Błaszczykowski się pięknie odwdzięczył

Polska - Serbia 1:0. Jedynego gola spotkania strzelił człowiek, którego wielu już zdążyło skreślić.

Aktualizacja: 23.03.2016 21:40 Publikacja: 23.03.2016 21:07

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Korespondencja z Poznania

 

Reprezentacja pokonała Serbię 1:0 i momentami swoją grą pokazywała, że rola czarnego konia na Euro we Francji, w której coraz częściej widzą nas eksperci i kibice także z innych części Europy, nie jest przypisywana Polakom bezpodstawnie. Momentami – bo jednak 38 tysięcy widzów na Stadionie Miejskim w Poznaniu było świadkami bardzo dziwnego meczu Obok chwil, gdy piłkarze w biało-czerwonych koszulkach grali porywająco – bez bojaźni, wymieniając dużo zaskakujących podań, szybko wyprowadzając ataki – były też chwile, gdy Serbowie nas całkowicie potrafili zdominować.

Z jednaj strony więc zachwyty, z drugiej trzeba przyznać, że Polacy mają mnóstwo szczęścia, że w Poznaniu wygrali. W drugiej połowie kilkukrotnie ratował nas Wojciech Szczęsny kapitalnymi interwencjami, a na początku i tuż pod koniec meczu polskich bramkarzy (przez pierwsze 45 minut bronił Łukasz Fabiański) wyręczała poprzeczka.

Po godzinie gry w obu zespołach – jak to w meczach towarzyskich – rozpoczął się  festiwal zmian i rotacji. Gdy Polacy całkowicie oddali Serbom inicjatywę z czołowych postaci naszego zespołu na boisku nie było już niemal nikogo.

 

Jedyną bramkę meczu zdobył Jakub Błaszczykowski, który we Fiorentinie ostatnimi czasy został zdegradowany do roli statysty. W siedmiu ligowych meczach z rzędu, trener Paulo Sousa pozwalał mu wstawać z ławki rezerwowych tylko na rozgrzewkę. Polski skrzydłowy nie pojawiał się w tym czasie ani razu na murawie. Wielu zaczęło już wątpić, czy były kapitan reprezentacji w ogóle zdoła wywalczyć miejsce w kadrze na Euro.

Tymczasem Adam Nawałka wciąż powtarzał, że wierzy w Błaszczykowskiego i w najgorszym wypadku – jeśli były zawodnik Borussii Dortmund wciąż będzie tkwił na ławce we Włoszech – weźmie go na Euro w roli zmiennika. Nie było chyba medium w tym kraju, które przewidując skład Polaków na środowy mecz z Serbią umieściłoby Błaszczykowskiego w wyjściowej jedenastce. Tymczasem Nawałka znów zrobił po swojemu i znów wszystkich zaskoczył i to ten wieczny rezerwowy nie tylko wyszedł od pierwszej minuty na murawę stadionu w Poznaniu, nie tylko to on strzelił gola, ale był jednym z najlepszych piłkarzy w naszym zespole.

 

Tę decyzję Nawałki należy potraktować chyba w kategorii gestu – wyciągniętej ręki w stronę piłkarza, któremu polska piłka wiele zawdzięcza, i któremu selekcjoner chciał pokazać, że na niego liczy. Tyle że Nawałka wiedział, że Błaszczykowski mu się za ten gest będzie starał odwdzięczyć. I w pierwszej połowie, którą Polacy zaczęli bardzo źle, ale z upływem czasu grali coraz lepiej, jakby w trakcie meczu dopiero przypominali sobie, że dziś są drużyną, z która liczyć się zaczyna cała Europa, prezentował się bardzo dobrze. Znów reprezentacja mogła korzystać z prawej strony na świetnej współpracy byłych kolegów klubowych z Borussii, a prywatnie bliskich przyjaciół – Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka. Po skrzydłowym Fiorentiny nie widać było, że w klubie ogranicza się wyłącznie do przesiadywania na ławce. Widać było za to wielką chęć do gry i ambicję.

