W naszej historiografii akurat relacje Józefa Piłsudskiego z Ukraińcami w roku 1920 oceniane są na ogół pozytywnie. Sama wyprawa kijowska może i była fanaberią, ale zarazem trochę tak szlachetnie, a trochę z sentymentu próbowaliśmy pomóc naszym braciom stworzyć państwo. Jednakże z perspektywy ich samych czas zajęcia Kijowa przez „białopolaków" nie wygląda tak kolorowo.
Wyraz daje temu właśnie autor „Mistrza i Małgorzaty", który w kilku opowiadaniach (w tym niedokończonych fragmentach powieści) przedstawia znacznie chętniej blaski niż cienie tamtych zdarzeń. Pasjonaci twórczości Bułhakowa znajdą tu zapewne (nie od razu, po krótkich poszukiwaniach) to, co uwielbiają najbardziej. Może nie powraca ani Woland, ani wieść o kupującej olej słonecznikowy Annuszce, ale można odnaleźć inne ciekawe sceny. Perełką samą w sobie jest wprowadzenie, a właściwie doskonały esej o Bułhakowie, autorstwa tłumaczki Barbary Dohnalik.