Szczepkowska: Siła

Kilka miesięcy temu poznałam małego chłopca, który zapytany o imię, odpowiedział: „Nazywam się Konrad i zostały mi jeszcze dwa życia".

Aktualizacja: 29.01.2017 23:37 Publikacja: 26.01.2017 19:00

Szczepkowska: Siła

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Pewnie pobladłam, gdy to usłyszałam, bo jego matka od razu mi wytłumaczyła, że to wpływ gry komputerowej, gdzie gracz ma w zasobach kilka istnień, które łatwo stracić. Ostatnio tamto spotkanie przypomina mi się coraz częściej.

Od razu zastrzegam, że ten tekst nie zawiera oceny Mateusza Kijowskiego jako lidera KOD ani jako ojca czy męża.

– Leżałem na kanapie – powiedział w wywiadzie telewizyjnym Mateusz Kijowski – i dostałem esemesa od znajomego, że trzeba zrobić jakąś akcję opozycyjną, bo tego już nie da się wytrzymać.

Nie pamiętam, czy w tym esemesie była już nazwa KOD, ale z tego, co mówił Kijowski sam esemes zrobił na nim wrażenie. Podniósł się z kanapy i kliknął na Facebooku pomysł zrobienia ruchu oporu. Nie wiem, jaką normę klików zwykle miał Kijowski, ale ku jego zdumieniu, tym razem ilość odpowiedzi rosła z sekundy na sekundę.

Jak wiadomo, rodzona siostra Kijowskiego udzieliła ostrego wywiadu na temat brata. Było w nim wymowne zdanie „za nim musi stać jakaś siła". Ponieważ z zasady nie odrzucam żadnej hipotezy, zaczęłam się zastanawiać nad ewentualnym jądrem tego spisku.

Wyobrażać sobie zaczęłam, jak w środowiskach opozycyjnych, lewackich albo – ogólnie rzecz biorąc – „zagranicznych" odbywa się cichy casting na lidera. Jak tworzą się zasady konkursu, jak w zamkniętych pomieszczeniach wyłania się idealny obraz spontanicznego lidera. Wpływowi spiskowcy mają oczywiście swoich wolontariuszy, którzy korzystając z odpowiednich programów, pomagają stworzyć obraz takiego przywódcy. I oto w wyniku wyliczeń i rysunków wyłania się obraz wysokiego, przystojnego, mężczyzny „wędrownika" z kolczykiem w uchu. Dalsze poszukiwania ułatwiają kolejne programy i spiskowcy mają do wyboru kilka fotografii takiego typu mężczyzny. Nie zastanawiając się długo, wybierają tego o wydatnych rysach, ze spokojnym wyrazem twarzy, typowym dla wszystkich guru.

Wolontariusze nie mają problemu ze znalezieniem adresu i tak oto „silni spiskowcy" pukają do drzwi Mateusza Kijowskiego, który akurat leży sobie na kanapie. Siła przekonywania musi być ogromna, zwłaszcza dla kogoś, kto lubi sobie poleżeć, ale wizja przywództwa i sterowania tłumami wygrywa i zaczyna się kampania podjazdowa mająca na celu wykreowanie bohatera.

Myślę, że koncepcja siostry Kijowskiego upada przy prostym pytaniu: czy siła jest na tyle głupia, żeby nie sprawdzić, jakich problemów może przysporzyć obrany lider? Nie twierdzę, że każda siła jest mądra, ale jednak dba o to, żeby siły nie utracić. Siła dobrze wie, że czegoś tak mocnego jak alimenty nie przemilczą media, bo też chcą być siłą. Siła przeżyła niejedno i potrafi wyobrazić sobie, jakim absurdem będzie fakt, że razem z alimenciarzem słowa o wolności skandować będą feministki i partie walczące o prawa kobiet. Żadna siła nie narazi się na taki absurd. Nie ma takiej siły, która wybrałaby na lidera kogoś z takim problemem, a przede wszystkim kogoś bez przeszłości. Siła potrzebuje silnego życiorysu.

Jednakże jakaś siła przecież w tym wszystkim jest. Otóż, ja myślę, że jest to siła całkiem nowa, tak jak nowa jest nasza cywilizacja. To siła wirtualna. Wystarczy wstać z kanapy, kliknąć odpowiedni przekaz i wywołać rewolucję. Nie jestem ani za, ani przeciw, tylko wskazuję na takie zjawisko.

Wirtualny przywódca nie musi mieć przeszłości, dokładnie tak samo jak postaci z gier komputerowych. Nie musi mieć daru przekonywania ani umiejętności tworzenia więzi społecznych. Nie musi wywodzić się z żadnej formacji ani szlifować swoich idei przy autorytetach z młodości. Nie musi mieć temperamentu bojownika. Wirtualny przywódca składa się z ilości klików. I to jest siła. Ten moment, ten przekaz, ta potrzeba. Ludzie są tą siłą.

Nie wiem, jak się skończy sprawa Mateusza Kijowskiego. Wiem tylko, że jesteśmy świadkami nowej jakości. Przywódca wyłania się z mgły. Jest owocem wirtualnego istnienia. Nie zdobywa kolejnych etapów, dzięki swoim cechom charakteru – poznajemy je dopiero wtedy, kiedy zostaje przywódcą. Gra polega na tym, że on sam z tymi cechami się konfrontuje, a zostało mu jedno życie. Może zniknąć jak w grach. Sama gra jednak nie zniknie, dopóki utrzyma się to, co za nią stoi. Siła.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Pewnie pobladłam, gdy to usłyszałam, bo jego matka od razu mi wytłumaczyła, że to wpływ gry komputerowej, gdzie gracz ma w zasobach kilka istnień, które łatwo stracić. Ostatnio tamto spotkanie przypomina mi się coraz częściej.

Od razu zastrzegam, że ten tekst nie zawiera oceny Mateusza Kijowskiego jako lidera KOD ani jako ojca czy męża.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów