Prawnicy: najpierw dzika reprywatyzacja, teraz fałszywe zwolnienia

Ostatnio w świecie prawniczym afera goni aferę. Zaczęło się od Warszawy i prawników zbijających fortuny na dzikiej reprywatyzacji. Samorząd wszczął wobec nich dyscyplinarki, ale można się też tu spodziewać prokuratorskich zarzutów. Potem Łódź – gdzie takie zarzuty mogą objąć aż 80 prawników załatwiających lewe zwolnienia lekarskie.

Publikacja: 16.12.2016 07:00

Ewa Usowicz

Ewa Usowicz

Foto: Fotorzepa

Teraz w Krakowie sprawa wyłudzenia ok. 10 mln zł – CBA zatrzymało dyrektora Sądu Apelacyjnego, główną księgową i dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Prokuratura wystąpiła właśnie z wnioskami o areszt. Chodzi o zlecanie przez sąd analiz i opracowań, za które płacono dziesiątki tysięcy złotych, jednak te... nigdy nie powstały. Co gorsza, sprawa może też dotyczyć prezesa krakowskiego Sądu Apelacyjnego – CBA przeszukało jego gabinet i mieszkanie, a wątpliwości śledczych budzą umowy o dzieło, jakie prezes zawierał z podmiotami świadczącymi dla sądu fikcyjne usługi.

Obawiam się, że takich postępowań może być więcej – wątpię, aby CBA wybrało się na przegląd dokumentów tylko w Krakowie.

Dlaczego jest coraz więcej afer z udziałem prawników? Bo ci w ostatnich latach stopniowo się... „psuli". Potwornie gonią za pieniędzmi, rzadko zabierają głos w sprawach istotnych społecznie, są częściej na bakier z prawem i etyką. To zawody zaufania publicznego, które dramatycznie tracą zaufanie.

Prawnikom spadają aureole. Z coraz większym hukiem.

Czytaj także: Prezes SA w Krakowie odsunięty

Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy tylko PO ucywilizuje lewicę? Aborcyjny happening Katarzyny Kotuli
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Trybunał i ochrona życia. Kluczowy punkt odniesienia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ministra, premier i kakofonia w sprawach pracy