 

Ta bramka Błaszczykowskiemu po prostu się w pewien sposób należała. Za to chociażby w jaki sposób został pozbawiony przez Nawałkę opaski kapitańskiej – do dziś to jedyny naprawdę poważny błąd selekcjonera. Nie sama decyzja, ale sposób jej zakomunikowania. Za to, że walcząc o miejsce w reprezentacji zdecydował się szukać więcej okazji do gry we Fiorentinie, za wszystkie kontuzje i urazy, których w ostatnich latach życie mu nie szczędziło. Futbol uwielbia bohaterów i postaci mitotwórczych – Błaszczykowski się na taką zdecydowanie nadaje.

W 28 minucie na lewym skrzydle piłkę dostał Arkadiusz Milik, jego dośrodkowanie zostało zablokowane, ale futbolówka spadła wprost na nogę Błaszczykowskiego, który z woleja uderzył nie do obrony.

 

Inną postacią, która wykorzystała szansę od selekcjonera był Piotr Zieliński. Pomocnik włoskiego Empoli pokazał się w kolejnym meczu towarzyskim z bardzo dobrej strony. Być może jeszcze zbyt często pozwalał sobie na długie holowanie piłki spowalniając tym samym grę, ale swoim występem pokazał jak wielki ma potencjał. Jak dużo widzi, jak potrafi kreować grę.

 

Egzamin zdał także Bartosz Salamon, którego Nawałka po raz pierwszy zapraszając na zgrupowanie reprezentacji od razu wrzucił na głęboką wodę. Stoper lidera włoskiej Serie B pokazał jednak, że potrafi pływać. Nie sposób po tym meczu powiedzieć, że wszelkie problemy ze środkiem obrony zostały rozwiązane, ale nie sposób też powiedzieć, że eksperyment z Salamonem w podstawowym składzie nie ma przyszłości i lepiej już go nie kontynuować.

Środkowy obrońca, który chociaż jest rodowitym poznaniakiem, w środę debiutował w oficjalnym meczu w tym mieście, jeszcze kilka lat temu uchodził za wielką nadzieję polskiej piłki. Jako nastolatek trafił do wielkiego AC Milan ale nigdy nie rozegrał w barwach tego klubu żadnego meczu.

 

Jutro reprezentanci udadzą się do Wrocławia – polecą samolotem, 180 kilometrowy lot potrwa około 20 minut – i tam będą przygotowywać się do sobotniego meczu z Finlandią.

Polska – Serbia 1:0

Bramka: Jakub Błaszczykowski (28)

Sędzia: Alexander Harkam (Austria).

Polska: Fabiański (Szczęsny, 46) - Piszczek, Salamon (Pazdan, 87), Glik - Rybus, Błaszczykowski, Zieliński, (Borysiuk, 83), Krychowiak (Jodłowiec, 76), Grosicki, (Kapustka, 76) - Milik, Lewandowski (Teodorczyk, 73).

Serbia: Stojković - Ivanović, Maksimović (Spajić, 90), Rajković, Kolarov - Milivojević, (Maksimović, 74), Matić (Branasac, 85), Ljajić, Tosić (Sulejmani, 66), Kostić (Mladenović, 78) - Stojijković (Djurcić, 57).

Korespondencja z Poznania

Reprezentacja pokonała Serbię 1:0 i momentami swoją grą pokazywała, że rola czarnego konia na Euro we Francji, w której coraz częściej widzą nas eksperci i kibice także z innych części Europy, nie jest przypisywana Polakom bezpodstawnie. Momentami – bo jednak 38 tysięcy widzów na Stadionie Miejskim w Poznaniu było świadkami bardzo dziwnego meczu Obok chwil, gdy piłkarze w biało-czerwonych koszulkach grali porywająco – bez bojaźni, wymieniając dużo zaskakujących podań, szybko wyprowadzając ataki – były też chwile, gdy Serbowie nas całkowicie potrafili zdominować.

Pozostało 90% artykułu
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego