Arkadiusz Myrcha: Mój uśmiech wkurza PiS

Nie zgadzam się z tym, że będąc w opozycji, nie możemy nic zrobić. Punktujemy codzienne błędy PiS. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami - mówi Arkadiusz Myrcha, poseł Platformy Obywatelskiej

Aktualizacja: 25.02.2017 14:51 Publikacja: 23.02.2017 16:19

Arkadiusz Myrcha, poseł Platformy Obywatelskiej

Arkadiusz Myrcha, poseł Platformy Obywatelskiej

Foto: Fotorzepa, Justyna Cieślikowska

Plus Minus: Wszedłeś do Sejmu akurat wtedy, kiedy Platforma dostała baty.

Osiągnęliśmy drugi wynik wyborczy.

Czyli przegraliście wybory.

Jeśli drugi wynik można nazwać przegraną.

Myślę, że można.

Każdemu, kto zdobył srebrny medal, trzeba więc powiedzieć, że przegrał.

Partia, która wygrała, ma większość w Sejmie.

Gdybyśmy dostali 5 procent, to byłyby prawdziwe baty. Tak to już jest w życiu politycznym. Wciąż jesteśmy największym klubem opozycyjnym.

To inaczej: przegraliście wybory prezydenckie i oddaliście władzę PiS.

Przegraliśmy i przeszliśmy do opozycji.

To może tak naprawdę jesteście zadowoleni z tego wyniku?

Oczywiście, że nie. Ale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że ponieśliśmy haniebną porażkę. Osiągnęliśmy przyzwoity wynik, w szczególności po wspomnianej już kampanii prezydenckiej i dwóch kadencjach rządzenia. Położyliśmy dobry fundament pod pracę w roli opozycji.

To jak już ustaliliśmy, że przegraliście, to zastanówmy się, dlaczego.

Pojawił się element znudzenia i przemęczenia władzą. Platforma popełniła też kilka błędów w rządzeniu. Nie wszystkie plany zostały zrealizowane, choć jak na ówczesne warunki to i tak uważam, że był to dobry okres.

Nie masz poczucia, że w tym dobrym okresie zwykły obywatel nie czuł, że cokolwiek dla niego wynika z rosnącego PKB?

Część Polaków mogła nie odczuwać tego, że ich kraj się bogaci. Natomiast gdy się patrzy na tę kwestię w kontekście infrastruktury, to chyba widać, że człowiek szybko się przyzwyczaja do tego, co dobre, i przestaje to sobie cenić.

Póki Polska była w budowie, to jakoś szło.

Był okres budowania, po którym powinno nastąpić konsumowanie. O tym zresztą mówił niedawno w wywiadzie Michał Boni. Zabrakło polityki skierowanej mniej na poszczególne grupy, a bardziej na gospodarstwa domowe. Zabrakło też wyjaśnienia, dlaczego właśnie taka polityka jest realizowana.

Michał Boni mówił też w tym wywiadzie o tym, że nic nie zrobiliście z umowami śmieciowymi. Przez osiem lat nikogo to nie zainteresowało.

To ważny problem. Dlatego w naszej kampanii istotnym postulatem było wprowadzenie kontraktu jednolitego. Coś takiego powinno funkcjonować i mówię to jako radca prawny, który reprezentował wielu ludzi w sądach pracy. Nie udało się tego jednak sprzedać w kampanii. Może dlatego, że debata publiczna w okresie wyborów była bardziej ukierunkowana na tematy socjalne.

Kampania Platformy była ukierunkowana głównie na straszenie PiS-em.

I po 15 miesiącach rządu PiS okazuje się, że to straszenie nie było bezpodstawne.

Żeby wygrać z PiS, nie trzeba nim straszyć, tylko zaproponować coś lepszego.

