Marcin Horała. Nowa broń PiS

Przypisać Platformie Obywatelskiej odpowiedzialność za wielomiliardowe wyłudzenia VAT i torować własnemu ugrupowaniu drogę do utrzymania władzy. Partia rządząca złożyła wielką odpowiedzialność w ręce niespełna 40-letniego Marcina Horały.

Aktualizacja: 21.04.2018 10:01 Publikacja: 21.04.2018 00:01

poseł Marcin Horała

poseł Marcin Horała

Foto: Reporter, Andrzej Iwańczuk

Marcin Horała, Patryk Jaki, Małgorzata Wassermann. Tę trójkę polityków obozu rządzącego łączą młody wiek oraz kierowanie ważnymi sejmowymi komisjami. O ile Jaki i Wassermann już w swoich rolach dali się poznać, to dla Marcina Horały (rocznik 1981), posła zasiadającego w Sejmie po raz pierwszy, wyzwanie dopiero się zaczyna.

Komisja Jakiego, 33-letniego wiceministra sprawiedliwości, polityka Solidarnej Polski, pokazała skalę i mechanizmy reprywatyzacyjnych przekrętów w stolicy. Jej szef potrafi zadbać o to, by opinia publiczna nie traciła zainteresowania tematem tak niewygodnym dla rządzącej w stolicy Platformy Obywatelskiej. Komisja ds. Amber Gold ujawnia zaniedbania prokuratury i służb za rządów PO, ale Wassermann, posłanka PiS, nie potrafi z jej obrad zrobić aż takiego show, jak Jaki.

Teraz nowa komisja śledcza ma przekonać wyborców, że Platforma, będąc u władzy, umożliwiła dokonanie gigantycznych przekrętów na VAT, sięgających, według wyliczeń PiS, 250 mld zł (wyłudzenia tego podatku od wielu miesięcy badają też prokuratura oraz służby skarbowe). Czy Horała się w tej roli sprawdzi? – To skomplikowana materia, komisje śledcze nawet z atrakcyjnego tematu mogą zrobić nużący spektakl. A co dopiero z VAT – mówi nam jeden z działaczy partii rządzącej.

Od skuteczności posła wiele zależy. Komisja ma zacząć działać jeszcze przed wakacjami, niespełna pół roku przed wyborami samorządowymi, a tak naprawdę przed startem wyborczego serialu, w którym w 2019 r. PiS powalczy o utrzymanie władzy.

Sprawa VAT to zresztą niejedyny trudny odcinek politycznego frontu, na jaki partia rzuciła posła z Gdyni. Jako sprawozdawca projektu o obniżeniu uposażeń poselskich będzie musiał zadbać o sprawne wcielenie w życie pomysłu obniżenia wynagrodzeń sobie i swoim kolegom. To flagowy projekt Jarosława Kaczyńskiego. – Decyzja o tym, że Horała będzie go pilotował, zapadła w oczywisty sposób w najwyższych kręgach na Nowogrodzkiej – twierdzi nasz rozmówca z klubu parlamentarnego PiS.

Od przedszkola do Korwina

Wielu polityków wcześnie zaczynało działalność publiczną. Ci z nieco starszego pokolenia – w działalności opozycyjnej w PRL, ci z młodszych roczników – w organizacjach studenckich, młodzieżowych itp. Marcin Horała zaczął jednak rekordowo wcześnie. – To były oczywiście żarty, zabawy, ale założyłem w przedszkolu Partię Wolności – opowiada „Plusowi Minusowi". Partia była na niby, ale zainteresowanie polityką na serio. – Pamiętam, jak oglądałem z mamą debatę Wałęsa – Miodowicz. W rodzinie polityka była żywym tematem. To mnie ciekawiło. W 1995 r. jako uczeń pierwszej klasy liceum poważnie podszedłem do wyborów. Analizowałem materiały, programy. Doszedłem do wniosku, że rację ma Janusz Korwin-Mikke – wspomina.

Gdy tylko ukończył 18. rok życia, wstąpił do korwinowskiej Unii Polityki Realnej (UPR). Później związał się też ze środowiskiem KoLibra, wolnościowego stowarzyszenia działającego równolegle do partii politycznych o tym profilu. To wszystko sprawia, że Horała – z wykształcenia politolog i prawnik – jest jednym z niewielu obecnie czynnych polityków PiS o takich wolnościowych korzeniach.

Jego początki w polityce znaczyły wyborcze porażki. Scena polityczna w rodzinnej Gdyni od lat zdominowana jest przez Wojciecha Szczurka, od 1998 r. nieprzerwanie sprawującego funkcję prezydenta miasta.

Szczurek był początkowo związany z Akcją Wyborczą Solidarność, a skoro AWS w Gdyni wygrywał, miasto uznawano za „prawicowe". Stąd przed wyborami lokalnymi w 2002 r. pojawił się pomysł na lokalny komitet „Naprzód Gdynio", w skład którego wchodziły m.in. UPR, PiS, lokalne organizacje i komitety. Horała startował z jego listy do rady miejskiej. – Miałem wtedy 21 lat. Nie dostałem się, ale było blisko. Okazało się jednak, że Gdynia jest miastem liberalnym, a nie prawicowym – mówi Horała.

Jeszcze wcześniej, w 2001 r., Horała był zaangażowany w kampanię parlamentarną. Bo na mocy porozumienia PO–UPR kandydaci drugiej z tych partii startowali z ostatnich miejsc na listach Platformy. Żaden nie dostał się wtedy do parlamentu.

Stopniowo młody działacz coraz mocniej rozczarowywał się Korwin-Mikkem jako politykiem. – Obserwowałem to w kilku etapach. Gdy wtedy, w 2001 r., okazało się, że PO nie weźmie Korwina na listy, zaczął torpedować porozumienie. Z mojej perspektywy szkodził partii. Później wszedłem jeszcze do Rady Głównej UPR i z bliska obserwując działalność Korwina, doszedłem do wniosku, że jest cynikiem – wspomina Horała. W 2004 r. wystartował jeszcze z listy UPR w wyborach do Parlamentu Europejskiego, również bez skutku.

W 2004 r. Horała i kilku innych działaczy Unii Polityki Realnej przeszło do PiS. – Były wtedy trzy opcje: PO, Liga Polskich Rodzin i PiS. W Platformie nie podobało mi się m.in. to, że wtedy jej lokalne struktury zdominował prezydent Szczurek. Poza tym zawsze uważałem się za antysystemowca, nie podobały mi się III RP, Okrągły Stół itd. PO, np. z Andrzejem Olechowskim, średnio mi pasowała – tłumaczy Horała.

Pierwszy wyborczy sukces przyszedł w 2006 r. Młody polityk dostał się wtedy do rady miasta, z najlepszym wynikiem w mieście spośród wszystkich kandydatów PiS.

– Jarosława Kaczyńskiego poznałem ok. 2009 r. Działałem wtedy w Powiernictwie Polskim (stowarzyszeniu, które stawiało sobie za cel m.in. wspieranie Polaków zabiegających o odzyskanie majątków utraconych na rzecz Niemców podczas wojny i obronę przed roszczeniami niemieckich wypędzonych – red.), chcieliśmy omówić pakiet spraw z tym związanych – wspomina. Szefem PiS w Gdyni był wówczas poseł Zbigniew Kozak. W 2017 r. Kozak opowiadał „Gazecie Wyborczej" o Horale, gdy ten został pełnomocnikiem regionalnym PiS ds. kampanii samorządowej: – Pracowity, potrafił analizować, budować strategię i współpracować z młodymi.

W 2014 r. Horała stanął w wyborcze szranki z samym Szczurkiem. Prezydentem miasta oczywiście nie został, zdobył 12 proc. głosów. I tak ponad dwa razy więcej niż kandydat PO cztery lata wcześniej. – Nikt z posłów nie chciał kandydować, więc wykorzystałem okazję. Prezydent Szczurek jest wszechpotężny w Gdyni, byłem przez lata jedynym, który był wobec niego krytyczny. Zresztą wielu próbowało takiego starcia, ale później znikali. Ja nie tylko przetrwałem, ale się rozwijałem – mówi „Plusowi Minusowi" Horała, który równolegle awansował w lokalnych strukturach PiS.

W tym roku wielu widziało go ponownie jako kandydata na prezydenta Gdyni, ale plany dotyczące komisji VAT mogą ten scenariusz pokrzyżować.

Trudne misje w Sejmie

Poza samorządem Horała pracował w sektorze prywatnym: najpierw w Eurobanku, później w Bałtyckim Terminalu Kontenerowym. – Byłem tam specjalistą od zarządzania – wspomina. W 2015 r. wystartował w wyborach do Sejmu i zdobył mandat z wynikiem ponad 10 tys. głosów. Szybko zaczął dostawać polityczne zadania, takie jak prowadzenie projektu zmian w ordynacji wyborczej, prezentowanie stanowiska Klubu PiS w dniu rozpatrywania wniosku opozycji o wotum nieufności dla gabinetu Beaty Szydło.

– Władze klubu widocznie uważają, że się sprawdza – mówi nam polityk PiS.

Media ogólnopolskie zwróciły na niego uwagę głównie za sprawą jesiennego starcia o zmianę kodeksu wyborczego. Horała pilotował projekt razem z Łukaszem Schreiberem, innym posłem PiS wybranym do Sejmu pierwszy raz. Projekt wywołał sprzeciw m.in. ze względu na to, że zmniejszał okręgi wyborcze w całym kraju, co nie służy słabszym ugrupowaniom. Opozycja uznała, że PiS gra nie fair. Wtedy zaczęło się też mówić, że mniejsze okręgi – zwłaszcza w wyborach do sejmików wojewódzkich – wymuszą utworzenie szerokiego bloku opozycji z udziałem PSL.

Ostatecznie PiS ze zmian granic okręgów się wycofało, podobnie jak z innych daleko idących modyfikacji w kodeksie wyborczym. Ostatecznie ustawa – która i tak wywołała burzliwe debaty w Sejmie – znacznie różniła się od projektu, który pierwotnie przedstawili posłowie PiS.

– Horała bywa arogancki, ale zachowuje klasę. To najzdolniejszy polityk PiS młodego pokolenia, który jest teraz w Sejmie – twierdzi w rozmowie z „Plusem Minusem" poseł opozycji z dużym stażem parlamentarnym. Nowi parlamentarzyści dostali zresztą od władz PiS istotne zadania: podobnie jak Horała, to oni odpowiadają za przygotowanie do wyborów samorządowych w okręgach, opracowanie lokalnych programów i raportów, sugestii dotyczących kandydatów w gminach, powiatach, miastach i województwach itd. Zadanie dość odpowiedzialne, biorąc pod uwagę, że wybory samorządowe są dla PiS zawsze dużym wyzwaniem. W Sejmie doszło nawet do specjalnego spotkania posłów partii rządzącej wybranych na pierwszą kadencję z Jarosławem Kaczyńskim. Cykliczne spotkania z koordynatorami odbywały się później na Nowogrodzkiej.

Horała współtworzy też program „Okienko z parlamentu" – transmitowane w sieci rozmowy o bieżących sprawach z udziałem działaczy tej partii. Poza nim i Schreiberem pojawiają się tam m.in. młodzi posłowie Jarosław Krajewski i Szymon Szynkowski vel Sęk. W niektórych występował też szef Klubu PiS Ryszard Terlecki.

PO też liczy na VAT

Pomysł powołania komisji śledczej, która miałaby zająć się wyłudzeniami VAT za czasów rządów PO, pojawił się w PiS już na starcie kadencji, razem z koncepcją rozliczenia afery Amber Gold. Ale do tej pory w partii uznawano, że komisje nie powinny działać w Sejmie równolegle. Pierwsza miała zostać powołana ta do spraw Amber Gold. Jednak gdy w ostatnich miesiącach obóz władzy znalazł się w defensywie i szukał nośnych politycznie tematów, do pomysłu z VAT powrócono.

Czy komisja Horały będzie dobrym miejscem do grillowania politycznych przeciwników? Ma wyjaśnić, czy za rządów PO–PSL podejmowano decyzje polityczne lub urzędnicze mające chronić przestępców wyłudzających VAT. Już samo pokazanie mechanizmu wyłudzeń w sposób czytelny dla wyborców będzie trudne. A politycy Platformy od dawna zapowiadają, że się tej sprawy nie boją. – Co dzień modlę się, aby PiS nie stchórzył i żeby taka komisja powstała – mówił „Rzeczpospolitej" w 2017 r. Jan Vincent Rostowski, wicepremier i minister finansów za poprzedniej koalicji. Według niego wyjdzie wtedy na jaw, że to PiS chciało rozszczelnienia systemu podatkowego.

Zarówno on, jak i inny minister finansów z czasów koalicji PO–PSL Mateusz Szczurek mogą być pierwszymi przesłuchiwanymi przed komisją Horały (ona sama ma być powołana lada dzień). Ale to jeszcze nie jest przesądzone. Możliwe, że posłowie wybiorą drogę od szczegółu do ogółu. Wtedy Rostowski byłby jednym z ostatnich świadków, tak samo jak były premier Donald Tusk będzie jednym z ostatnich przesłuchiwanych przed komisją ds. Amber Gold.

– W każdej organizacji są ludzie, którzy pracują, i tacy, którzy zajmują się spijaniem śmietanki. Marcin Horała należy do tych pierwszych – zachwala go jeden z naszych rozmówców z PiS. Wkrótce okaże się, na ile ten młody polityk poradzi sobie z jednym z największych wyzwań w swojej karierze.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Marcin Horała, Patryk Jaki, Małgorzata Wassermann. Tę trójkę polityków obozu rządzącego łączą młody wiek oraz kierowanie ważnymi sejmowymi komisjami. O ile Jaki i Wassermann już w swoich rolach dali się poznać, to dla Marcina Horały (rocznik 1981), posła zasiadającego w Sejmie po raz pierwszy, wyzwanie dopiero się zaczyna.

Komisja Jakiego, 33-letniego wiceministra sprawiedliwości, polityka Solidarnej Polski, pokazała skalę i mechanizmy reprywatyzacyjnych przekrętów w stolicy. Jej szef potrafi zadbać o to, by opinia publiczna nie traciła zainteresowania tematem tak niewygodnym dla rządzącej w stolicy Platformy Obywatelskiej. Komisja ds. Amber Gold ujawnia zaniedbania prokuratury i służb za rządów PO, ale Wassermann, posłanka PiS, nie potrafi z jej obrad zrobić aż takiego show, jak Jaki.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Czemu polscy trenerzy nie pracują na Zachodzie? "Marka w Europie nie istnieje"
Plus Minus
Wojna, która nie ma wybuchnąć
Plus Minus
Ludzie listy piszą (do władzy)
Plus Minus
"Last Call Mixtape": W pułapce algorytmu
Plus Minus
„Lękowi. Osobiste historie zaburzeń”: Mięśnie wiecznie napięte