Rząd brytyjski, kierowany obecnie przez Theresę May, następczynię Davida Camerona (który w rezultacie głosowania w sprawie Brexitu podał się do dymisji), powinien, powołując się na artykuł 50 traktatu Unii Europejskiej, wystąpić z oficjalną notą do Rady i Komisji Europejskiej z prośbą o rozpoczęcie negocjacji warunków wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W tej kwestii nie jest ograniczony terminami. Dlatego nie stanie się to szybko. Premier May zapowiedziała, że nie uczyni tego do końca 2016 r.
Może to nastąpić nawet jeszcze później. Dlaczego? Z prozaicznych przyczyn. Od 25 lat wszelkie negocjacje handlowe w imieniu Zjednoczonego Królestwa prowadziła Komisja Europejska. Tam były kompetencje i fachowcy. Rząd brytyjski jest obecnie do negocjacji zupełnie nieprzygotowany. Minister David Davis, odpowiedzialny za Brexit i negocjacje warunków wystąpienia z Unii Europejskiej, zatrudnił dopiero połowę z 250 pracowników swojego resortu. Druga z czołowych postaci w brytyjskim gabinecie – Liam Fox, odpowiedzialny za negocjacje handlowe, zatrudniła dopiero setkę z tysiąca negocjatorów.
Nigel Farage, czołowa postać brexitowców, lider Partii Niepodległości Wielkiej Brytanii, wrócił do Parlamentu Europejskiego, rezygnując z przywództwa partii, a Boris Johnson, czołowy zwolennik Brexitu, został ministrem spraw zagranicznych rządu Jej Królewskiej Mości.
„Sunday Times" napisał w sierpniu, a za nim inne dzienniki brytyjskie, tak jak i wielu tamtejszych polityków, że nie widzi możliwości wysłania brytyjskiej noty i rozpoczęcia formalnej procedury wystąpienia z Unii aż do końca 2019 roku. Taki scenariusz wydaje się wielce realistyczny, bowiem ani Unia, ani rząd brytyjski tak naprawdę wyjścia z Unii nie chcą. Chcą tego obywatele Zjednoczonego Królestwa.
Taryfa celna do ułożenia
Brak negocjatorów i infrastruktury negocjacyjnej w Wielkiej Brytanii to jedna rzecz, ogrom pracy – druga. Należy stworzyć na nowo zewnętrzną taryfę celną Zjednoczonego Królestwa. Liam Fox i jego resort muszą stworzyć tysiące stawek celnych i ich pochodnych, aby negocjować je z Unią. Trzeba będzie je również negocjować ze Światową Organizacją Handlu (WTO). Jeżeli stawki celne będą za niskie, skorzysta Unia, zaprotestuje WTO. Jeżeli za wysokie, będą trudne negocjacje z Unią, a WTO i tak zaprotestuje.