Najwięcej było planów, pomysłów, prezentacji czy idei (czasami słusznych, aczkolwiek trudnych to zrealizowania). Kilka ważnych spraw udało się jednak wdrożyć w życie, choć efekty przynajmniej na razie pozostawiają wiele do życzenia. Ale po kolei.

Podatek bankowy – sukces, choć tylko częściowy. Wpływy wydają się niższe od rządowych oczekiwań. Podatek handlowy – porażka. Choć idea słuszna, nie udało się jej wciąż wdrożyć. A sama idea nieco się rozmyła. Repolonizacja banków – sukces. W tym obszarze chyba dzieje się najwięcej. Pytanie tylko, czy uda się w praktyce wykorzystać tak duży udział państwa w bankach. Ustawa frankowa – porażka. Temat wciąż na etapie regulacyjnym. Tutaj również początkowa idea chyba się już rozmyła. Program 500+ - sukces, choć zakładanych efektów (np. dot. pobudzenia gospodarki) chyba niewiele, przynajmniej na razie.

Co z krajową gospodarką? W dużym skrócie - powoli traci tempo. Czuć narastającą niepewność, i nie tylko przez czynniki zewnętrzne. Deficyt budżetowy rośnie, podobnie jak dług publiczny. Inwestycje spadają. Na szczęście konsumpcja się trzyma, bezrobocie spada (to jednak nie tylko zasługa wciąż rosnącego PKB).

Na rynku finansowym, pomimo wstrząśnięcia zagranicznych inwestorów, złoty i obligacje trzymają fason. A giełda? Tu ocena neutralna – na południe zmierzają kursy spółek z udziałem skarbu państwa, rekompensują to jednak spółki prywatne, których notowania obrały kierunek przeciwny. Słabą stroną, na pewno dla wszystkich inwestorów giełdowych (również klientów TFI i PTE) jest zamieszanie kadrowe w spółkach oraz ratowanie za wszelką cenę polskiego górnictwa, kosztem firm energetycznych.

Podsumowując, ocena po roku jest dostateczna z małym plusem. Z punktu widzenia Kowalskiego ważniejsze i bardziej odczuwalne będzie jednak to, co wydarzy się w drugim i trzecim roku wyborczym.