Jesteśmy płatnikiem, bo ten kapitał z prywatyzacji, który tanio bardzo wykupił nasz przemysł, 60 proc. naszego przemysłu, handel, [...] dzisiaj czerpie z tego dywidendy w wysokości łącznej około 100 mld zł, a netto z Unii Europejskiej do Polski przypływa 25 mld zł" – tym jednym zdaniem wygłoszonym podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG) Mateusz Morawiecki być może pobił swoisty rekord, udało mu się bowiem zmieścić w nim aż pięć manipulacji.
Porównanie transferów i dochodów
Mateusz Morawiecki, by dowieść, że Polska jest przez Unię Europejską drenowana, zestawił ze sobą przepływy o diametralnie odmiennym charakterze – o ile unijne transfery stanowią zwyczajną redystrybucję bogactwa, to zyski są wynagrodzeniem za zainwestowanie kapitału i związane z tym ryzyko, odzwierciedlając produktywny wkład kapitalistów w gospodarkę.
Sugerując, że jedynym pożytkiem z członkostwa Polski w UE są unijne dotacje, Morawiecki zignorował też najważniejszą z punktu widzenia gospodarki, choć dla wielu laików niestety niedostrzegalną, korzyść z istnienia wspólnego rynku, czyli tzw. cztery swobody: przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Dzięki nim polskie firmy mają dostęp do przeszło pół miliarda konsumentów zamieszkujących UE. Korzyści z tym związane najłatwiej dostrzec w saldzie usług: w 2017 r. eksport netto usług sięgnął już prawie 80 mld zł, znacznie przewyższając skalę unijnych transferów.
Pomieszanie dochodów z dywidendami
100 mld zł, o których mówił Mateusz Morawiecki, to dochody z inwestycji zagranicznych, a nie same dywidendy. W przypadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) są to głównie zyski niepodzielone, tj. zyski przed podjęciem przez inwestorów decyzji o ich przeznaczeniu, a przeznaczyć je mogą albo na wypłatę dywidend, albo na reinwestycje wewnątrz firmy. W ubiegłym roku 32,6 mld zł z 64 mld zł, czyli ponad połowę, zagraniczni kapitaliści zdecydowali się reinwestować w dotychczasową działalność.
Jeśli chodzi o drugą istotną formę inwestycji zagranicznych, czyli inwestycje portfelowe, to dochody z nich przyjmowały przede wszystkim formę odsetek od papierów dłużnych (14,1 mld zł), głównie tych wyemitowanych przez polskie państwo. Dywidendy z inwestycji portfelowych były relatywnie małe i wyniosły zaledwie 2,7 mld zł.