- Póki stopy procentowe nie wzrosną, Polacy nie zauważą tego, że lokaty są lepiej oprocentowane, to dalej wielu rodaków będzie kupowało mieszkania na wynajem. Jeżeli tak dalej będzie, to mieszkania mogą drożeć - ocenił Turek.
Zaznaczył, że póki Rada Polityki Pieniężnej nie zacznie podnosić stóp procentowych, to koniunktura na rynku mieszkaniowym może być bardzo dobra. - Oczywiście, o ile nie stanie się coś niespodziewanego jak kryzys ekonomiczny – stwierdził.
Turek podkreślił, że powoli dochodzimy jednak do muru. - Deweloperzy dają sygnały, że więcej budować nie mogą. To jest bardzo niebezpieczne. Drożeją grunty, brakuje ziemi, drożeje robocizna i materiały budowlane. Podobnie było w 2006 r., kiedy deweloperzy nie mogli zaoferować tylu mieszkań ile Polacy chcieli kupować. Efekt był taki, że wyraźnie wzrosły ceny mieszkań -tłumaczył.
Gość zaznaczył, że póki górka na rynku jest stymulowana tym, iż Polacy kupują mieszkania za gotówkę jest małe ryzyko. - Gdy zaczną dużo mieszkań kupować na kredyt, stworzymy sobie większy problem. Gdyby teraz doszło do kryzysu, to nie spodziewam się tragedii na rynku – mówił. Ceny mieszkań względem zarobków Polaków kształtują się koło średniej europejskiej. - W znacznie lepszej sytuacji jesteśmy jeśli chodzi o stabilność rynku. U nas rynek od 2013 r. rósł głównie w liczbach zawieranych transakcji. Znacznie wolniej rosły ceny. Teraz rosną o 5 proc. - podał Turek. - Kraje, gdzie te wzrosty są dwucyfrowe mają się czego obawiać. W przypadku kryzysu może dojść do bardzo duży przecen – ocenił.
Gość podał, że najszybciej rosną ceny w Katowicach, Krakowie i Trójmieście. Tam są dwukrotnie wyższe wzrosty cen niż średnia dla największych miast.
Przyznał, że najszybciej drożeją najchętniej kupowane mieszkania. - Są to mniejsze mieszkania 1-2 pokojowe – mówił Turek.