Dramat. Miasto udzieliło im pomocy, wyznaczając również lokale zastępcze, ale podczas rozmów z tragicznie doświadczonymi ludźmi o ich nowym miejscu zamieszkania jeden z wiceprezydentów Poznania powiedział słowa, które nigdy nie powinny paść. „Przeszkadza wam alkoholik, a sami mieszkaliście z psychopatą" – wypalił Jędrzej Solarski. Oburzające i pozornie niezrozumiałe. Tym bardziej że wiceprezydent Solarski cieszy się raczej opinią zaangażowanego i empatycznego urzędnika.
Nie zamierzam znęcać się nad wiceprezydentem Solarskim, choć te słowa były przekroczeniem społecznej normy. Nie zamierzam, bo zaraz po tym godnym ubolewania incydencie przeprosił za swoje słowa, a jego praca na rzecz złagodzenia dramatu mieszkańców kamienicy jest godna najwyższej oceny. Sięgnąłem do tej sytuacji wyłącznie po to, aby zobrazować zachowania właściwe wielu ludziom sprawującym władzę. Oczywiście częściej z takimi zachowaniami mamy do czynienia na szczeblu centralnym, niestety jednak nie są one obce również samorządowcom.
Kilka lat temu profesor Bogdan Wojciszke ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej tłumaczył mi, że osoby posiadające władzę czują się w mniejszym stopniu zobowiązane do przestrzegania norm panujących w społeczeństwie, mają więc znacznie większą skłonność do ich łamania. Ludzie władzy są mniej podporządkowani kontroli innych i w związku z tym czują się mniej ulegli wobec obowiązujących norm społecznych. W efekcie braku tego ograniczenia u ludzi władzy większą rolę odgrywa ich charakter, osobiste postawy i wartości. Są przez to z reguły mniej obłudni, ale i łatwiej łamią społeczne pryncypia.
Znamy to aż za dobrze – jazda samochodem z lekceważeniem wszelkich norm bezpieczeństwa, w tym po pijanemu, korupcja, molestowanie seksualne. Normy i przepisy? Mnie one nie dotyczą, ja mam władzę, więc wolno mi więcej! To łamanie norm nie zawsze musi zresztą dotyczyć przepisów prawa. W psychologii znane jest doświadczenie, z pozoru zabawne, polegające na przydzieleniu trzyosobowemu zespołowi czterech ciastek. Każdy z członków zespołu zjada po jednym, a to dodatkowe jest najczęściej konsumowane przez szefa zespołu. Co więcej, doświadczenie wskazuje, że to szef zespołu najbardziej ze wszystkich kruszy. Bo on najczęściej łamie normy społeczne.
Teraz coś z życia. Nikita Chruszczow, po tym jak zasiadł w fotelu ledwo ostygłym po Stalinie, dostał willę na słynnych Wzgórzach Leninowskich w Moskwie. Wkrótce zachwycił się grą w tenisa i obok domu kazał wybudować kort. Grywał zapamiętale, choć kiepsko, piłka bardzo często lądowała w siatce dzielącej genseka od przeciwnika. Wobec tego Chruszczow zmodyfikował zasady – zlikwidował siatkę. Od tej pory gra dawała mu znacznie więcej satysfakcji. Jeszcze jedno potwierdzenie do bólu prawdziwej zasady lorda Actona: „Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie".