Piątka Morawieckiego

Napływ inwestycji zagranicznych pozwolił na szybszy wzrost zasobu kapitału w Polsce – polemizują z premierem ekonomiści FOR.

Publikacja: 07.06.2018 21:00

Piątka Morawieckiego

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Jesteśmy płatnikiem, bo ten kapitał z prywatyzacji, który tanio bardzo wykupił nasz przemysł, 60 proc. naszego przemysłu, handel, [...] dzisiaj czerpie z tego dywidendy w wysokości łącznej około 100 mld zł, a netto z Unii Europejskiej do Polski przypływa 25 mld zł" – tym jednym zdaniem wygłoszonym podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG) Mateusz Morawiecki być może pobił swoisty rekord, udało mu się bowiem zmieścić w nim aż pięć manipulacji.

Porównanie transferów i dochodów

Mateusz Morawiecki, by dowieść, że Polska jest przez Unię Europejską drenowana, zestawił ze sobą przepływy o diametralnie odmiennym charakterze – o ile unijne transfery stanowią zwyczajną redystrybucję bogactwa, to zyski są wynagrodzeniem za zainwestowanie kapitału i związane z tym ryzyko, odzwierciedlając produktywny wkład kapitalistów w gospodarkę.

Sugerując, że jedynym pożytkiem z członkostwa Polski w UE są unijne dotacje, Morawiecki zignorował też najważniejszą z punktu widzenia gospodarki, choć dla wielu laików niestety niedostrzegalną, korzyść z istnienia wspólnego rynku, czyli tzw. cztery swobody: przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Dzięki nim polskie firmy mają dostęp do przeszło pół miliarda konsumentów zamieszkujących UE. Korzyści z tym związane najłatwiej dostrzec w saldzie usług: w 2017 r. eksport netto usług sięgnął już prawie 80 mld zł, znacznie przewyższając skalę unijnych transferów.

Pomieszanie dochodów z dywidendami

100 mld zł, o których mówił Mateusz Morawiecki, to dochody z inwestycji zagranicznych, a nie same dywidendy. W przypadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) są to głównie zyski niepodzielone, tj. zyski przed podjęciem przez inwestorów decyzji o ich przeznaczeniu, a przeznaczyć je mogą albo na wypłatę dywidend, albo na reinwestycje wewnątrz firmy. W ubiegłym roku 32,6 mld zł z 64 mld zł, czyli ponad połowę, zagraniczni kapitaliści zdecydowali się reinwestować w dotychczasową działalność.

Jeśli chodzi o drugą istotną formę inwestycji zagranicznych, czyli inwestycje portfelowe, to dochody z nich przyjmowały przede wszystkim formę odsetek od papierów dłużnych (14,1 mld zł), głównie tych wyemitowanych przez polskie państwo. Dywidendy z inwestycji portfelowych były relatywnie małe i wyniosły zaledwie 2,7 mld zł.

Podsumowując, inwestorzy zagraniczni zarobili w zeszłym roku w formie dywidend 34,1 mld zł. Nierzadko jednak część dywidend pozostaje w kraju – dzieje się tak wtedy, gdy inwestorzy finansują z nich inne projekty.

Swoją drogą, paradoksalne jest to, że z jednej strony Morawiecki wypomina zagranicznym kapitalistom ich dochody, a z drugiej zapewnia ich, iż są mile widziani, od czasu do czasu dotując ich działalność z publicznej kasy.

Przemilczenie korzyści z napływu inwestycji

Wskazując na same odpływy związane z BIZ (czy szerzej, inwestycjami zagranicznymi), Morawiecki zignorował wynikające z nich korzyści, chociaż jest on ich w pełni świadomy – jeszcze jako minister chwalił się przyciąganiem do kraju nowych inwestorów zagranicznych.

Napływ BIZ pozwolił na szybszy wzrost zasobu kapitału w Polsce, co tylko do 2016 r. podniosło nasz PKB o ponad 100 mld zł. Jednak to nie większa ilość kapitału, lecz transfer technologii i know-how jest tutaj najważniejszą korzyścią. Ta wiedza, za sprawą rotacji kadr, z czasem trafia też do rodzimych firm. Z pewnością Morawiecki więcej nauczył się o zarządzaniu, pracując w zagranicznym banku, niż gdyby był menedżerem np. państwowej kopalni.

