Ułaskawienie to nie tylko kwestia smaku

Przy stosowaniu prawa łaski w przyszłości społeczeństwo nie powinno mieć wrażenia, że akta sprawy się nie liczą, a istotne jest jedynie to, czy wnioskujący o nie zna prezydenta – piszą profesorowie Piotr Kardas i Maciej Gutowski.

Aktualizacja: 01.12.2015 11:08 Publikacja: 01.12.2015 07:25

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Ostatnio doszło do wydarzeń, których nie doświadczaliśmy od ponad 25 lat. Po pierwsze, ułaskawienie czterech oskarżonych w trakcie trwającego procesu karnego. Po drugie, uchwalenie w trybie charakterystycznym dla stanu wyjątkowego ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, błyskawiczne jej podpisanie przez prezydenta i niezwłoczna promulgacja. Prawo stało się w ten sposób jądrem polityki, instrumentem, za pomocą którego realizowane są określone cele. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że każda z wymienionych spraw łączy się z wieloma fundamentalnymi wręcz zastrzeżeniami i wątpliwościami.

Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek aktualna staje się antyczna formuła, że prawo jest sztuką dobrego i sprawiedliwego, uzupełniona o wskazanie, że prawo jest fundamentem demokratycznego państwa wyznaczającym granice między tym co dopuszczalne a tym co zabronione. Te granice mają szczególne znaczenie w odniesieniu do organów władzy publicznej, działających z mocy konstytucji na podstawie i w granicach prawa (art. 7).

Musi być wyrok, i to prawomocny

Do organów władzy publicznej nie ma zastosowania zasada przewidziana dla obywateli: „co nie jest wyraźnie zabronione, jest dozwolone". W tym kontekście poszukiwać należy odpowiedzi na pytanie dotyczące ułaskawień: czy taki akt w trakcie trwającego postępowania karnego to „tylko" naruszenie dobrych obyczajów, obowiązujących standardów, a więc w istocie kwestia smaku, czy też działanie pozbawione podstaw prawnych? To dwie różne oceny.

Pierwsza opiera się na założeniu, że ułaskawienie było z formalnego punktu widzenia dopuszczalne, choć prezydent nie powinien z niego korzystać na tym etapie procesu, bo w ten sposób narusza dobre obyczaje, godzi w ducha prawa, mimo że nie narusza jego litery.

Druga ocena ułaskawienie przed prawomocnym skazaniem wyklucza, uznając, iż jest prawnie niedopuszczalne.

Powoływany jako podstawa działania prezydenta art. 139 konstytucji nie jest samotną wyspą. Trudno zgodzić się z tezą, że zakres uprawnień związanych z prawem łaski odczytać można wyłącznie z tego przepisu. Gdyby tak było, można by puścić wodze fantazji, poszukując różnych – nawet najbardziej absurdalnych – sposobów literalnej jego wykładni. Wszak w treści art. 139 zawarte zostało zdanie wyłączające możliwość stosowania prawa łaski jedynie do osób skazanych przez Trybunał Stanu. Gdyby uznać, że art. 139 dopuszcza ułaskawienie na każdym etapie postępowania, to należałoby przyjąć, iż można ułaskawić tego, wobec którego toczy się postępowanie przed Trybunałem Stanu. W trakcie jego trwania nie jest przecież spełniony wyłączający prawo łaski warunek skazania. Nie trzeba się odwoływać do wyrafinowanych argumentów, by stwierdzić, że taka wykładnia musi być uznana za niedopuszczalną i absurdalną.

Już bliższa analiza treści art. 139 wskazuje zatem, że prawo łaski odnosi się jedynie do osób prawomocnie skazanych. Za takim stanowiskiem przemawia wiele dodatkowych argumentów związanych z normami konstytucji. Prawo łaski to przecież wyjątek od wyrażonej w art. 175 ust. 1 zasady, że wymiar sprawiedliwości sprawują w Rzeczypospolitej Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe. Zasady wzmocnionej wskazaniem, że sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną. W tym wypadku chodzi o wyjątek związany z zasadą podziału władzy (art. 10 ust. 1), na mocy którego konstytucyjny organ władzy wykonawczej może korygować rozstrzygnięcia niezawisłego sądu.

