Stanisław Gawłowski jest podejrzany o przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości co najmniej 175 tys. zł. Platforma Obywatelska zeszłotygodniową zgodę Sejmu na zatrzymanie Gawłowskiego i postawienie mu tych zarzutów uznała za początek kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.

- Ja to widziałem na tej sali przy tym głosowaniu - z jaką satysfakcją głosowano. Przecież Gawłowski zrezygnował z immunitetu, zgłosił się do prokuratury, chciał zeznawać. I to nie było głosowanie nad immunitetem, było głosowanie nad tymczasowym zatrzymaniem i aresztowaniem. I widziałem, patrzyłem na posłów Kukiza i PiS-u, jak naciskali te przyciski, widziałem, jak głosowali przy sprawie Kamili Gasiuk-Pihowicz i Ryszarda Petru, bo to było w jednym ciągu głosowań - z taką samą gorzką satysfakcją, że właśnie mogą zagłosować przeciwko opozycji. Takie miałem wrażenie wtedy - powiedział Grzegorz Schetyna w radiu TOK FM.

- Ja uważam, że to jest stan świadomości i emocji tych ludzi po prostu, że oni w taki sposób chcą traktować opozycję - dodał, wskazując na wypowiedź Marka Kuchcińskiego, marszałka Sejmu, który 15 kwietnia na spotkaniu z wyborcami w Janowie Lubelskim stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość "odbudowuje dom", ale Polski "nie może odgrzybić, odszczurzyć" jak domu, bo PiS musi "dbać o zdrowie obywateli". Schetyna nazwał słowa marszałka (za które ten później przeprosił na Twitterze) "symbolicznymi i typowymi". - Przecież wydawałoby się, że to jest spokojny człowiek, a to, co może powiedzieć na zamkniętym spotkaniu, słyszeliśmy - wskazywał Schetyna.

- Jest drugą osobą w państwie. Może oni sobie nie zdają sprawy, ale słyszą, jak ich prezes krzyczy do nas "zdradzieckie mordy, kanalie". I to jest ten język, który dzisiaj jest obecny w parlamencie ze strony partii rządzącej - dodał lider PO.