Na jesieni grozi nam paraliż – twierdzą spółdzielnie mieszkaniowe. Winna jest nowela ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Wszystkie związki rewizyjne, same spółdzielnie, a także BCC wystąpiły do prezydenta, by zawetował nowelę lub skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzą, że nowe prawo to bubel, który wywoła spory sądowe.
Wszystko przez poprawki senatorów wniesione do rządowej nowelizacji. Ta miała zrealizować cztery wyroki Trybunału Konstytucyjnego: z 2012, 2013 i 2015 r. Na skutek senackich poprawek nie wszystkie zostały zrealizowane. Pojawiły się też niejednoznaczne przepisy.
Lepsi i gorsi członkowie
Nowela zmienia zasady członkostwa w spółdzielni. Z chwilą jej wejścia w życie wystarczy mieć mieszkanie lokatorskie lub własnościowe, by z mocy prawa stać się członkiem spółdzielni. Nie trzeba będzie wnosić ani wpisowego, ani udziału, ani też składać deklaracji.
– Przepis jest sprzeczny z wyrokiem TK z 2015 r., bo TK uznał, że nie można nikogo zmuszać ustawą do bycia członkiem spółdzielni – uważa Grzegorz Abramek z Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie. – Teraz tej dobrowolności już nie będzie.
Obecnie osoba, która chce stać się spółdzielcą, musi złożyć deklarację i zapłacić wpisowe oraz udział. Z reguły od 100 zł do 500 zł. Z tych pieniędzy tworzy się fundusz zasobowy i udziałowy.