Proponowaliśmy, ale uprzedzanie obywateli, co się może stać, kiedy PiS dojdzie do władzy, też było ważne. Zresztą nawet w naszym straszeniu nie przewidzieliśmy tego, co się obecnie dzieje. Nikt nie się spodziewał, że PiS pójdzie tak daleko w zawłaszczaniu państwa.

A jak w ogóle znalazłeś się na pierwszym miejscu toruńskiej listy Platformy?

Też mnie to zaskoczyło. Byłem radnym i prowadziłem ze wspólnikami kancelarię radców prawnych. Pewnego dnia zadzwonił Tomasz Lenz i zaczął mnie sondować.

Na pewno był bardzo szczęśliwy, skoro to on miał mieć tę jedynkę.

On nie jest takim człowiekiem. Po kilku dniach zostałem liderem listy.

Na gwałt szukali kogoś, kto mógłby odmłodzić listy.

Pomysł wprowadzenia zmian na listach narodził się w Zarządzie Krajowym Platformy. Każdy z szefów regionów był zobowiązany znaleźć kogoś młodego. Chodziło o to, by dopuścić osoby spoza parlamentu. No i w Toruniu padło na 32-latka. W Platformie ludzie znali moją działalność. Poza tym jestem człowiekiem, który praktycznie cały czas jest uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony.

No właśnie, cały czas się uśmiechasz. To musi naprawdę wkurzać ludzi.

Tak, szczególnie tych z PiS.

Polska w ruinie, a ty chodzisz uśmiechnięty.

Kiedy zajmuję się jakimś ważnym tematem, to oczywiście zachowuję powagę, ale uśmiech zawsze mi pomagał. To ułatwia nawiązywanie kontaktów. Dzięki temu mam dobre relacje z pracownikami Sejmu i znajomych w Nowoczesnej, PSL, a nawet w PiS.

W PiS też?

Można porozmawiać np. z Łukaszem Schreiberem czy Waldemarem Budą.

To oni niszczą demokrację i łamią ład konstytucyjny, a ty z nimi rozmawiasz?

Staram się ich przekonać. Jest też grupa osób, z którymi sobie rąk nie podajemy.

Na przykład?

Poseł prokurator Piotrowicz. Za dużo już mieliśmy sytuacji pełnych napięć, w których pan poseł posługiwał się kłamstwami, arogancją i, mówiąc delikatnie, był nieuprzejmy. W jego wypadku wystarczy zdawkowe „dzień dobry".

A przeszłość pana prokuratora?

Staram się tego nie oceniać. W czasie przełomu 1989 roku miałem pięć lat. Próbuję to zrozumieć: był taki system, ludzie się bali, wykonywali polecenia. Ale oburza mnie, gdy ktoś taki wiesza psy na bohaterach opozycji, a potem mówi, że po '89 roku panowała w Polsce komuna.

A może po prostu postkomuna?

Jak to?

Pomijając kwestie braku rozliczeń, to wystarczy sobie przypomnieć, ile lat rządziło SLD.

I Wojtek Olejniczak to postkomuna?

Jak Olejniczak rządził w SLD, to SLD nie rządziło w Polsce.

To powiedzmy też o PiS, że reprezentuje postkomunę.

A który z ich liderów był w PZPR?

Olejniczak też nie był w partii. A w Porozumieniu Centrum byli ludzie, którzy należeli do partii. Na przykład Wojciech Jasiński. A teraz wychodzą i plują na Okrągły Stół. Najciekawsze, że sami przy nim siedzieli.

Bronisław Komorowski był wtedy przeciwny obradom Okrągłego Stołu, a teraz mu się one podobają. Można zmienić zdanie.

Po prostu jestem daleki od oceniania postaw ludzi przed '89 rokiem, ale niech ci, którzy rozliczają komunistów, zauważą, że mają ich u siebie. Podejdźmy do tego indywidualnie, nie generalizujmy.

Z jaką tradycją polityczną się utożsamiasz?

Przeszedłem drogę od centrolewicy do centrum. Nigdy nie miałem konserwatywnych poglądów. Na religię patrzę z perspektywy miłośnika historii.

