Andrzej Stankiewicz: Kaczyński odrzuca kompromis

PiS się nie cofnie. Chce wybrać pięciu własnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, bo to otworzy drogę do przejęcia nad nim kontroli.

Publikacja: 27.11.2015 07:30

Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz

Nocna operacja PiS w Sejmie – polegająca na unieważnieniu wyboru przez PO w minionej kadencji pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego – to kolejny etap w wyścigu o polityczną kontrolę nad Trybunałem.

Tuż przed wyborami Platforma zmieniła prawo tak, aby móc wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów (na początku listopada), ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).

Czemu? Bo zdawała sobie sprawę, że wybory przegra, i chciała mieć gwarancje, że Trybunał będzie krytyczny wobec rządu PiS. Tyle że PiS po dojściu do władzy próbuje wszelkimi metodami unieważnić ten wybór i wprowadzić do TK swoich sędziów. Gra o całą pulę – czyli pięciu. W minionym tygodniu PiS przeprowadził przez Sejm własną ustawę, która daje mu do tego prawo. Przepisy te za kilka dni wchodzą w życie. Czemu zatem PiS nie zaczekał, po co ekspresowa operacja w Sejmie nocą ze środy na czwartek? Wówczas to PiS przegłosował uchwały unieważniające wybór całej piątki sędziów wskazanych przez Platformę.

Przyspieszenie ze strony PiS może mieć dwie przyczyny – i obie interpretacje pojawiają się w politycznym światku. W wyścigu na ustawy dotyczące wyboru sędziów PO okazała się szybsza o jeden dzień. Platforma wniosła do Trybunału wniosek o zbadanie, czy miała prawo wybrać pięciu sędziów. A Trybunał wyznaczył datę rozpatrzenia tej kwestii na 3 grudnia, a zatem dzień przed wejściem w życie ustawy PiS. Pierwsza interpretacja brzmi tak: PiS uznał, iż jest duże ryzyko, że ostrzeliwany przez tę partię Trybunał postanowi się przeciwstawić Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wówczas przymknie oczy na naciąganie prawa przez Platformę, uznając wszystkich jej sędziów za wybranych legalnie. W tej sytuacji wchodząca 4 grudnia w życie ustawa PiS byłaby martwa, a prezydent Andrzej Duda stanąłby przed koniecznością zaprzysiężenia sędziów wskazanych przez Platformę, z czym dotąd zwleka.

Ale pojawia się też druga, równoległa interpretacja, a jej bohaterem jest właśnie prezydent. Otóż w środowy poranek prezydencki minister Andrzej Dera oświadczył w Radiu RMF, że Duda jest gotowy na kompromis. Takie głosy rozsądku pojawiają się po obu stronach politycznego sporu – związany z PiS europoseł Marek Jurek oraz bliski Platformie i lewicy rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zaproponowali, by PiS uznał wybór trzech sędziów Platformy, a Platforma – dwóch sędziów wskazanych przez PiS. Dera zasugerował, że prezydent rozważa taki właśnie wariant.

Takie oświadczenie przedstawiciela Kancelarii Prezydenta miało wywołać alarm i niezadowolenie w centrali PiS – stąd ekspresowe przygotowanie uchwał bez konsultacji z prezydentem. Tę wersję mogą potwierdzać niejednoznaczne komentarze Andrzeja Dudy.

Dlaczego Jarosław Kaczyński tak bardzo chce wprowadzić do Trybunału pięciu sędziów? To wynika z kalendarza. Trybunał Konstytucyjny liczy 15 sędziów. Jeśli Kaczyński zdoła wprowadzić wspomnianą piątkę sędziów, to w przyszłym roku wskaże kolejnych dwóch, a w 2017 r. jeszcze jednego – w miejsce sędziów TK kończących kadencje. Razem to ośmiu sędziów, czyli arytmetyczna większość w Trybunale. Jednak gdyby prezydent Duda poparł kompromis Jurka i Bodnara, to plan Kaczyńskiego spaliłby na panewce. Wówczas sędziowie wskazani przez PiS nie osiągnęliby w TK przewagi do końca tej kadencji Sejmu – byłoby ich maksymalnie sześciu.

Po co Kaczyńskiemu kontrola nad Trybunałem? Żeby sędziowie nie blokowali zmian, które ma przeprowadzić rząd Beaty Szydło. Politycy PiS obawiają się, że opozycja i RPO mogą wysłać do Trybunału wiele projektów. Chodzi m.in. o likwidację gimnazjów, rezygnację z obowiązku szkolnego sześciolatków, finansowanie służby zdrowia z budżetu państwa, ponowne podporządkowanie prokuratury rządowi, przekształcenie mediów publicznych w instytucje kultury, a także obniżenie wieku emerytalnego do 65 lat dla mężczyzn oraz 60 lat dla kobiet (w swym dotychczasowym orzecznictwie TK wskazywał, że wiek emerytalny powinien być równy dla obu płci).

Porażki w starciu z Trybunałem to jedno z najbardziej żywych wspomnień polityków PiS z ich rządów w latach 2005–2007. Wtedy to Trybunał był hamulcowym sztandarowych projektów Kaczyńskiego – wyrzucił do kosza głęboką ustawę lustracyjną, pozbawił uprawnień sejmową komisję śledczą ds. banków, zakwestionował zmiany w mediach publicznych, skrytykował sposób likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych oraz zablokował otwarcie zawodów prawniczych.

Choć odchodzą właśnie ostatni sędziowie, którzy brali udział w wydawaniu tamtych orzeczeń, to nieufność Kaczyńskiego do TK pozostaje niezmienna. Jeszcze zanim 3 grudnia Trybunał wypowie się w sprawie legalności wyboru pięciu sędziów z nadania Platformy, PiS chce wybrać w Sejmie własną piątkę.

Nocna operacja PiS w Sejmie – polegająca na unieważnieniu wyboru przez PO w minionej kadencji pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego – to kolejny etap w wyścigu o polityczną kontrolę nad Trybunałem.

Tuż przed wyborami Platforma zmieniła prawo tak, aby móc wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów (na początku listopada), ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie