Powtórki wideo pomagają sędziemu

Powtórki wideo pomagały sędziemu w meczu Włochy – Francja. Świetny eksperyment.

Aktualizacja: 04.09.2016 22:54 Publikacja: 04.09.2016 20:12

Gianni Infantino też polubił powtórki wideo

Gianni Infantino też polubił powtórki wideo

Foto: AFP

Dzień 1 września być może przejdzie do historii piłki nożnej jako początek rewolucji, przed którą przez lata władcy futbolu z niezbyt przekonujących powodów bronili się rękami i nogami. Powiadano, że korzystanie z powtórek wideo zakłóci płynność gry, a nawet, co jest już zupełnie absurdalne, że nam futbol zdehumanizuje, pozbawiając grę tak cennego elementu, jak zawodność sędziowskiego oka.

W efekcie rażące błędy arbitra, które od lat można sobie obejrzeć kilka sekund później w powtórce telewizyjnej, pozostawały nieodwołalne. Co gorsza, arbitrów czasem zawodzi nie tylko oko, ale także uczciwość.

Eksperyment w Bari pokazał, że wcale nie musi tak być, dzięki VAR (Video Assistent Referee). Aż dwóch wideoasystentów (holenderscy sędziowie piłkarscy Pol van Boekel i Danny Makkelie) zasiadło wraz z technikami przed ścianą monitorów w wozie, który zbierał obraz ze wszystkich 22 kamer, a ponadto był wyposażony w technologię Hawk Eye, tak świetnie spisującą się w tenisie.

Po naciśnięciu guzika mogli natychmiast rzucić na monitory powtórkę kontrowersyjnej sytuacji z kilku ujęć, powiększyć obraz, jeśli trzeba, i dzięki stałemu połączeniu radiowemu z arbitrem głównym (Björn Kuipers) suflować mu decyzje. Po raz pierwszy przydali się już w 4. minucie, gdy przekonali Kuipersa, że faul Djibrila Sidibé na Daniele De Rossim zasługuje na żółtą, a nie czerwoną kartkę.

Pół godziny później wydawało się, że po strzale głową De Rossiego Layvin Kurzawa w polu karnym wybił piłkę ręką, ale dzięki informacjom z wozu Kuipers karnego nie podyktował.

Poza tym asystenci przed monitorami upewnili Kuipersa, że słusznie uznał drugą francuską bramkę, choć Włosi reklamowali, że strzelec Olivier Giroud był na spalonym (sędzia liniowy nie podniósł chorągiewki). Co też cenne, Włosi, słysząc od Kuipersa, że powtórki wideo wykazały, iż nie mają racji, natychmiast przerwali protesty.

Odpowiedzialny za eksperyment ze strony włoskiej był towarzyszący wideoasystentom w wozie Roberto Rossetti, znany kiedyś sędzia międzynarodowy. Potem wzdychał: „Ach, gdybym ja miał choć jednego takiego asystenta w Johannesburgu...".

Do dziś Rossettiego prześladuje to, że podczas mundialu w RPA (2010) w meczu Argentyna – Meksyk uznał bramkę strzeloną przez Teveza ze spalonego. Co jeszcze ważniejsze, eksperyment za bardzo udany uznało przybyłe z tej okazji do Bari kierownictwo FIFA z szefem Giannim Infantino na czele. Tak im się ten test spodobał, że zostanie powtórzony w towarzyskim meczu Włochy – Niemcy w Mediolanie 15 listopada.

Nowy system sędziowania, co podkreślał Infantino na specjalnie w tym celu zorganizowanej konferencji prasowej, dopiero się rodzi żmudną drogą prób i błędów, więc będzie ewoluował.

Obecnie arbiter główny ma wciąż totalną autonomię, czyli do niego należą ostateczne decyzje. Wideoasystent może pomóc rozstrzygnąć, czy gol padł ze spalonego, czy piłka wpadła do bramki, czy odgwizdać zagranie ręką, który konkretnie piłkarz popełnił faul pociągający za sobą kartkę, bo zdarzały się pomyłki. Poza tym po meczu wideoasystent ma obowiązek sygnalizować brutalne i niesportowe zachowania piłkarzy, które umknęły uwadze sędziów na boisku. Natomiast nie może przerwać toczącej się gry.

Eksperyment będzie kontynuowany od 1 października w Serie A w wybranych dwóch meczach kolejki, choć sędzia główny i wideoasystenci nie będą mogli się komunikować, czyli test nie będzie miał żadnego wpływu na przebieg spotkania. Po meczu wideoasystenci sporządzą raport i listę spornych sytuacji wraz z błędami sędziego. Chodzi też o to, by włoscy sędziowie piłkarscy, pełniąc rolę wideoasystenta (co najmniej pięciociokrotnie), zaznajomili się z nową technologią.

Natomiast w sezonie 2017–2018 w Pucharze Włoch od 1/8 finału sędzia główny i wideoasystenci będą ze sobą współpracować na bieżąco, jak miało to miejsce w Bari.

Podobne testy będą prowadzone w Australii, Brazylii, Niemczech. Holandii, Portugalii i Stanach Zjednoczonych.

Po zebraniu dokumentacji i analizach FIFA zdecyduje o ostatecznym kształcie nowego systemu. Wszyscy mają nadzieję, że system VAR oficjalnie zadebiutuje podczas rosyjskich mistrzostw świata za niecałe dwa lata. Być może, by uniknąć kontrowersji wśród piłkarzy i kibiców, powtórki spornych sytuacji, które obejrzy wideoasystent, będą równocześnie w identycznej formie pokazywane telewidzom i na stadionach na telebimach. Wicesekretarz generalny FIFA Zvonimir Boban, kiedyś as Chorwacji i Milanu, powiedział w Bari: „Chcemy uczynić futbol lepszym, kładąc kres nieuczciwości".

Dzień 1 września być może przejdzie do historii piłki nożnej jako początek rewolucji, przed którą przez lata władcy futbolu z niezbyt przekonujących powodów bronili się rękami i nogami. Powiadano, że korzystanie z powtórek wideo zakłóci płynność gry, a nawet, co jest już zupełnie absurdalne, że nam futbol zdehumanizuje, pozbawiając grę tak cennego elementu, jak zawodność sędziowskiego oka.

W efekcie rażące błędy arbitra, które od lat można sobie obejrzeć kilka sekund później w powtórce telewizyjnej, pozostawały nieodwołalne. Co gorsza, arbitrów czasem zawodzi nie tylko oko, ale także uczciwość.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
W Paryżu strzeliły korki od szampana. PSG znów mistrzem Francji
Piłka nożna
Rosyjskie miliony w Budapeszcie. Gazprom ma zostać sponsorem słynnego węgierskiego klubu
Piłka nożna
Nowy Kylian Mbappe pilnie poszukiwany. Lamine Yamal na celowniku Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?