Wydaje się, że ratio legis wprowadzenia zasady na korzyść podatnika jest przede wszystkim ochrona praw podatnika. Praw, które określone są w konstytucji, a niestety zapomniane przez urzędników i, co bardziej zatrważające, przez sądy. Istota tej zasady powinna się więc sprowadzać do ustalenia, czy dokonana przez podatnika interpretacja danego przepisu jest możliwa/racjonalna, w przypadku gdy interpretacja organu skarbowego jest inna. W przypadku sporu co do odmowy przez organ podatkowy uznania prawa podatnika do zastosowanej wykładni to sąd będzie musiał określić racjonalność interpretacji podatnika.
Oczywiście już na etapie postępowania podatkowego organ podatkowy będzie miał obowiązek precyzyjnie określić, co jego zdaniem powoduje, że interpretacja podatnika jest niemożliwa. Jeśli tego nie zrobi, narazi się na zarzut obrazy przepisów. Takie stanowisko jest zawarte w interpretacji ogólnej ministra finansów z 29 grudnia 2015 r. dotyczącej wykładni art. 2a. Już tylko takie ustalenie przez organ bądź sąd powinno skutkować przyznaniem podatnikowi racji przez zastosowanie art. 2a i niepodważanie złożonej przez niego deklaracji.
Zrozumiałe prawo
Należy jednak pamiętać, że podstawowe prawo podatnika to zrozumiałe prawo. Z tego powodu konstytucja nakłada na ustawodawcę wymóg szczególnej dbałości przy tworzeniu prawa podatkowego. Normy prawa nakładają na podatnika obowiązek samoobliczenia podatku. Tym samym płacenie podatków nie może być loterią. Nie można też wymagać, aby podatnik dokonywał takiej interpretacji przepisów prawa, by deklarować jak najwyższy podatek. To narusza konstytucyjny obowiązek poszanowania i ochrony godności obywatela przez władze publiczne. Aby tak nie było, prawo ma być zrozumiałe dla przeciętnego obywatela.
Zasada in dubio pro tributario powinna wymuszać na ustawodawcy konieczność dbania o coraz większą jednoznaczność przepisów.
Negatywne konsekwencje
Przepisy nigdy nie będą idealne, ale to nie znaczy, że należy przejść nad tym do porządku. Podatnik nie może ponosić negatywnych konsekwencji złego prawa podatkowego. Te konsekwencje musi ponosić jego twórca. W przeciwnym razie mamy do czynienia z łamaniem konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do organów państwa. W tym kontekście dziwi, że organy podatkowe i sądy nie zauważają stanowiska konstytucjonalistów, którzy twierdzą, że niezrozumiałe prawo dające się interpretować na wiele sposobów jest sprzeczne z konstytucją. Tym samym takie prawo nie może rodzić obowiązku podatkowego. Jest to opinia w pełni zasadna, ale tak przerażająca, że nikt nie odważy się o tym mówić z uwagi na poprawność polityczną i „rzekome" konsekwencje dla budżetu.