Jan Maciejewski: Między słowami

"Rzeczywistość jest bezsłowna" zanotował w swoim dzienniku Sándor Márai.

Aktualizacja: 03.03.2017 21:59 Publikacja: 02.03.2017 13:03

Jan Maciejewski: Między słowami

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Zaskakujące wyznanie, jak na jednego z największych pisarzy europejskich XX wieku; kogoś, kto oddawanie rzeczywistości za pomocą słów uznał za swoje powołanie.

Francuski psychoanalityk Jacques Lacan stworzył rozróżnienie między Symbolicznym i Realnym. Symboliczne jest wszystkim tym, co „się" robi; to znaki, słowa, konwencje pozwalające funkcjonować nam w świecie. To słowa, które jak pisał Gombrowicz, nie my mówimy, ale które mówią nas. Realne znajduje się pod warstwą Symbolicznego. To wszystkie te siły życiowe, które rozrywają ustalony między ludźmi porządek świata; pragnienia i uczucia, których nigdy nie uda się ułożyć i zamknąć w bezpiecznym miejscu. Które przypominają nam, że rzeczywistość, na jaką się między sobą umówiliśmy, jest tylko stworzoną przez nas konwencją. Konfliktu między Symbolicznym a Realnym nigdy nie uda się rozstrzygnąć. Słowa nie pomieszczą w sobie naszego doświadczenia, będą zawsze za małe, by móc wypowiedzieć rzeczy naprawdę ważne.

Sytuacja pisarza, który jest świadomy tego konfliktu, jest co najmniej kłopotliwa. Staje on przed wyzwaniem: jak, mówiąc, docierać do sedna sprawy, oprzeć się konwencji, nie rozgościć się w języku, nie stać się go zbyt pewnym, nigdy do końca mu nie zaufać. Stéphan Mallarmé stwierdził nawet, że pierwotnym rodzajem mowy, najbliższym realności rzeczy, jest milczenie. To czysta, nieubrana jeszcze w słowa myśl, intuicja, jest bogatsza i pełniejsza, zanim zdąży wybrzmieć jako gotowe zdanie. Myśl wypowiedziana jest zawsze rozczarowaniem w porównaniu z myślą jedynie pomyślaną.

Pisać milcząc, czy to w ogóle możliwe? Sándor Márai znalazł na to sposób w powieści „Żar". Powieści, której tematem jest niedomówienie, niepewność wynikająca z braku właściwych słów na oddanie tego, co przeżywają jej bohaterowie. Słowa „przyjaźń", „miłość" czy „zdrada", którymi trzeba by się posłużyć przy streszczaniu fabuły „Żaru" w żaden sposób nie opowiedziałyby, o czym tak naprawdę jest ta powieść. Márai jest tutaj bliski spełnienia postulatu Mallarmégo – najważniejsze staje się to, co niewypowiedziane, zachowane w milczeniu. Zagadka z przeszłości, wokół której toczy się akcja powieści, nie zostaje wyjaśniona. Zeszyt, w którym znajdowało się jej rozwiązanie, płonie w żarze tlącym się na kominku. Jakby Márai próbował nam powiedzieć wprost: po co na siłę szukać słów, które nie istnieją? Rzeczywistość jest bezsłowna.

W kluczowym momencie fabuły Márai oddaje głos muzyce, a konkretnie „Polonezowi-Fantazji As dur" Chopina. „Jakby zbuntowana muzyka uniosła meble, jakby to wszystko, co pogrzebały ludzkie serca, co jest galaretowate i zjełczałe, zaczęło żyć. »Polonez-Fantazja« był jedynie pretekstem, aby wyzwolić w świecie siły, które poruszą i wysadzą w powietrze to wszystko, co ludzki porządek tak skrzętnie ukrywa". Muzyka stała się u Máraia tym, co realne – rozbijające powierzchowny ład, pozwalające dojść do głosu pozasłownej rzeczywistości.

Pojawienie się „Poloneza-Fantazji" poprzedza najbardziej dramatyczne wydarzenia książki. Porządek rzeczywiście ma za chwilę wylecieć w powietrze. Muzyka jest zapowiedzią, sygnałem, że pojawiła się jakaś nowa siła, ożywcza i destrukcyjna zarazem.

„Polonez-Fantazja" sam w sobie jest muzycznym niedopowiedzeniem. Utworem, o którym Chopin pisał w liście do rodziny, że nie wie nawet jak go nazwać, do jakiego gatunku zakwalifikować. Bardziej fantazją, intuicją, przeczuciem niż polonezem. Dźwięki układają się w formę poloneza dopiero po jakimś czasie i to wciąż niechętnie. Jakby to, co próbował przekazać Chopin, nie chciało dać się zamknąć w żadnej obiektywnej formie, dać się nazwać i zakwalifikować. Jakby mówiło do niego: nazwij mnie polonezem, jeśli już koniecznie jakoś musisz. W końcu to tylko słowo. A rzeczywistość jest przecież bezsłowna.

Magazyn Plus Minus

 

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Zaskakujące wyznanie, jak na jednego z największych pisarzy europejskich XX wieku; kogoś, kto oddawanie rzeczywistości za pomocą słów uznał za swoje powołanie.

Francuski psychoanalityk Jacques Lacan stworzył rozróżnienie między Symbolicznym i Realnym. Symboliczne jest wszystkim tym, co „się" robi; to znaki, słowa, konwencje pozwalające funkcjonować nam w świecie. To słowa, które jak pisał Gombrowicz, nie my mówimy, ale które mówią nas. Realne znajduje się pod warstwą Symbolicznego. To wszystkie te siły życiowe, które rozrywają ustalony między ludźmi porządek świata; pragnienia i uczucia, których nigdy nie uda się ułożyć i zamknąć w bezpiecznym miejscu. Które przypominają nam, że rzeczywistość, na jaką się między sobą umówiliśmy, jest tylko stworzoną przez nas konwencją. Konfliktu między Symbolicznym a Realnym nigdy nie uda się rozstrzygnąć. Słowa nie pomieszczą w sobie naszego doświadczenia, będą zawsze za małe, by móc wypowiedzieć rzeczy naprawdę ważne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów