W 13. kolejce rozgrywek I ligi piłkarze z Częstochowy grali wyjazdowy mecz w Chorzowie. Na murawie toczyła się rozgrywka piłkarska, a na trybunach chuligańska. Podobno najpierw kibole Ruchu spalili zdobyczne flagi Rakowa, a w odwecie kibole gości zdemolowali sektor, który zajmowali.
W następstwie tych wydarzeń do klubu z Częstochowy wpłynęła informacja od miejskich urzędników o tym, że chuligańskie zachowanie kibiców naruszyło „dobre imię i pozytywny wizerunek" miasta.
Raków miał otrzymać od magistratu pół miliona złotych na promocję miasta poprzez sport, ale po meczu w Chorzowie magistrat postanowił odstąpić od tej umowy. Klub ma jeszcze zapłacić 100 tysięcy kary.
W mieście mówią, że chuligańska rozróba nie jest promocją, tylko antypromocją miasta. W klubie bronią się, że nie mogą kontrolować kibiców poza swoim stadionem. W mieście pytają, czy w klubie czytali umowę przed podpisaniem. W klubie odpowiadają, że jak się chce psa uderzyć, to kij się znajdzie.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek wysłał list do prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka. Pisze, że rozumie jego frustrację, ale uważa, że prawdziwi kibice zostali ukarani podwójnie: raz, bo musieli oglądać „występ" kilkudziesięciu bandytów, a dwa, bo ich ukochany klub otrzymał „wotum nieufności od osoby kluczowej dla zapewnienia stabilności w każdej piłkarskiej strukturze klubowej".