Na szczycie tabeli zachowane zostało status quo – o wszystkim zadecydują mecze rozegrane w przyszłą niedzielę. I chociaż wszystkie drużyny z czołowej czwórki swoje mecze wygrały, to wszystkie poza Lechią Gdańsk (4:0) z Pogonią, nie tylko musiały się mocno napocić, ale jeszcze miały mnóstwo szczęścia.
W najlepszej sytuacji jest Legia Warszawa, która po zwycięstwie w Kielcach prowadzi w tabeli – remis w ostatniej kolejce, gdy podejmie u siebie na stadionie Lechię Gdańsk, wystarczy jej do mistrzostwa Polski.
Legia pokonała Koronę, ale nie zabrakło kontrowersji. Po kwadransie gry i rzucie rożnym dla gospodarzy Bartosz Kwiecień zdobył gola po uderzeniu głową. Sędzia jednak dopatrzył się faulu zawodnika Korony na Łukaszu Broziu. W powtórkach telewizyjnych widać było, że Kwiecień faktycznie rękoma dotknął obrońcy, ale chyba raczej nie kwalifikowała się ta sytuacja na odgwizdanie faulu w ofensywnie(odpychanie).
Na stadionie w Kielcach po raz pierwszy w historii naszej ligi testowany był system VAR – Video Assitant Referee. Na razie jednak tylko – używając terminologii sędziowskiej – offline. To znaczy nagranie posłuży dopiero do szkolenia arbitrów, a pan Jarosław Przybył nie mógł z tej nowinki technologicznej skorzystać w trakcie spotkania. Pytanie jaką decyzję by podjął po spojrzeniu na zapis wideo.
Nikt nie miał żadnych uwag do gola zdobytego przez Legię – kapitalnym podaniem popisał się Vadis Odjidja-Ofoe, który posłał prostopadłą piłkę do Dominika Nagy’ego, a Węgier ładnym strzałem wyprowadził obrońców tytułu na prowadzenie. Legia miała więcej doskonałych okazji, ale w łatwych sytuacjach pudłowali zawodnicy gości. Znów kapitalny mecz rozegrał Odjidja-Ofoe, który był niemiłosiernie poniewierany przez zawodników z Kielc.