Ponadto szersza gama produktów oferowanych przez bardziej zaawansowane zagraniczne firmy pozwala na większą specjalizację i szybszy rozwój korzystających z ich usług firm krajowych. W końcu presja konkurencyjna zagranicznych firm wymusza na krajowych firmach wzrost wydajności, co też przekłada się na szybszy wzrost gospodarczy i wyższe płace. Według ostrożnych szacunków polski PKB jest dzięki BIZ wyższy o ponad 250 mld zł.

Krytyka prywatyzacji

Manipulacja nr 4 to teza, że z inwestycji zagranicznych finansowano tylko zakup prywatyzowanych firm. Morawiecki podczas swojego wystąpienia na EKG ostro skrytykował polską prywatyzację z lat 90., oświadczając, że „popełniono wtedy bardzo zasadniczy błąd". Chwilę później stwierdził wprost, że zagraniczny kapitał czerpie całość swoich „dywidend" ze sprywatyzowanych firm.

Tymczasem w Polsce w latach 90. wartość transakcji prywatyzacyjnych, w których uczestniczyły podmioty zagraniczne, stanowiła raptem 16 proc. napływu BIZ – jest to odsetek mniejszy niż choćby w Chorwacji (65 proc.), w Bułgarii (50 proc.), w Czechach (45 proc.), na Węgrzech (31 proc.), a nawet w Rosji (17 proc.).

Większą część BIZ w Polsce wydano na inne cele: fuzje i przejęcia prywatnych firm, rozbudowę już istniejących czy umiłowane przez Morawieckiego greenfieldy (inwestycje od podstaw). Aż dziwne, że premier nie odczuł dysonansu, kiedy w tym kontekście mówił o dominacji kapitału zagranicznego w handlu: przecież wielkie sieci supermarketów i dyskontów były w Polsce budowane od zera.

Manipulacja nr 5 to twierdzenie, że państwowe firmy sprywatyzowano za tanio. Tu Morawiecki powtórzył bałamutne opinie takich autorów jak Witold Kieżun czy Kazimierz Poznański, których metody badawcze polegają na zestawianiu ze sobą danych tak, by wywołać u czytelnika wrażenie, że podczas prywatyzacji drastycznie zaniżono wartość przedsiębiorstwa, z pominięciem wszystkich zdarzeń istotnie przyczyniających się do wzrostu wyceny firmy po jej sprzedaży.

Kiedy przyjrzymy się bliżej przedstawianym przez nich przypadkom, dostrzeżemy, że prywatyzowane firmy sprzedawano na ogół po cenach odpowiadających ówczesnym realiom rynkowym. Wzrost wyceny firm po prywatyzacji wynikał najczęściej z poprawy jakości zarządzania, reinwestycji czy tak prozaicznej sprawy, jak wysoka w latach 90. inflacja.

Naturalnie pojawia się pytanie, czemu mają powyższe manipulacje służyć: czy tylko zdobyciu głosów wyborców, czy wybiciu się na błędnie pojmowaną suwerenność. Być może tylko temu pierwszemu, jednak granie na nucie gospodarczej ksenofobii – jak pokazuje przypadek Wielkiej Brytanii – może mieć katastrofalne konsekwencje.

Marcin Zieliński jest ekonomistą Forum Obywatelskiego Rozwoju,  a dr Aleksander Łaszek głównym ekonomistą FOR

Jesteśmy płatnikiem, bo ten kapitał z prywatyzacji, który tanio bardzo wykupił nasz przemysł, 60 proc. naszego przemysłu, handel, [...] dzisiaj czerpie z tego dywidendy w wysokości łącznej około 100 mld zł, a netto z Unii Europejskiej do Polski przypływa 25 mld zł" – tym jednym zdaniem wygłoszonym podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG) Mateusz Morawiecki być może pobił swoisty rekord, udało mu się bowiem zmieścić w nim aż pięć manipulacji.

Porównanie transferów i dochodów

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację