Spółka deweloperska „Fenix" jest współwinna dzikiej reprywatyzacji w Warszawie?
Andrzej Kawalec: Jesteśmy ofiarą dzikiej reprywatyzacji. Nie mamy też żadnego związku z reprywatyzacją. Zajmujemy się rewitalizacją kamienic, a to nie jest to samo. Kupujemy budynki, które zostały zwrócone dawnym właścicielom. Z aferą reprywatyzacyjną jesteśmy kojarzeni tylko dlatego, że 9 lat temu nabyliśmy kamienicę przy ul. Noakowskiego 16, która została zwrócona m.in. rodzinie Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.
Nieruchomości będące w naszym portfelu zawsze były kupowane od właścicieli wpisanych do ksiąg wieczystych, po uprzednim zbadaniu ich stanu prawnego. Jeżeli badania nieruchomość jawiła się jako atrakcyjna pod względem ceny, lokalizacji czy stanu technicznego, ale jej stan prawny był skomplikowany i mógłby budzić w przyszłości kontrowersje, np. kamienica była dopiero odzyskiwana, istniał konflikt między współwłaścicielami, hipoteki w KW, lub procesy spadkowe, odstępowaliśmy.
Kamienice, które Pan kupuje nie są często puste. Pod Pana adresem padają zarzuty, że pozbywa się Pan lokatorów w niehumanitarny sposób.
Rozumiem dramat lokatorów. Mieli umowę najmu z miastem, później pojawia się prywatny właściciel. Miasto powinno zwracać budynki puste. Wcześniej zaś przekwaterować najemców do komunalnych budynków. Tymczasem spycha ono ten problem na prywatnych właścicieli. To niezdrowy system, w którym miasto otwiera procedurę przekazania lokatorowi nowego mieszkania komunalnego dopiero w momencie, gdy ten otrzyma sądowy nakaz eksmisji. Konieczność przejścia przez taką procedurę generuje dużo niepotrzebnego stresu u lokatorów. A zwracane kamienice są zazwyczaj w fatalnym stanie, zagrażającym bezpieczeństwu. Budynki na ogół nie były remontowane od co najmniej 70 lat. Regułą jest, że jak pojawiają się roszczenia, to miasto nie przeprowadza nawet tych bieżących.