Skoro to wyjątek, to musi być interpretowany zawężająco, znowu wedle antycznej zasady exceptiones non sunt extendende. Wedle powszechnie przyjmowanego i prezentowanego na stronie Kancelarii Prezydenta poglądu prawo łaski to prerogatywa, której sens sprowadza się do całkowitego lub częściowego uwolnienia konkretnej osoby od skutków prawnych skazania. Ułaskawienie odnosić się musi do rozstrzygnięcia ustalającego skutki związane z popełnieniem przestępstwa. To bowiem wynikające z niego konsekwencje dla konkretnej osoby poprzez skorzystanie z tego uprawnienia prezydent uchyla.

Prezydent jak sąd

W braku prawomocnego skazania żadnych skutków na płaszczyźnie prawnej nie ma. Wynika to z istoty konstytucyjnego domniemania niewinności (art. 42 ust. 3). Dopóki nie zostanie prawomocnie stwierdzona w wyroku sądu wina, każdego, a więc także tego, wobec kogo toczy się postępowanie karne, uważa się za niewinnego.

Od czegóż uwalniałoby ułaskawienie osobę, wobec której toczy się jeszcze niezakończone prawomocnym wyrokiem skazującym postępowanie karne? Od uciążliwości wynikających z samego postępowania? Takiego uprawnienia przepis art. 139 z pewnością nie przewiduje.

Prawo łaski w trakcie procesu stanowiłoby bezpośrednią ingerencję w proces wymierzania sprawiedliwości. Byłoby przejęciem przez prezydenta funkcji sądu: zarówno procesowych, jak i merytorycznych, zastrzeżonych na mocy konstytucji wyłącznie dla władzy sądowniczej.

Stosowane w ten sposób prawo łaski decydowałoby o umorzeniu postępowania oraz rozstrzygało na mocy decyzji prezydenta o winie oskarżonego, co jest bez wyjątków zastrzeżone dla władzy sądowniczej i czego naruszyć nie może także akt łaski. Ten bowiem do winy z istoty rzeczy nigdy się nie odnosi. Akt łaski nie zmienia wyroku i nie podważa winy. Stosowany w toku procesu wydanie wyroku by uniemożliwiał.

Podobnie nie da się uzasadnić stosowania prawa łaski przed prawomocnym skazaniem z punktu widzenia sądu, który miałby być od czegoś w wyniku ułaskawienia uwolniony. Akt łaski zastosowany w trakcie trwającego postępowania uwalniałby sąd, jak niedawno wskazywano, od „obowiązku rozpoznania kłopotliwego przypadku" (wszystko jedno, z jakich powodów byłby on kłopotliwy). Tyle tylko, że art. 139 w stosunku do sądów żadnych podstaw do oddziaływania dla prezydenta nie przewiduje.

Co z prawem do procesu

Gdyby akt łaski miał być stosowany w trakcie trwającego postępowania, to skutkowałby nie tylko przejęciem bez podstawy prawnej kompetencji do rozstrzygania o winie przez organ władzy wykonawczej, ale także godziłby w konstytucyjne prawa obywatelskie oskarżonego. Każdy ma wszak prawo do sądu, które w powiązaniu z konstytucyjnym domniemaniem niewinności oznacza uprawnienie do uzyskania orzeczenia sądu potwierdzającego niewinności. Akt łaski stosowany przed prawomocnym skazaniem to prawo niweczy.

Przeciwko stosowaniu prawa łaski przed prawomocnym skazaniem przemawia także wyjątkowy charakter uprawnień prezydenta jako konstytucyjnego organu władzy wykonawczej, a nie sądowniczej. Jego uprawnienia w odniesieniu do władzy sądowniczej muszą być interpretowane w sposób jednoznaczny oraz wyraźnie i precyzyjnie uregulowane w konstytucji. Art. 139 nie przyznaje prezydentowi takiego wyraźnego prawa łaski, które odnosiłoby się także do innych niż prawomocne skazanie przypadków. Twierdzenie przeciwne narusza systemowe dyrektywy wykładni, ignorując zarówno samą treść zdania drugiego art. 139, jak i – co być może ważniejsze – system wzajemnych sprzężeń pozostałych przepisów konstytucji.

