To, czego nie pojmował poprzedni rząd, dla obecnego wydaje się oczywiste. Niestety, ta zmiana optyki nowego kierownictwa MON sprawia, że nasi francuscy „partnerzy" dostają nerwowych drgawek.
Po czym wnoszę? Nie dalej jak kilka dni temu przeczytałem w jednym z dzienników krótką relację ze spotkania szefa polskiego MON Antoniego Macierewicza z jego francuskim odpowiednikiem Jean-Ives'em Le Drianem. Rozmowa była ponoć ujmująco szczera, bowiem obaj panowie słyną z tego, że nie owijają w bawełnę. Co Francuz mógł usłyszeć od naszego ministra? To jasne, bo ten już od miesięcy podważa rozstrzygnięcie przetargu na zakup śmigłowców, które wskazało caracale jako zwycięzcę. A dokładnie jego sens i cel. Stoi na stanowisku, które i ja od miesięcy podkreślam, że wybór ten uderza w polską gospodarkę. Nie tylko nie daje perspektyw na dalszy rozwój sektora zbrojeniowego, ale doprowadzi do tego, że zacznie się on, mówiąc kolokwialnie, zwijać.
To właśnie zapewne powiedział pan Macierewicz imć Le Drianowi. Jestem o tym przekonany. Jak również o tym, że Francuz z trudem tę żabę przełknął. Nie jestem więc specjalnie zdziwiony, że po tym spotkaniu z francuskiego obozu dobiegały jeszcze kilka dni później groźne pomruki. „Wysoki urzędnik francuskiego MON" miał straszyć polski rząd „polityczną odpowiedzią", jeśli ten z przyczyn politycznych unieważni przetarg śmigłowcowy. Strach pomyśleć, czym by nam grożono, gdybyśmy chcieli unieważnić przetarg z przyczyn „gospodarczych" lub, nie daj Boże, militarnych!
To bardzo francuskie – grozić obcym, a bronić swoich. Francuzi wielokrotnie dawali wyraz temu, że to co francuskie jest najważniejsze. Często bez względu na konsekwencje, także międzynarodowe. Co innego, gdy taką politykę próbują prowadzić inni. Polska na przykład. Wtedy grozi się jej „polityczną odpowiedzią".
Szkoda tylko, że i rodzimi „komentatorzy" mówią o niegodnym z naszej strony odtrąceniu przyjaźnie wyciągniętej francuskiej ręki. Bardzo boli ich fakt, że to właśnie nowy polski rząd tak bezpardonowo zrezygnował z odwzajemnienia ciepłych uczuć, tak hojnie oferowanych przez Francję. Smutkiem napawa sytuacja, w której w imię jakichś narodowych interesów, jakiegoś wspierania własnego przemysłu obronnego tenże rząd zakwestionował ustalenia postępowania przetargowego. Jedną decyzją przekreślił ciężką pracę swoich poprzedników. Stoimy teraz nadzy i bezbronni w obliczu dziejowych burz. Tak przynajmniej twierdzą krytycy tego posunięcia.