Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozważa wyłączanie poszczególnych składników pensji z kategorii minimalnego wynagrodzenia za pracę. Zmiany mają być wprowadzane etapami ze względu na spodziewane dotkliwe skutki finansowe dla pracodawców.
Taka ważna dla biznesu deklaracja resortu pracy znalazła się w odpowiedzi na interpelację posłów PO.
– Obecne rozwiązania prowadzą do niesprawiedliwości w wynagradzaniu pracowników, którym przysługują dodatki do wynagrodzenia – tłumaczy Małgorzata Pępek, współautorka interpelacji. – Pracownik z długim stażem może mieć stawkę zasadniczą w wysokości 1800 zł, bo dolicza mu się np. 240 zł za wysługę lat. Dzięki temu pracodawca spełnia wymóg wypłaty co najmniej 2000 zł minimalnego wynagrodzenia. Tymczasem nowo przyjmowane do pracy osoby dostają na starcie 2000 zł wynagrodzenia podstawowego i dzięki temu są w lepszej sytuacji. Stanowi to lukę w prawie chętnie wykorzystywaną przez świadomych jej pracodawców. W efekcie pensja pracowników zatrudnionych przed laty, zamiast rosnąć z upływem czasu, pozostaje na niezmienionym poziomie. Ma to wpływ na przyszłe świadczenia przysługujące tym osobom.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, eksperta Pracodawców RP, planowane przez ministerstwo zmiany, poza administracją publiczną i samorządową, dotkną także pracodawców działających w branży ochroniarskiej, sprzątania, ale też w niektórych usługach. Szacuje on, że wprowadzenie zakazu wliczania dodatków do minimalnego wynagrodzenia spowoduje wzrost kosztów zatrudnienia osób z najniższymi zarobkami o co najmniej 3,5 mld zł rocznie.
– To kolejny pomysł na podniesienie kosztów zatrudnienia bez wzrostu efektywności pracy – zauważa Kozłowski. – Może to spowodować skok inflacji i spowolnienie gospodarcze.