W konsekwencji należy stwierdzić, że art. 139 odnosi się do przypadków prawomocnego skazania. Tak wyznaczony zakres prerogatywy prezydenta nie wymaga dodatkowego uzasadnienia poprzez odwoływania się do przepisów rozdziału 59 kodeksu postępowania karnego. Wyłączenie możliwości stosowania prawa łaski przed prawomocnym skazaniem wynika bowiem z samej konstytucji.

W trakcie intensywnej debaty nie przedstawiono argumentów, które z konstytucyjnego punktu widzenia uzasadniałyby tezę, że zakres prerogatywy prezydenta przewidzianej w art. 139 jest nieograniczony. Teza, iż przepis ten stwarza podstawę do aktu łaski w drodze tzw. indywidualnych aktów abolicji, stanowi wyraz nihilizmu prawniczego.

Sygnał do ignorowania wymiaru sprawiedliwości

W chaosie informacyjnym, pogłębianym niestety przez prawników, ginie istota problemu konstytucyjnego, jaki ujawnił się w związku z omawianymi zdarzeniami. Klarowne stanowisko co do zakresu prawa łaski jest w tej sytuacji niezbędne. Nie tylko po to, by dać świadectwo prawdzie, ale także by wskazać, iż dokonane przez prezydenta ułaskawienie odczytane zostało jako sygnał, że można ignorować sądy, że wymierzanie przez nie sprawiedliwości dokonuje się na niby, bo w trakcie procesu można uzyskać uwolnienie na mocy pozbawionej przesłanek decyzji ułaskawieniowej.

Czy prezydent w przyszłości uwzględni kierowane do niego masowo wnioski o ułaskawienie? Zapewne nie, ale tym samym narazi się na zarzut naruszenia konstytucyjnej zasady równości, wzmocniony stwierdzeniem, że nieważne, jaka jest zawartość akt, jaka sprawa, istotne jest jedynie to, czy wnioskujący o łaskę jest znajomym mającego prawo do jej stosowania. To zaś rodzi niewyobrażalne niebezpieczeństwo dla wymiaru sprawiedliwości oraz urzędu prezydenta.

Najważniejsze jest to, czy leżąca u podstaw ułaskawienia dokonanego przez prezydenta wykładnia konstytucji jest zgodna z elementarnym poczuciem sprawiedliwości i słuszności. Czy da się pogodzić z powinnością czuwania nad przestrzeganiem konstytucji stworzenie sytuacji, w której prawo łaski postrzegane jest przez znaczną część społeczeństwa jako instrument wykorzystywany do uniknięcia odpowiedzialności karnej przez wysokiego urzędnika państwa.

Zabrakło zdrowego rozsądku

Właśnie dlatego przerwany przez akt łaski proces był niezwykle istotny z publicznego punktu widzenia. Jeden ze znakomitych prawników powiedział: „nad tym całym prawem unosi się coś, co nazywa się zdrowym rozsądkiem". Czy w przypadku ułaskawienia przed wydaniem prawomocnego wyroku skazującego ta zasada została zachowana? Czy leżąca u jego podstaw wadliwa wykładnia konstytucji uwzględniała jakiekolwiek aspekty aksjologiczne, moralne, sprawiedliwościowe? Czy może być wzorem do naśladowania, wszak pochodzi od pierwszego strażnika konstytucji? Wśród różnych argumentów nie wolno tego stracić z pola widzenia.

Piotr Kardas jest przewodniczącym Komisji Legislacyjnej Naczelnej Rady Adwokackiej Maciej Gutowski jest dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu

Ostatnio doszło do wydarzeń, których nie doświadczaliśmy od ponad 25 lat. Po pierwsze, ułaskawienie czterech oskarżonych w trakcie trwającego procesu karnego. Po drugie, uchwalenie w trybie charakterystycznym dla stanu wyjątkowego ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, błyskawiczne jej podpisanie przez prezydenta i niezwłoczna promulgacja. Prawo stało się w ten sposób jądrem polityki, instrumentem, za pomocą którego realizowane są określone cele. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że każda z wymienionych spraw łączy się z wieloma fundamentalnymi wręcz zastrzeżeniami i wątpliwościami.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie