Rzeczpospolita: Najbogatszym sportowcem zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu jest snowboardzista Shaun White. Skąd tak duże pieniądze akurat w tej dyscyplinie?
Tomasz Redwan: Snowboard jest po prostu modny, szczególnie wśród młodzieży. Podchwyciły tę modę koncerny. Ale nie chodzi tu tylko o sport. Snowboard to także luz, radość. Przedstawiciele tej dyscypliny uosabiają pewien styl życia. Przed laty np. postanowili, że ubiorem będą się odróżniać od narciarzy. Odtąd chodzą w robionych na drutach czapkach, krok mają na wysokości kolan, a ich kurtki są trzy rozmiary za duże. W ten sposób wyrażają wolność.
Zdaje się, że początkowo ta odmienność nie była tolerowana przez narciarzy.
Jeszcze kilka dekad temu narciarze ze snowboardzistami na każdym stoku się zwalczali. Ci pierwsi mówili uszczypliwie, że snowboardziści jeżdżą na parapecie, zaś drudzy – że narciarze jeżdżą na boazerii. Snowboard już wtedy był na stokach popularny, jednak z czasem, nie wiedzieć czemu, nieco odszedł w zapomnienie. Niedawno powrócił, ale już nie jako snowboard klasyczny, tylko w formie akrobacji, zawodów crossowych itd. Ten rodzaj snowboardu od razu kupiła telewizja.
Bo to ładnie wygląda?