Rz: Jak się panu podoba koncepcja nowej daniny i składek na fundusz solidarnościowy dla niepełnosprawnych?
Tomasz Lasocki: O wiele wygodniej jest finansować cele socjalne poprzez „ciche dokręcanie" podatków już istniejących, np. reorganizując kwotę wolną od podatku czy zadłużanie państwa. Bilansowanie wydatków socjalnych tworzonymi w tym celu podatkami z pewnością nie przysparza poparcia podatników. Jest jednak wyrazem dalekowzroczności, ponieważ nie oznacza życia na rachunek przyszłych pokoleń.
Czytaj także: Podatek solidarnościowy ma dużo wad
W projekcie pojawia się nowa składka. Jej wysokość ma być ustalona dopiero w ustawie budżetowej, a w uzasadnieniu wspomniano, że wyniesie 0,15 proc. podstawy wymiaru składki na Fundusz Pracy. Jak ocenić niespójność ustawy z uzasadnieniem?
Projekt w ogóle jest pełen niekonsekwencji. Z uzasadnienia można wnioskować, w jakiej wysokości rząd planował tę nową składkę, ale chyba w ostatniej chwili zmieniono zdanie, zachowując pole manewru do ostatniej chwili, ponieważ stopa składki ma zostać ustalona w ustawie budżetowej. Zwykle po to ustala się wysokość składek w ustawie – i to obowiązującej dłużej niż rok – by zapewnić jakąś przejrzystość w planowaniu kosztów pracy. Tu prawdopodobnie niemal do końca roku nie będziemy wiedzieli, czy będzie to stawka 0,15 proc., czy może 15 proc. Nie budzi wątpliwości, że zarówno wprowadzenie na kolejny rok daniny publicznej, jak i zmiany w istniejących obciążeniach należy ogłosić do końca listopada poprzedniego roku. W tym przypadku główne zasady składki staną się prawem wcześniej, jednak taka drobnostka jak jej wysokość owiana będzie tajemnicą.