Rząd uruchomił kosztowne programy socjalne i w końcu znalazł się na rozdrożu. Musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jak znaleźć na nie pieniądze na dalsze lata. Rozwiązania są dwa. Oba stare jak świat. Pierwsze, łatwiejsze – podwyżka podatków dla lepiej zarabiających i skierowanie strumienia pieniędzy dla tych, którzy mają się gorzej, oraz opiekującej się nimi biurokracji. Druga, trudniejsza opcja, to szukanie rozwiązań, które będą stymulować gospodarkę, oraz łatanie dziur w systemie, by dochody podatkowe państwa nie padały łupem cwaniaków i przestępców.

Wicepremier Mateusz Morawiecki przyznał ostatnio, że rząd nie będzie zabierał przedsiębiorcom i bogatszym, więc pierwsza, niebezpieczna perspektywa nieco (na razie) się oddaliła.

Pojawiła się natomiast jaskółka poprawy w postaci konstytucji dla biznesu, która ma ułatwić życie przedsiębiorcom. Są też efekty uszczelniania systemu VAT. Daje to nadzieję, że programy socjalne nie będą finansowane z kieszeni klasy średniej. Eksperci PwC na podstawie danych za pierwsze półrocze prognozują, że luka w finansach państwa wyniesie ok. 45 mld zł, czyli będzie o 4 mld zł mniejsza niż w 2015 r. Mimo że wyciek podatków jest ciągle gigantyczny, to już widać, że wprowadzenie tzw. pakietu paliwowego, Jednolitego Pliku Kontrolnego czy bardziej racjonalnych kontroli ma sens i może zwiększyć wpływy budżetowe bez podnoszenia danin.

Warto zatem iść tą drogą, unikając pokus powiększania wpływów podatkowych kosztem np. firm. O takiej pokusie pisaliśmy w „Rz" we wtorek, analizując konstytucję dla biznesu. Pomysłodawcy chcieli, aby tylko 50 proc. wydatków na osobowe samochody przedsiębiorca mógł wrzucać w koszty. Po naszych publikacjach rezygnują z niekorzystnego dla firm rozwiązania. Jest więc druga jaskółka w tak krótkim czasie. A to już coś.

Czytaj także: Jest szansa, że firmy nie stracą na rozliczeniu aut