Inessa K., z pochodzenia cudzoziemka, ale od lat mieszkająca w Polsce, z byłym już mężem Polakiem domaga się od Deutsche Banku zapłaty 74,9 tys. zł jako nadpłaty na rzecz banku przy spłacie kredytu denominowanego do CHF.
To jedna z wielu indywidualnych spraw, jakie coraz częściej frankowicze wytaczają bankom. Czwartkowa rozprawa przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia pokazuje, że sprawy te przebiegają podobnie jak inne o zapłatę, z tym że towarzyszy im spore zainteresowanie publiczności, głównie frankowiczów.
Nadpłatę pełnomocnicy powodów, mecenasi Beata Komarnicka-Nowak i Mariusz Korpalski, wyliczyli przy założeniu częściowej bezskuteczności umowy kredytowej, a dokładnie klauzuli denominacji walutowej lub nieważności całej umowy. Szczegóły miałby ustalić biegły, ale sędzia Wojciech Łączewski zauważył, że do orzeczenia nieważności umowy biegły byłby zbędny. W takiej sytuacji bowiem strony umowy zwracają to, co sobie świadczyły. Nie ma potrzeby wyliczać nadpłat, a powołanie biegłego oznacza koszty, zarówno finansowe, jak i czasowe.
Abuzywność klauzuli umownej polega na niewskazaniu obiektywnych czynników uwzględnianych przy ustalaniu kursu CHF do PLN. Zależał on wyłącznie od banku. To zdaniem pełnomocników jest sprzeczne z dobrymi obyczajami i stanowi rażące naruszenie interesów konsumenta. Bank temu przeczy, ale na pierwszą rozprawę jego prawnicy się nie stawili.
Sędzia Łączewski chciał z kolei poznać osobisty pogląd powodów i zapytał Inessę K., czy to był kredyt frankowy czy złotowy. Ta, zastanawiając się nieco, odpowiedziała, że w umowie są franki, ale widziała, że będą przelane złote.