Dla holenderskiego polityka podwyższenie wieku emerytalnego, zmiana zasad nominacji asesorskich czy ograniczenie skargi nadzwyczajnej okazały się niewystarczające, mimo wcześniejszych sygnałów, że sprawy idą w dobrym kierunku.

Kiedy toczył się spór o Trybunał Konstytucyjny, trwało zamieszanie wokół nowego ustroju prokuratury czy wyborów do KRS, stanowisko Komisji Europejskiej było klarowne. Przejęła ona ocenę opozycji w Polsce, że te zmiany mogą być zagrożeniem dla demokracji.

Wolta po tym, jak premierem został Mateusz Morawiecki, a także zmiana z krytycznego na pozytywny podejścia do działań polskiego rządu świadczyły o tym, że Unia spuściła z tonu. Że choć doskonale zdaje sobie sprawę, że część zmian jest pozorna, bo nie dotyka fundamentów krytykowanej reformy, nie mając jednolitej miary praworządności w UE, ulega, bo ceni sobie bardziej integrację i posiadanie u boku dużego państwa, z którym można podjąć trud zreformowanie pogrożonej w kryzysie decyzyjnym i instytucjonalnym Europy.

Dziś, kiedy narracja znowu się zmieniła, wiele wskazuje, że spór o polską praworządność jest rozgrywany przez państwa UE instrumentalnie, w zależności od potrzeb. Perspektywa podziału funduszy unijnych wedle niekorzystnych dla Polski kryteriów, a także obsada wysokich stanowisk w instytucjach unijnych po wyborach do europarlamentu w przyszłym roku to dobry powód, aby spór o polską praworządność utrzymywać.

Zapraszam do lektury najnowszego numeru dodatku "Sądy i prokuratura".