Reklama

Reparacje po sezonie ogórkowym - komentuje Tomasz Pietryga

Rząd powinien podejść do sprawy wojennych reparacji od Niemiec poważnie albo zamknąć temat, gdyż przyjęte w ostatnich miesiącach publicystyczne podejście czyni nasze potencjalne roszczenia mało wiarygodnymi.

Aktualizacja: 11.09.2017 20:42 Publikacja: 11.09.2017 19:49

Powstanie Warszawskie

Powstanie Warszawskie

Foto: Wikimedia Commons, domena publiczna

Sekwencja zdarzeń była taka: po kilku nieostrych wypowiedziach polityków PiS głos podczas lipcowego kongresu partii zabrał Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że Polska nigdy nie zrzekła się należnych odszkodowań za II wojnę światową. Temat trafił na wakacyjną top listę. A po tym, jak prezydent swoimi wetami czasowo wygasił głośny medialny spór o sądy, wyrósł na polityczny temat numer jeden gorącego sierpnia.

Politycy PiS przekonywali w mediach, że jeszcze nic nie przepadło, prześcigając się w kwotach odszkodowań. Rekordzistą był minister Mariusz Błaszczak, który stwierdził, że od Niemiec należy nam się bilion dolarów! „Totalna" opozycja wykazywała daleko posunięty sceptycyzm, że owszem, moralnie racja jest po naszej stronie, ale traktaty, powojenne ustalenia i zobowiązania nie dają nam szans na sukces. Wszystko to było mało merytoryczne, podlane wakacyjno-ogórkowym sosem.

Tymczasem podnoszenie tak poważnych, złożonych kwestii, definiujących relacje z naszymi sąsiadami na najbliższe lata, wymaga nie tylko rozwagi, ale i przygotowania, jeżeli do sprawy podchodzi się poważnie. Potrzebny jest precyzyjny plan działania, oparty na wszechstronnych analizach uwarunkowań prawnych, politycznych i ekonomicznych (oszacowanie strat), a także jasna deklaracja najważniejszych polityków w państwie.

Tego wszystkiego zabrakło. Sytuacji nie zmienia też zaprezentowana w poniedziałek analiza Biura Analiz Sejmowych. Co prawda jest pierwszym dokumentem, który wskazuje, że drogi do odszkodowań pozostają otwarte. Nie jest to jednak dokument, na którym można budować roszczenia wobec Niemiec. Więcej tu odwołań do historii niż znajomości tajników prawa międzynarodowego i politycznych uwarunkowań. W tym sensie analiza bardziej wpisuje się w wakacyjny dyskurs, niż wprowadza nową jakość w kwestii roszczeń.

A to, że sprawa ciągle jest do ruszenia, udowodnili Włosi. Tamtejszy Trybunał Konstytucyjny uznał, że obywatele Włoch indywidualnie mogą pozywać państwo niemieckie za zbrodnie, jakich dopuściła się Trzecia Rzesza. W ten sposób podważono znaczenie „zaporowego" wyroku Trybunału w Hadze, który stwierdził, że to niemożliwe, gdyż Niemcy posiadają państwowy immunitet. W Polsce niemiecką „nietykalność" wobec indywidualnych roszczeń potwierdził przed siedmioma laty Sąd Najwyższy. I nikomu od tego czasu nawet nie przyszło do głowy, aby haskie orzeczenie podważać.

Reklama
Reklama

Właśnie skończył się sezon ogórkowy, warto zatem podejść do tej sprawy poważnie. I albo pójść za radą Jarosława Gowina i zawiesić tę strzelbę na ścianie, albo podjąć realne działania polityczne i prawne. W innym przypadku grozi nam utrata wiarygodności w bardzo poważnej przecież sprawie.

Sekwencja zdarzeń była taka: po kilku nieostrych wypowiedziach polityków PiS głos podczas lipcowego kongresu partii zabrał Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że Polska nigdy nie zrzekła się należnych odszkodowań za II wojnę światową. Temat trafił na wakacyjną top listę. A po tym, jak prezydent swoimi wetami czasowo wygasił głośny medialny spór o sądy, wyrósł na polityczny temat numer jeden gorącego sierpnia.

Politycy PiS przekonywali w mediach, że jeszcze nic nie przepadło, prześcigając się w kwotach odszkodowań. Rekordzistą był minister Mariusz Błaszczak, który stwierdził, że od Niemiec należy nam się bilion dolarów! „Totalna" opozycja wykazywała daleko posunięty sceptycyzm, że owszem, moralnie racja jest po naszej stronie, ale traktaty, powojenne ustalenia i zobowiązania nie dają nam szans na sukces. Wszystko to było mało merytoryczne, podlane wakacyjno-ogórkowym sosem.

Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Uchwała kontra uchwała
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Kiedy wypada bić na alarm
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Problem neosędziów łatwiej rozwiązać „ustawką” niż ustawą
Opinie Prawne
Marcin Asłanowicz: Prawnicy nie muszą bić na alarm
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Opinie Prawne
Adam Mariański: Fiasko polityki podatkowej rządu w połowie kadencji
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama