Tomasz Terlikowski: Walczę o dobry świat dla moich córek

Jestem miłośnikiem kobiet. Konkretnie czterech, z którymi mieszkam (żona i córki), mojej mamy, moich babć, a także dziesiątek kobiet, z którymi współpracuję. Uważam, że kobiecość jest czymś absolutnie niezwykłym i właśnie dlatego walczę o to, by obronić ją przed feministyczną rewolucją.

Aktualizacja: 10.03.2017 14:12 Publikacja: 09.03.2017 09:02

Tomasz Terlikowski: Walczę o dobry świat dla moich córek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Mam trzy córki (i dwóch synów) i chcę je chronić przed tym, co proponuje światu feministyczna rewolucja. Propozycja ta niszczy kobiecość, odbiera godność i skazuje kobiety na wieczną frustrację i cierpienie. Przesadzam? Otóż nie! Co bowiem proponują kobietom feministki?

1. Aborcję. A ta nie tylko zabija dziesiątki milionów kobiet rocznie (zapewne znacznie ponad połowa zabijanych dzieci to właśnie dziewczynki), ale także niszczy życie psychiczne, fizyczne i duchowe innych. Setki milionów kobiet całe życie zmaga się z jej skutkami, cierpi z powodu swojego wyboru, nie potrafi się pozbierać, a nawet popełnia samobójstwo. Wrzask feministek nie może tego zmienić. A „ściana furii" jest tego smutnym potwierdzeniem.

2. Antykoncepcję. Ciąża nie jest zagrożeniem, gdy kobieta (i mężczyzna też) żyje w stabilnym, kochającym się związku, w którym mężczyzna ceni kobietę. Pigułki antykoncepcyjne (czyli szprycowanie hormonami) to dowód braku miłości, bo nawet nielekarskim wzrokiem widać, jak hormony niszczą kobiecość, odbierają radość z seksu i niszczą zdrowie. Feministki przekonują, że trucie kobiet ma być dla nich największym dobrem. Kłopot w tym, że korzyści z niego czerpią faceci i – w większym jeszcze stopniu – wielkie koncerny farmaceutyczne. Nikt więcej.

3. Pogardę dla kobiecości. Tak, tak. Feministki w istocie gardzą tym wszystkim, co jest jej istotą. Płodność to dla nich zagrożenie; a nie istota kobiecości. Dziecko to zagrożenie, a nie piękne spełnienie miłości rodziców. Praca w domu, wychowanie dzieci to wyrok, a nie piękno. Jeśli czegoś by chciały, to bycia jak mężczyźni w podejściu do seksu, do pracy, do rodziny. Co niszczy jednak to, co w kobietach najpiękniejsze i nie daje samym kobietom szczęścia.

4. Wrogość do Kościoła i Boga. Antyklerykalizm, a momentami wrogość do Boga, do którego feministki najwyraźniej mają pretensje o to, że nie stworzył ich mężczyznami – to też nie jest droga do szczęścia. Walka ze Stwórcą prowadzić może wyłącznie do jeszcze większej frustracji, a w dalszej perspektywie do piekła. Nie tędy droga, drogie Panie. Walka z Kościołem jest zaś o tyle absurdalna, że tak się składa, iż to właśnie w nim kobiety pełnią najważniejszą i największą rolę. Żadna firma, żadna rzeczywistość ziemska nie opiera się w takim stopniu na kobietach, jak właśnie Kościół.

5. Sprzeciw wobec małżeństwa i rodziny. Ta nienawiść jest ślepa. Feministki przekonują, że przemoc kobiety spotyka głównie w domu. To kłamstwo. W małżeństwie występuje ona o wiele rzadziej niż w związkach partnerskich, a w relacjach heteroseksualnych o wiele rzadziej niż w lesbijskich. Inna rzecz, że małżeństwo oznacza akceptację różnicy między męskością a kobiecością, tej zaś feministki nie lubią. A nie lubią, bo zdają się nie przepadać za własną kobiecością.

Świat urządzony zgodnie z tymi propozycjami byłby dramatyczny. Zabijanie słabszych byłoby w nim podstawowym prawem, szprycowanie się hormonami obowiązkiem, a pogarda dla samych siebie zasadą. I nie ukrywam, że nie chcę takiego świata dla moich córek. Chcę, by one były dumne ze swojej kobiecości, z tego, że różnią się od mężczyzn, by codziennie dziękowały Bogu za to, że facetami nie są (ale też by moi synowie dziękowali Bogu za to, że nie są kobietami). Chcę, by mogły żyć w normalnych rodzinach i miały kochane przez siebie dzieci albo jeśli wybiorą inaczej, by poświęciły się Bogu w zakonie. Jednym słowem, nie chcę, żeby były feministkami i by żyły w świecie urządzonym przez nie. Bo taki świat jest wrogi przede wszystkim dla kobiet.

Magazyn Plus Minus

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Mam trzy córki (i dwóch synów) i chcę je chronić przed tym, co proponuje światu feministyczna rewolucja. Propozycja ta niszczy kobiecość, odbiera godność i skazuje kobiety na wieczną frustrację i cierpienie. Przesadzam? Otóż nie! Co bowiem proponują kobietom feministki?

1. Aborcję. A ta nie tylko zabija dziesiątki milionów kobiet rocznie (zapewne znacznie ponad połowa zabijanych dzieci to właśnie dziewczynki), ale także niszczy życie psychiczne, fizyczne i duchowe innych. Setki milionów kobiet całe życie zmaga się z jej skutkami, cierpi z powodu swojego wyboru, nie potrafi się pozbierać, a nawet popełnia samobójstwo. Wrzask feministek nie może tego zmienić. A „ściana furii" jest tego smutnym potwierdzeniem.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki