Jedni chcą w ten sposób zbliżyć się do elit, które mogą sobie pozwolić na to, by smakować luksus pełną gębą. Inni podzielają opinią Coco Chanel, że luksus wcale nie jest przeciwieństwem biedy, a jest przeciwieństwem wulgarności. Tak czy inaczej jego magia jest na tyle silna, że po produkty z tzw. najwyższej półki wspinają się nawet ci, którzy nie przekraczają polskiej granicy zamożności wyznaczonej przez dochody rzędu 5 tys. zł netto miesięcznie. Z myślą o tej grupie luksusowe marki poszerzają swoją ofertę, obejmując nią także tańsze produkty; wprawdzie nie stać cię na kostium Chanel, ale możesz przynajmniej kupić jej perfumy albo szminkę. Jeśli niedościgłym marzeniem twojego mężczyzny jest ferrari, to może kup mu pod choinkę choćby kosmetyki z tym logo? Wystarczy kilkadziesiąt złotych.