Takich jak ty jest chyba w PO więcej, tylko boją się mówić o tym głośno.

Nie sądzę. Ja znalazłem się nawet na oficjalnej liście bezbożników. Byłem po prostu w gronie tych osób, które nie dodały „Tak mi dopomóż Bóg" po ślubowaniu.

Lista bezbożników to idealne miejsce dla Belzebuba. Jednego z Trzech Króli.

Nie boję się konsekwencji nie tylko swoich poglądów, ale też wpadek telewizyjnych. Ten Belzebub to była po prostu wpadka. Wyszło to zresztą nawet lepiej niż gorzej. A i tak kilka dni później stałem się „posłem od serduszka".

Jak to możliwe, że ono zniknęło?

Ta sytuacja dużo mówi o obecnej TVP. Niesamowita historia.

Jesteś zwolennikiem związków partnerskich?

Tak, ich wprowadzenie to dla mnie oczywisty postulat.

I jesteś w partii, która przez osiem lat nie potrafiła tego przegłosować?

Była jedna próba. Szkoda, że wtedy się nie udało.

A teraz jak zagłosowałaby PO?

Nie dyskutowaliśmy o tym w klubie.

Może to błąd, że tak oddajecie pole w kwestiach światopoglądowych?

Związki partnerskie nie są sprawą światopoglądową. To kwestia elementarnej równości obywatela wobec prawa.

To dlaczego tak wiele osób w Platformie uważa inaczej?

Bo ta sprawa trochę jednak pachnie kwestiami światopoglądowymi. Ale myślę, że nawet w PiS czy PSL udałoby się do tego postulatu przekonać kilka osób. Kościoły w ogóle nie powinny się tego obawiać. Osoby wierzące zawsze będą wybierać związek wyznaniowy.

A jak z takimi poglądami żyje się w mieście ojca Tadeusza Rydzyka?

To jest miasto torunian. Może się kojarzyć najwyżej z Kopernikiem i piernikami. W codziennym życiu nikt nie odczuwa obecności Tadeusza Rydzyka.

Tadeusza Rydzyka czy ojca Tadeusza Rydzyka?

Ojca Tadeusza Rydzyka.

Myślałem, że to jakiś manifest. W każdym razie wszyscy się go boją. Nawet lewicowy prezydent Torunia staje obok niego na mszach.

Nie wszyscy. Ja się go nie boję. Toruńscy politycy PiS się z nim spotykają i konsultują. Prezydent też, ale on jest gospodarzem miasta. Mam nadzieję, że nie prowadzi z nim rozmów politycznych.

Studiowaliśmy w jednym miejscu. Poznałem cię jako przewodniczącego samorządu studenckiego UMK w Toruniu. Zawsze przechodziłem obok waszego biura i zastanawiałem się, czemu nie możecie się zająć po prostu imprezami, jak wszyscy inni?

Na imprezy też chodziłem. Byłem pozytywnym wariatem tego samorządu. Organizowaliśmy dni adaptacyjne, Juwenalia i całą masę mniejszych eventów. Zrobiliśmy wybory Miss UMK, uruchomiliśmy SKS, czyli Spotkania Kultury Studenckiej z przeglądem młodych kabaretów. W ogóle całe życie byłem fanem kabaretów. Wychowałem się na OT.TO i kabarecie POTEM.

W OT.TO występował Ryszard Makowski. Twórca „Studia Yayo". Wielki przyjaciel i miłośnik Platformy.

Tak, „Studio Yayo". Szybko ich zdjęli. W sumie się nie dziwię. W każdym razie byłem wielkim miłośnikiem kabaretów.

Dlatego wstąpiłeś do Platformy?

Polityka pojawiła się w moim życiu kilka lat później. Chciałem jak najwięcej działać. Wcześniej udawało mi się pogodzić moją działalność ze studiowaniem.

Byłeś wspólnikiem w kancelarii radców prawnych. Po co ci ta polityka?

To było wyzwanie. Jak jest możliwość zostać posłem, to człowiek po prostu z tej możliwości korzysta. Jako radca zajmowałem się na przykład sprawami rodzinnymi. Z panią poseł Magdaleną Kochan z PO szukamy teraz rozwiązań, które poprawią ściągalność alimentów.

To możecie nie szukać, bo PiS już je znalazł. Mamy w tej sprawie całkiem sensowny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, wprowadzający na przykład dozór elektroniczny.

I co z tego? Najważniejsze w ściągalności jest to, żeby było z czego ściągać.

To świetne argumenty za elektronicznym dozorem i tym, co robi PiS. Naprawdę nie sądzisz, że PO przespała kilka takich spraw?

Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Platforma wprowadziła bardzo wiele zmian w prawie. Pamiętam na przykład dużą reformę prawa spadkowego, która poprawiła jakość postępowań spadkowych, dała więcej swobody w rozporządzaniu swoim majątkiem. Powstał również e-sąd w Lublinie. Było wiele osiągnięć, ale nie zawsze da się wszystko zrobić.

A co się da zrobić w opozycji?

Nie zgadzam się z tym, że my nic nie możemy. Nie siedzimy z założonymi rękami. Ważne jest to, jaką politykę prowadzimy poza Sejmem. Punktujemy codzienne błędy PiS, to również jest nasza praca.

Czekasz na powrót Tuska?

Takie powroty nie zawsze się udają. Chciałbym zobaczyć aktywnego politycznie Tuska, np. jako prezydenta kraju, ale mam świadomość, że to może być trudniejsze niż trudne.

A łatwiejsze niż trudne może to być z Grzegorzem Schetyną?

Ten rok pokazuje, że PO jest dobrze prowadzona. Widzimy, jak partia została zorganizowana. Grzegorz to doświadczony polityk i wszyscy widzimy, jak koło zamachowe Platformy się rozkręca. Wykazał się też sporym doświadczeniem, gdy kończyliśmy protest w Sejmie.

Nowoczesna niespecjalnie wam pomogła przy okupacji Sejmu.

To znaczy?

To znaczy Madera.

Żałuję, że tak się stało. Wiesz, co było niezwykłe w tych protestach? Że zawsze, gdy protestowali ludzie, to wychodzili do nich politycy. A teraz mieliśmy po raz pierwszy do czynienia z sytuacją, że to ludzie przyszli przed Sejm do polityków. Dostaliśmy ogromny zastrzyk zaufania.

Razem z Kingą Gajewską próbujecie podbić internet.

Jesteśmy bardzo aktywni w internecie, to fakt. Nasze cotygodniowe transmisje live na Facebooku, podczas których rozmawiamy o polityce, ogląda coraz więcej osób. Sześć odcinków i blisko ćwierć miliona wyświetleń. To zaczyna wychodzić.

Internet należy przecież do prawicy.

Rośnie liczba niezadowolonych z PiS. Wcale mnie to nie dziwi. W internecie istnieją setki kont, które punktują obecny rząd.

Masz jakiś pomysł na przekonanie tych ludzi do Platformy?

Młodzi ludzie potrzebują przede wszystkim uczciwych i realnych perspektyw. Chcą mieć komfort, gdy będą zakładać rodziny. Wspólnym mianownikiem dla nich wszystkich, bez względu na poglądy polityczne, jest praca i rodzina.

— rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

Arkadiusz Myrcha (ur. 1984) jest posłem Platformy Obywatelskiej. W latach 2010 - 2015 zasiadał w Radzie Miasta Torunia. Z wykształcenia jest prawnikiem.

Magazyn Plus Minus

 

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus: Wszedłeś do Sejmu akurat wtedy, kiedy Platforma dostała baty.

Osiągnęliśmy drugi wynik wyborczy.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia