynała. Otóż kard. Walter Kasper uważa, że za to, iż w Watykanie nie ma zbyt wielu pracowników płci żeńskiej, odpowiedzialny jest panujący w gremiach kierowniczych Kościoła klerykalizm (odsetek kobiet w różnych instytucjach watykańskich plasuje się na poziomie 20 proc.). Hierarcha wyobraża sobie np., że kobiety mogłyby brać udział w wyborach papieża. – Skład gremium wyborczego nie opiera się na przykazaniu Bożym i to można zmieniać – stwierdza.

Nie jest osamotniony. Polski teolog ks. prof. Damian Wąsek dwa lata temu w książce „Nowa wizja zarządzania Kościołem", podejmując refleksję nad kolegium kardynalskim, nie proponował jeszcze udziału kobiet w wyborze papieża. Uznał jednak, że po sprowadzeniu tytułu kardynalskiego wyłącznie do tytułu honorowego przyznawanego osobom (nie tylko duchownym) szczególnie zasłużonym dla Kościoła, z którym nie wiązałyby się żadne specjalne uprawnienia, można byłoby go także przyznawać kobietom.

Nieżyjący od kilku lat dominikanin ojciec Joachim Badeni wyobrażał sobie kobietę w roli proboszcza kierującego parafią. „Uważam, że zrobiłaby to świetnie. Jeśli wykorzystałaby swoje zdolności do jednoczenia, to mogłoby to mieć dobry wpływ na parafię" – mówił w rozmowie z Judytą Syrek w książce „Kobieta boska tajemnica", ale jednocześnie kapłaństwo kobiet odrzucał.

Teolożki i biblistki

W podobną stronę idzie także kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu. Na początku maja podczas prezentacji magazynu dla kobiet „Women, Church, World", który będzie ukazywał się jako miesięcznik pod patronatem „L'Osservatore Romano" (dotąd był dodatkiem do watykańskiej gazety), hierarcha stwierdził, że jego miejsce może kiedyś zająć kobieta. – Kobieta może zostać sekretarzem stanu, ponieważ funkcja sekretarza stanu ewidentnie nie jest związana z pełnieniem sakramentów i kapłaństwem – wyjaśniał kard. Parolin i dodawał, że „sam Pan Jezus ukaże, jak daleko można posunąć się, otwierając niektóre urzędy kościelne dla kobiet". – Kościół wiele straci, nie słuchając głosu kobiet – podkreśla watykański dyplomata.

Na marginesie warto zauważyć, że nowe pismo ma być głosem kobiet w Kościele. Jego redaktor naczelna – włoska historyk Lucetta Scaraffia – tłumaczy bowiem, że kobiety patrzą na Kościół nieco inaczej niż mężczyźni. Jako przykład podaje np. dyskusje na ubiegłorocznym synodzie poświęconym rodzinie, gdzie spojrzenie kobiet było bardziej liberalne od stanowiska biskupów.

Debata na temat roli kobiety w Kościele rozpoczęła się nieco ponad 50 lat temu – po II Soborze Watykańskim. Jeszcze w latach 50. czy 60. trudno było wyobrazić sobie kobietę studiującą teologię. A już prawdziwą fantazją była kobieta jako wykładowca teologii. Dziś jest to właściwie norma. Kobiety wykładają nie tylko teologię, są też wybitnymi specjalistami w zakresie prawa kanonicznego czy biblistyki.

Ale 50 lat po soborze w Kościele katolickim wpływ kobiet na jego funkcjonowanie jest mniejszy niż w większości wspólnot religijnych na świecie. Wyraźnie widać to w Polsce. Choć i w naszym Kościele zdarzają się nieliczne wyjątki kobiet, które mają udział w procesie decyzyjnym. Dość wspomnieć, że od kilku lat rzecznikiem prasowym diecezji płockiej jest dr Elżbieta Grzybowska – jedyna kobieta w Polsce na takim stanowisku. I choć jej wpływ na decyzje dotyczące spraw duszpasterstwa jest raczej nikły, to jednak w odniesieniu do polityki informacyjnej Kościoła płockiego ogromny.

Nietrudno zauważyć, że we współczesnym świecie zmieniają się tradycyjnie rozumiane role mężczyzn i kobiet. Kościół zaś jako rzeczywistość bosko-ludzka we wszystkich sprawach, które nie pochodzą od Boga (prawdy objawione), ustawicznie wymaga reform. Nie ma zatem przeszkód, by dyskutować o większej roli kobiet. Jednak taka debata do niczego nie doprowadzi, jeśli tematem będzie kapłaństwo kobiet. Bo takiej możliwości po prostu nie ma.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W Alpach Bawarskich na zboczu najwyższego szczytu Niemiec, góry Zugspitze, jest mała kaplica. Zbudowana z wapiennego kamienia i pokryta miedzianym dachem świątynia stoi na wysokości 2690 m n.p.m. Tuż obok – na płaskowyżu Zugspitzplatt – znajduje się najwyżej położony i jedyny w Niemczech ośrodek narciarski na lodowcu. Prawdziwa mekka dla narciarzy. Kościółek konsekrowany w październiku 1981 roku przez ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngi Josepha Ratzingera – dziś emerytowanego papieża Benedykta XVI – zwiedzałem kilka razy. Jeden był dość szczególny.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił