Dlatego warto już teraz szukać czegoś innego. Serial „Gotham" jest typowo komiksowy. Opowiada o losach tytułowego miasta, jeszcze zanim Bruce Wayne został Batmanem. Głównym bohaterem jest więc na razie komisarz Gordon i wchodzące dopiero na arenę sagi czarne charaktery: Joker, Pingwin czy Riddler. Zapewne trafi przede wszystkim do nastolatków. Po obejrzeniu zakończonego właśnie sezonu (producenci zapowiedzieli ostatni, piąty sezon) można się zżymać na wiele spraw: błędy logiczne w fabule, przekraczające wszelkie miary wskrzeszanie dopiero co zabitych postaci, ogólnie rzecz biorąc – męczącą chaotyczność całości.

Mimo wszystko jednak „Gotham" wciąga. A właściwie wciąga nie tyle sam serial, ile raczej związane z nim wspomnienia z dzieciństwa. Niemniej, jeżeli zapomnimy o krytycznym szkiełku i oku, zwłaszcza w ostatniej serii znajdziemy sporo prób podjęcia najlepszych batmanowych tradycji. I tak, czasem scenarzyści nawiążą do jakiejś sceny z kultowego filmu „Batman" z 1989 r., kiedy indziej do słynnego komiksu „Zabójczy żart". Starszym widzom wówczas może się zakręcić w oku łza.

Poza tym na naprawdę wysokim poziomie stoi w serialu aktorstwo. Świetny jest choćby Robin Lord Taylor w roli Pingwina czy młody Cameron Monaghan brawurowo grający Jokera. Choć więc „Gotham" świeci światłem odbitym, jest ciekawą propozycją. Zwłaszcza dla tych, którzy chcą na chwilę powrócić do swojego „kraju lat dziecinnych".

„Gotham", twórca: Bruno Heller, FOX

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95