Łukasz Teodorczyk zajął niedawno drugie miejsce w plebiscycie na najlepszego piłkarza belgijskiej Jupiler Pro League. Z 17 golami wciąż prowadzi w klasyfikacji strzelców, ale w nowym roku stracił skuteczność, którą imponował po przeprowadzce do Brukseli. W pięciu meczach zdobył tylko jednego gola, od trzech tygodni nie trafił do bramki.
Tak zła seria może niepokoić, a dowodem niemocy była sytuacja z niedzielnego spotkania z Zulte Waregem (4:2), gdy z 3 metrów Teodorczyk kopnął piłkę wprost w bramkarza.
– Kiedy zeszliśmy do szatni, był bardzo rozczarowany. Ale to silny charakter. Jesteśmy pewni, że wkrótce się przełamie – mówią koledzy z drużyny.
Teodorczyk ma prawo być sfrustrowany. Jesienią wychodziło mu prawie wszystko, a każde dojście do piłki wywoływało alarm w obronie przeciwników. Również w Lidze Europejskiej. W sześciu meczach fazy grupowej zdobył pięć goli i jest w czołówce strzelców tych rozgrywek
Dziś zmierzy się z Giuliano – otwierającym tę klasyfikację (do spółki z Aritzem Adurizem z Athletic Bilbao). Brazylijczyk, kupiony latem z Gremio, znakomicie wywiązuje się z roli następcy sprzedanego do Chin Hulka. Sześć bramek w europejskich pucharach, siedem w lidze rosyjskiej – drugie podejście do gry na Wschodzie (w latach 2011–2014 był zawodnikiem Dnipro Dniepropietrowsk) wygląda obiecująco.